Jaka będzie przyszłość MZK w Przemyślu

- Musimy się zastanowić, w jaki sposób ma funkcjonować komunikacja publiczna w naszym mieście. Na razie nie ma planów jej prywatyzacji. Chociaż trzeba pamiętać, że jest to jeden z wariantów, w oparciu o które komunikacja może funkcjonować - mówi Grzegorz Hayder, zastępca prezydenta Przemyśla.

W spotkaniu o przyszłości przemyskiego Miejskiego Zakładu Komunikacji udział wzięli pracownicy i władze tej spółki miejskiej, kilkoro radnych miejskich, przedstawiciele rad osiedlowych, związków zawodowych oraz wójtowie sąsiednich gmin Żurawicy i wiejskiej Przemyśl.

Od 2005 r. systematycznie maleje ilość pasażerów korzystających z przemyskiego MZK. O ile w 2005 r. było ich nieco mniej niż 9 mln pasażerów, to w ub. roku było znacznie mniej niż 7 mln przewiezionych osób. Spadają również przychody ze sprzedaży biletów. W 2005 r. wyniosły one ponad 6 mln złotych, w ub. roku ok. 5,5 mln złotych.

Inaczej przedstawia się jednak ilość tzw. wozokilometrów. Od 2005 rosły przez kilka lat, osiągając w 2011 i 2012 r. ponad 1,7 mln wozokilometrów. Przez ostatnie dwa lata ta ilość spada, obecnie wynosi 16,4 mln.

W jakiej obecnie kondycji jest przemyskie MZK? „Sytuacja jest stabilna” - twierdzą w magistracie, ale powodów do zadowolenia nie ma. Dlaczego? Bo tabor jest już znacznie wyeksploatowany, widoków na nowy nie ma.

Głównym powodem jest wzrost liczby prywatnych samochodów. Wielu mieszkańców narzeka na zły rozkład jazdy, z drugiej strony przewoźnik tłumaczy, że część linii czy kursów na nich nie cieszy się zainteresowaniem. Do tego dochodzi problem konkurencji ze strony prywatnych przewoźników, dysponujących mniejszymi pojazdami.

Spotkanie było pierwszym z cyklu, które mają dać odpowiedź na pytanie, co dalej z przemyskim przewoźnikiem.

Obecnie w Przemyślu jest 19 linii miejskich o długości 192 km i 11 miejsko - podmiejskich o długości 158 km.