Jakie ludzie wyciągną wnioski z nauczania arcybiskupa Jędraszewskiego

Zwróciłem uwagę starszemu panu, by nie wyrzucał plastikowego pojemnika po zniczu do porośniętego drzewami wąwozu. To było 1 listopada 2019 roku w Błażowej, na cmentarzu parafialnym. Zaskoczony mężczyzna odpowiedział, że „tu zawsze się wyrzucało i wszyscy tak robią”. Zapytałem więc, czy w swoim ogródku też ma wysypisko śmieci. Starałem się wytłumaczyć, że pozbywanie się plastiku w ten sposób świadczy o braku kultury, i że jest przejawem braku poszanowania środowiska i świata, które przecież stworzył Bóg. Podziałało. Pan wrzucił plastik z powrotem do foliowej reklamówki.

Dlaczego o tym piszę dzisiaj? Bo tak się zastanawiam, czym by się zakończyła moja interwencja, gdyby jej świadkiem był arcybiskup Marek Jędraszewski. Czy - jako znawca nauk biblijnych - potwierdziłby, że świat jest dziełem bożym, więc nie powinniśmy go niszczyć poprzez zaśmiecanie wąwozu plastikiem, czy też ująłby się za mężczyzną, na którego napadł, w dzień święty i na świętej ziemi, jakiś nawiedzony ekolog.

Moje wątpliwości są uzasadnione, bo wspomniany hierarcha raczył ostatnio powiedzieć, że „ekologizm” stoi w sprzeczności z nauką Kościoła katolickiego, że to zjawisko jest „powrotem do Engelsa”. Dodał nawet, że takie przekonania są sprzeczne z Biblią, w której napisano „czyńcie sobie ziemię poddaną”, a „Adam panuje nad zwierzętami“.

Starszy pan, który wyjął z reklamówki plastik, by go cisnąć do wąwozu, niewątpliwie „czynił sobie ziemię poddaną”. Myślę, że słowa hierarchy mogą utwierdzić go w przekonaniu, jak też wszystkich tych, którzy bezrefleksyjnie zaśmiecają i niszczą naszą ojczyznę, że nie robią niczego złego. Zły to może być co najwyżej jakiś ekolog, który się ich czepia.

Abp Jędraszewski: Wielkie zadanie ochrony świata

Źródło:
TVN 24