Mimo że rozmawiamy zaraz po waszym sparingu z Barkom Kazhany Lwów, zacznijmy od mistrzostw Europy. Słowenia drugi raz z rzędu przegrała w finale. Czego zabrakło, by sięgnąć po złoto?
Jan Kozamernik: Myślę, że zagraliśmy bardzo dobry turniej i w finale także pokazaliśmy, co potrafimy. W meczu o złoto czuliśmy się świetnie, ale Włosi również grali rewelacyjnie. O wysokim poziomie świadczyć może fakt, że ulegliśmy dopiero po tie-breaku, więc rywalizacja była naprawdę zacięta, a o ostatecznym rezultacie zdecydowały detale. To prawda, że już drugi raz przegrywamy finał, ale taki jest sport. Srebrny medal na takiej imprezie to dla nas i tak bardzo duże osiągnięcie.
Teraz kilka słów o meczu z Polską. W tym pojedynku nie brakowało emocji. Jak wyglądało to z twojej perspektywy?
Za każdym razem, gdy gramy z Polską jesteśmy bardzo zmotywowani. Rywalizacja z tak utytułowaną drużyną to coś wyjątkowego, co sprawia, że zawsze chcesz pokazać się z jak najlepszej strony. Mecz na tych mistrzostwach obfitował w wiele pozaboiskowych zagrywek, Vital Heynen dużo mówił, co tylko sprowokowało nas do jeszcze lepszej gry. Pomyłka z hymnem też spowodowała, że się nakręciliśmy.
Rozmawialiście o tych wydarzeniach, już na spokojnie, z twoimi nowymi kolegami? Fabianem Drzyzgą, Pawłem Zatorskim czy Kubą Kochanowskim?
Teraz patrzymy na to z dystansu i wiemy, że takie rzeczy się dzieją, gdy do głosu dochodzą emocje. Rozmawialiśmy o tym, a teraz zdarza nam się nawet z tego żartować. Atmosfera w drużynie jest bardzo dobra. Wszyscy jesteśmy zdystansowani i nie mamy problemu z dowcipami na ten temat. Jesteśmy profesjonalistami i teraz skupiamy się tylko na tym, co przed nami. Liczą się klubowe cele.
Jesteśmy na Facebooku
Właśnie, klubowe cele. Jakie one są? Co sądzisz o waszej dyspozycji?
Myślę, że nasza dyspozycja jest coraz lepsza. W ostatni weekend widać było, że mamy jeszcze kilka rzeczy do poprawy, ale to normalne na tym etapie przygotowań. Niektórzy wrócili z mistrzostw Europy i potrzebowali więcej czasu na dojście do siebie. Dzisiaj w meczu z Barkom Kazhany Lwów pokazaliśmy już, na co nas stać i sądzę, że będzie tylko lepiej.
Co sprawiło, że zdecydowałeś się na transfer do Resovii?
Jakieś 8 lat temu przyjechałem tu z moją ówczesną drużyną na mecz Ligi Mistrzów. Oczarowało mnie to, co robili rzeszowscy kibice. Bardzo podobała mi się ta atmosfera – w Słowenii zainteresowanie klubową siatkówką jest jednak mniejsze niż w Polsce. Wiedziałem więc, że zagram kiedyś w Polsce. Kiedy dostałem ofertę z Rzeszowa, nie zastanawiałem się długo. Tym bardziej, że gra tutaj Klemen Cebulj, a drużynę prowadzi Alberto Giuliani. Rozmawiałem z nimi o propozycji, jaką dostałem. Zachęcali mnie do przyjęcia oferty, mówiąc o świetnych warunkach i dobrej organizacji klubu. Teraz doświadczam tego na własnej skórze i cieszę się, że podjąłem taką decyzję.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Fitkau-Perepeczko nie nosi stanika. Pokazała z bliska, jak wygląda jej dekolt!
- Tak wygląda Bohun z "Ogniem i Mieczem". 60-latek nie przypomina siebie sprzed lat
- Wystrojona Cichopek dystansuje się od Kurzajewskiego na imprezie. Kryzys w niebie?
- Nieznana przeszłość Anity Werner. Zdjęcia dziennikarki w negliżu