Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jaka przyszłość czeka Solinę? Co zrobić, żeby było lepiej?

Krzysztof Potaczała
Kiepska oferta dla wypoczywających, zanieczyszczony zalew, bójki i awantury, coraz mniej turystów... Trzeba to mienić!
Kiepska oferta dla wypoczywających, zanieczyszczony zalew, bójki i awantury, coraz mniej turystów... Trzeba to mienić! Wojciech Zatwarnicki
Dlaczego dziennikarze Nowin źle piszą o Solinie? - zapytał mnie jeden z tutejszych przedsiębiorców dodając, że to godzi w rozwój Bieszczadów. Inny biznesmen zauważył: - Dobrze, że mówicie wprost o bałaganie, brudzie i całonocnych awanturach.

Istotnie, pojawiły się w naszej gazecie krytyczne teksty wobec Soliny, ale i były ku temu powody: jezioro zostało skażone ogromną ilością fekaliów, sanepid wykrył w zalewie bakterie coli i salmonelli, zakazał kąpieli. W Solinie dochodziło do bójek, lała się krew, turyści nie mogli spać. Narzekali na niską jakość usług, brak rozrywki, handlową tandetę, byle jakie plaże. Nie narzekali tylko na słońce, bo tego akurat nie brakowało.

Pojemnik na gnojówkę

Każdego dnia wpływało (i wpływa) do "bieszczadzkiego morza" setki litrów gnojowicy z gospodarstw domowych. Żeby tylko z wiejskich domostw. Wiadomo, że także z części gospodarstw agroturystycznych, domków letniskowych, przyczep kempingowych.

Bo ich właściciele nie zadbali o własne małe oczyszczalnie ścieków czy zbiorniki na szamba, a jeśli takowe zainstalowali, to nie opróżniali jak należy, czyli zamawiając specjalistyczny samochód do wywozu nieczystości.

- Prościej było wylać cuchnącą zawartość do jeziora - mówi Zbigniew Sawiński, wójt Soliny. - Wiem, że to powszechna praktyka, ale jak na razie nikomu tego nie udowodniono. Właśnie dlatego postanowiłem wzmóc kontrole wywozu szamb i karać pieniężnie tych, którzy tego nie robią.

- Wójt wziął się za cały ten syf zbyt późno - twierdzą czytelnicy, którzy gorąco komentują teksty dotyczące Soliny na portalu nowiny24. - Takie kontrole powinny być prowadzone przez cały rok, a nie dopiero teraz, gdy dziennikarze narobili szumu.

- One są prowadzone przez cały rok, obecnie zwiększamy ich częstotliwość -tłumaczy Sawiński. - Gmina wypowiedziała wojnę trucicielom i tę wojnę wygra. Uregulujemy także sprawę tych domków i przyczep kempingowych, do których nie ma dojazdu dużym autem, a więc i możliwości wywozu szamb. Właściciele będą musieli wykazać, że nieczystości są likwidowane w sposób, który nie zagraża środowisku.

Żeby poprawić czystość zalewu samorząd Soliny buduje jedną po drugiej oczyszczalnię ścieków. W tym roku w Solinie i Wołkowyi, później w kolejnych miejscowościach. - Zdaję sobie sprawę, że nie załatwimy całego problemu, ale na pewno znacznie ten proceder ograniczymy - zapewnia Sawiński. - Najtrudniej zmienić ludzką mentalność, żeby każdy zrozumiał, iż soliński akwen jest skarbem Bieszczadów, całej Polski. Na to trzeba wielu lat edukacji.

Gorzej niż rok temu

W minione wakacje nad Jezioro Solińskie przyjechało około 30 procent turystów mniej niż latem roku 2009. Tu wszyscy zgodnie podkreślają, że złą robotę wykonały ogólnopolskie media, które na prawo i lewo trąbiły, że Bieszczady dotknęła powódź.

- Dla Warszawy Bieszczady zaczynają się w okolicach Rzeszowa, Krosna i Jasła, stąd takie błędne i szkodliwe informacje - twierdzą gestorzy bazy wypoczynkowej.

- Jeśli ktoś z centralnej Polski raz usłyszał, że na Podkarpaciu wylały rzeki, już się w Bieszczady nie wybrał. Tymczasem u nas było suchutko…

Kto jednak przełamał strach albo miał informacje z pierwszej ręki, pakował walizki i ruszał nad Solinę, od lat najpopularniejsze miejsce w Bieszczadach. Mimo corocznych narzekań na drogie i nie zawsze smaczne jedzenie, brak oferty kulturalnej, zaniedbane okoliczne szlaki spacerowe i tak dalej. Bo Solina to Solina, magia w samej nazwie.

Więc mocno się zawiódł, gdy zobaczył, że jest jeszcze gorzej niż rok czy dwa lata wcześniej, jedzenie znowu zdrożało, ścieżki spacerowe popadły w jeszcze większą ruinę, a nocą nie słychać odgłosów przyrody, lecz dzikie wrzaski pijanych małolatów. Albo naćpanych, bo rankiem na solińskich deptakach bez trudu można było znaleźć torebki po marihuanie albo opakowania po dopalaczach sprzedawanych oficjalnie w jednym ze sklepików.

- To one robią młodzieży sieczkę w mózgu, wyzwalając agresję - uważa Zygmunt Różyło, szef Stowarzyszenia Rozwoju Soliny. - Gmina nie powinna zezwolić na funkcjonowanie sklepu z dopalaczami, a jednak to zrobiła.

- Gmina nie ma nic do wydawania pozwolenia na tego typu sprzedaż - broni się wójt Sawiński. - Takie sklepy są w całej Polsce, działają zgodnie z prawem, choć ich ocena moralna jest raczej negatywna.

- Ale to w gminie rejestrowana jest działalność gospodarcza i władze powinny wiedzieć, kto się czym zajmuje - argumentuje Różyło, dodając, że w interesie wszystkich wypoczywających leży, by w przyszłym sezonie letnim dopalacze nie były nad Soliną dostępne. - Będzie mniej interwencji policji, a goście będą mogli w spokoju spędzać urlop zamiast uciekać, jak to miało miejsce w lipcu i sierpniu.

Ale powodem rezygnacji z dalszego wypoczynku nie były jedynie nocne awantury małolatów. Także niszczenie samochodów (rysowanie karoserii, wyrywanie lusterek) oraz brak atrakcyjnej oferty rozrywkowej. - Trudno za taką uznać dwie łomoczące dyskoteki - podsumowuje Różyło.

Nie ma jednomyślności

Jak wyglądała wakacyjna Solina pod względem oferty kulturalno-rozrywkowej dla młodego i starszego turysty? Wójt uważa, że całkiem przyzwoicie, a na dowód wylicza kilkanaście zespołów ludowych, folkowych i szantowych, które gościły nad zalewem w ramach cyklicznej imprezy Solińskie Lato.

- Zmieniliśmy formułę tej imprezy na wniosek turystów i sołtysów - mówi. - W tym sezonie po trzy duże koncerty odbyły się w Solinie i Polańczyku oraz po jednym w pozostałych miejscowościach położonych nad jeziorem.

Zdaniem Zygmunta Różyły i szeregu właścicieli punktów handlowych, Solińskie Lato powinno być jednak, jak sama nazwa wskazuje, wyłącznie w Solinie. Ale wójt kręci głową i tłumaczy, że dzisiaj Solina nie kojarzy się jedynie z tą konkretną miejscowością, ale z całym obszarem zalewu, więc nie należy robić różnicy.

I tu dochodzimy do sprawy niewielkiego kawałka ziemi tuż nad jeziorem od strony góry Jawor, na którym SRS chce pobudować m.in. amfiteatr i organizować tam koncerty zespołów z krajów karpackich.

- Nie mamy nic przeciwko zagospodarowaniu tego terenu, możemy przekazać go Stowarzyszeniu nieodpłatnie w dzierżawę, ale budowa amfiteatru nie jest najlepszym pomysłem - twierdzi Sawiński. - Zaledwie 200 metrów dalej, na tzw. Żmijowisku, powstała scena do imprez i one się tam odbywają. Miejsce jest wymarzone, z widokiem na jezioro, czego chcieć więcej?

- Tam nie było latem prawie żadnych koncertów - ripostuje Różyło. - Scena była przeważnie pusta, turyści się nudzili. Dlatego obstaję przy swoim i wiem, że amfiteatr byłby antidotum na wieczorną nudę.

Wójt przyznaje - nad Soliną brakuje oferty dla 40-50-latków. Bo nie każdy nadaje się już na dyskotekę. - Ale w tej kwestii też nie rola gminy, tylko gestorów bazy wypoczynkowej i właścicieli lokali, niech więc ruszą głową i zatrzymają gości dansingami przy orkiestrze lub czymś w tym rodzaju.

Jerzy Czerwski, właściciel Białej Floty, uważa, że imprezy w ramach Solińskiego Lata oraz występy zespołów szantowych w zupełności wystarczą.

- Bo większość tych, którzy odwiedzają Solinę, pragnie przede wszystkim słońca i wody. Nie jest też zwolennikiem forsowanego przez niektórych lokalnych biznesmenów pomysłu zakorzenienia nad jeziorem masowej imprezy muzycznej na wzór tych odbywających się nad Bałtykiem lub na Mazurach.

Identyczne zdanie ma wójt Sawiński, który uważa, że najazd w jednym dniu 10-15 tysięcy ludzi narobiłby więcej szkody niż pożytku. - I właśnie to jest bolączką Soliny - tłumaczy jeden z przedsiębiorców. - Nie ma jednomyślności, jedni chcą tego, inni tamtego.

Może będzie lepiej

Wszyscy są natomiast zgodni co do tego, że wizerunek położonych nad "bieszczadzkim morzem" miejscowości musi się zmienić. Muszą powstawać nowe drogi, ładne pensjonaty, bary ze smacznym jedzeniem.

W opinii Józefa Folcika, szefa elektrowni w Solinie, zmiany na lepsze są zauważalne.

- Powstały nowe keje, utworzono parki linowe, po jeziorze pływa coraz nowocześniejszy sprzęt, przybywa placów zabaw dla dzieci - wylicza. - Oczywiście, można i trzeba więcej, ale nie jest to łatwe z uwagi na tereny zalewowe, wykluczające jakąkolwiek trwałą zabudowę.

Zdaniem Folcika, nad Soliną możliwy jest zrównoważony rozwój uwzględniający zarówno interesy przedsiębiorców, jak też elektrowni i gminy. Dlatego też będzie wspierał ciekawe pomysły inwestycyjne w zgodzie z ekologią i oczekiwaniami turystów.

Dobrą wiadomość ma też wójt Sawiński. - W tym roku zostanie wreszcie przebudowana droga dojazdowa do Soliny od strony góry Jawor, wraz z poszerzeniem pasa dla pieszych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24