Jakub Kochanowski, środkowy Asseco Resovii: W 100. procentach jestem "rzeszowski"

Czarni Radom pokonani 3:0. Takiego wyniku można się było chyba spodziewać?...

Byliśmy o włos od stracenia drugiego seta. Nie było więc lekko, łatwo i przyjemnie. Straciliśmy koncentrację. Gdybyśmy przegrali tego seta, to sami bylibyśmy sobie winni. Udało się nam jednak dociągnąć ten wynik do szczęśliwego końca, a w trzecim - nauczeni doświadczeniem - od początku objęliśmy prowadzenie.

To osiemnaste już zwycięstwo w tym sezonie. Wciąż prezentujecie wysoką formę. Jak wam się to udaje robić?

Tylko i wyłącznie ciężką pracą. Nie ma innego sposobu, aby zbudować wysoką formę sportową, tylko trzeba codziennie spotykać się w hali i ciężko pracować, myśleć o tym, aby na treningach poprawiać wszystkie techniczne aspekty, nad którymi trzeba jeszcze pracować. Staramy się to robić. Rzeczywiście, nie zawsze może nam to wychodzi. Ciężko jest utrzymywać codziennie maksymalną koncentrację. Myślę, że żaden zespół nie może się pochwalić, że codziennie trenuje na 100 procent i nie ma tym żadnych problemów. Wydaje mi się, że nasz poziom treningu jest przyzwoity, a przynajmniej na tyle dobry, że jak potem wychodzimy na mecz, to jesteśmy w dobrej dyspozycji i dobrze gramy.

Od soboty przed liderem coraz wyższe schody, czyli mecze z drużynami z ligowego TOP-u. Na początek Zaksa z Bartoszem Bednorzem. Stopień trudności wyraźnie rośnie...

Na razie dobrze nam idzie utrzymywanie się na fotelu lidera. Tak, przed nami coraz trudniejsze mecze. Teraz każda porażka będzie kosztować coraz więcej. Mecze z czołówką ligi zweryfikują to, kto zakończy fazę zasadniczą zakończy na pierwszym miejscu w tabeli.

W sobotę hitowe starcie 22. kolejki w Kędzierzynie - Koźlu Zaksy z Asseco Resovią. Gdy grasz w tamtejszej hali „Azoty”, to serce ci bije mocniej, bo przecież z Zaksą sięgałeś po wielkie sukcesy, czy cały już jesteś „rzeszowski”?

Rzeczywiście, z Kędzierzynem łączy mnie bardzo wiele miłych wspomnień. Zawsze przyjemnie mi się tam grało, jako zawodnik Zaksy, przyjemnie mi się tam gra teraz jako gość. W tym momencie jestem w 100 procentach rzeszowski i nie łączy mnie z Kędzierzynem nic oprócz kilku wspomnień oraz sentymentu.