Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Japończykom najbardziej przypadły do gustu na Podkarpaciu nasza przyroda i... żurek

Alina Bosak
Kozue Kawabe, tancerka i choreografka we współczesnym balecie japońskim. Do tańca grają - Mineko Hayashi (koto) oraz Rolf Bartkiewicz (flet).
Kozue Kawabe, tancerka i choreografka we współczesnym balecie japońskim. Do tańca grają - Mineko Hayashi (koto) oraz Rolf Bartkiewicz (flet). Łukasz Solski
Japońscy artyści gościli na Podkarpaciu przez tydzień. Wystąpili na zamku w Baranowie Sandomierskim i w Krasiczynie oraz w Krośnie. Profesor Mieko Hayashi od razu zwróciła uwagę na czyste powietrze. Pani Kaoru zachwyciła się kolorami. Do Japonii zabrały nasiona polskich kwiatów.

Profesor Hayashi uczy gry na koto i shamisen w prywatnej szkole w Kioto. Jest tam głównym nauczycielem. Ma kilku swoich zastępców, którzy z kolei mają swoich zastępców i uczniów. Hierarchia jest w Japonii ważna. Starszym i przełożonym okazuje się szacunek. Takim też cieszy się profesor Hayashi. Drobna, szczupła i na oko 10 lat młodsza niż w rzeczywistości. Jest ucieleśnieniem japońskich cnót - skromna, skoncentrowana na pracy i dążąca do perfekcji. Przed każdym koncertem zarządza parogodzinną próbę. Występy dla publiczności rozpoczynają się punktualnie, co do minuty.

Przyleciała do Polski na tydzień, na zaproszenie Igi Dżochowskiej i Atsuko Ogawy z Przemyśla. Ośmioosobowa grupa japońskich artystów i ich polscy przyjaciele przemierzyli Podkarpacie z warsztatami i koncertami w ramach XV Festiwalu Kultury Japońskiej pod hasłem "Letni powiew Japonii".

Odwiedzili Baranów Sandomierski, Krosno i Krasiczyn, prezentując m.in. grę na tradycyjnych japońskich instrumentach, śpiew i balet. Specjalnie na ich występy przyjechał ambasador Japonii w Polsce - Makoto Yamanaka. Pobyt na Podkarpaciu połączył z kameralnym spotkaniem u prezydenta Rzeszowa, a potem przyznał, że japońscy biznesmeni uważają Dolinę Lotniczą za atrakcyjną dla inwestorów.

Japonia, zaliczana do krajów rozwiniętych i największych potęg świata, imponuje Polakom. A jak nas widzą Japończycy? Profesor Hayashi w osądach jest ostrożna, ale chwali czyste powietrze i piękną przyrodę. Podobnie jak ambasador i inni japońscy goście twierdzi, że najsmaczniejszym polskim daniem jest żurek.

Praca i pokora

Do południa próba. Długa. Żadne tam "zagramy tylko początek utworu i kolejny punkt". Pieśni, melodie, taniec - wszystko tak samo jak na wieczornym koncercie. Po obiedzie - ubieranie kimon. To zajmuje około 2 godzin, ponieważ kimona nie mają żadnych zamków ani guzików.

Wszystko trzeba podtrzymywać sznureczkami. Do tego ozdobne wiązanie obi, czyli pasa na kimonie. I już trzeba wychodzić na festiwal - dwie godziny, prowadzić warsztaty dla publiczności, a potem wyjść na scenę i dać koncert. Wieczorem kolacja i do łóżka, bo rano trzeba ruszyć do kolejnego miasta. A tam znów próba, kimono, warsztaty i koncert.

- Nie za duże tempo? - pyta swoich gości Iga Dżochowska, dyrektor XV Festiwalu Kultury Japońskiej. - Okiej, okiej - zapewnia profesor Mieko Hayashi, a pani Kaoru Nishii dodaje: - W porównaniu z Japonią tutaj jest luz.

Iga Dżochowska: - Pracowici, bardzo słowni i punktualni. Także skromni. Atsuko, z którą prowadzę Centrum Kultury Japońskiej w Przemyślu, wygrała koncert pianistyczny im. Paderewskiego. Dowiedziałam się o tym dopiero po 10 latach współpracy. "Dlaczego mi wcześniej nie powiedziałaś", pytałam. "Nie ma się czym chwalić", oświadczyła.

Iga często lepiej się dogaduje z Japończykami niż z Polakami. - Pewnie dlatego, że jako góralka lubię żyć według określonych zasad. Jako dziecko miałam w domu jasno ustalone reguły. Do szkoły musiałam dzień wcześniej spakować książki, przygotować ubrania i buty, do domu wracać zawsze o wskazanej przez mamę godzinie. Kiedy poznałam Japończyków, zrozumiałam, że mam z nimi wiele wspólnego.

Japończycy szanują Igę i nazywają polską perłą. Dostała od nich wiele nagród za pracę na rzecz polsko-japońskiej przyjaźni. Kiedy zaprasza ich do Polski, chętnie przyjeżdżają. Nigdy nie spóźnia się na lotnisko po swoich gości, zawsze wcześniej przesyła im dokładny program pobytu i nie zmienia go. Wiedzą, że rozumie ich konwenanse. Dba o rzeczy, na które inni nie zwracają uwagi. Dlatego samurajska grupa Kamui, która była w ubiegłym roku w Polsce, wolała przyjechać na Podkarpacie niż do krakowskiego Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha.

Profesor Hayashi pierwszy raz w Polsce była 18 lat temu, także na zaproszenie Igi. Wówczas festiwal odbywał się w Bielsku--Białej, Zakopanem i Krakowie. Teraz przyleciała po raz drugi. Broni się przed porównaniami Polski wtedy i dziś: - Poprzednio byłam w Krakowie, który jest dużym miastem, a teraz odwiedzamy mniejsze - tłumaczy. - Podoba mi się piękna natura, przyroda.

Na koto i shamisen zaczęła grać jako 7--latka. Dziś jest profesorem w prywatnej szkole w Kioto, ponieważ państwowych szkół, gdzie można nauczyć się na tych instrumentach, jest tylko parę. - Ostatnio w Japonii odchodzi się od dawnej kultury. Niewielu uczy się gry na tradycyjnych instrumentach. Staram się przekonywać do niej jak najwięcej osób - wyjaśnia. - Moja córka Mineko zaczęła się uczyć w wieku 3 lat. To nie jest trudne, jeśli poświęci się odpowiedni czas na ćwiczenia.

Mineko też odwiedziła Polskę już dwa razy. - Podczas poprzedniej wizyty byłam mała i pamiętam, że nic mi nie smakowało. A teraz wręcz przeciwnie. Przytyłam - śmieje się.

Co do minuty

- Mi też smakuje polska kuchnia - zapewnia Rinko Yoshino, pianistka, która ukończyła konserwatorium tokijskie, a potem dwa lata studiowała w Szwecji, więc świetnie mówi po angielsku, co nie jest powszechną w Japonii umiejętnością. - Pierwszy raz przyjechałam do Polski na Boże Narodzenie. Zaprosiła mnie Alicja, z którą zaprzyjaźniłam się w Malmö. Podczas wigilijnej kolacji po pierwszych trzech daniach czułam, że mam pełen brzuch. Tymczasem na stół wniesiono kolejne potrawy. Myślałam, że wszystkie polskie posiłki tak wyglądają.

- Kiedy zaprosiłam Rinko do Polski, jeszcze nie było tanich lotów. Pozostawał prom i pociąg ze Świnoujścia do Katowic - wspomina Alicja Molitorys, pierwsza flecistka Orkiestry Muzyki Nowej w Katowicach. - Mimo niewygód podróży Rinko zakochała się w Polsce. Szwedzi, wiadomo, zachowują dystans, a Polacy ujęli ją serdecznością. Zatrzymała się wtedy u moich rodziców. Od tego czasu wiele razy u nas gościła. Teraz razem koncertujemy, grając muzykę polską w Japonii i japońską w Polsce.

Alicja podkreśla, że Japończycy są bardzo staranni, dbają o szczegóły. - Dobra organizacja jest dla nich ogromnie ważna. Już pół roku wcześniej wszystko musi być uzgodnione. Jeżeli z Rinko planuję koncert i ustalimy, że ma on trwać np. godzinę, to ona wcześniej nagrywa nawet treść zapowiedzi, aby co do minuty zmieścić się w czasie.

Duże doświadczenie w polsko-japońskim koncertowaniu posiada Rolf Bartkiewicz, pierwszy flecista Filharmonii Podkarpackiej i właściciel firmy "Piano Rolf" zajmującej się sprzedażą oraz strojeniem fortepianów i pianin.

- Atsuko kupiła u mnie pianino. Zawiozłem je do Przemyśla. Tak się poznaliśmy - wspomina muzyk. - Poprosiłem, czy chciałaby ze mną zagrać w duecie. Zagraliśmy wiele recitali na flet i fortepian. W repertuarze mieliśmy muzykę europejską - Franck, Prokofiew, Poulenc. Potem przyszedł czas na muzykę japońską. Atsuko wybrała utwory i nauczyła mnie grać. Ich muzykę trzeba zrozumieć. To cała filozofia, szkoła życia. Nie można tak, ot po prostu, siąść i grać, jeśli nie zrozumie się tej tradycji i kultury. Pojechałem z Atsuko do Japoni i tam spotkałem się z innymi muzykami. Od nich także wiele się nauczyłem. Zafascynowało mnie to tak bardzo, że postanowiłem zrobić doktorat z muzyki japońskiej. Jestem właśnie w trakcie pracy nad nim. Granie muzyki japońskiej sprawia mi wielka frajdę. I wciąż się uczę. Na pierwszej próbie w Baranowie widziałam, że pani profesor Hayashi nie była zbyt szczęśliwa z mojego wykonania. Musiałem wypytać innych Japończyków, o co chodzi. "Lepiej, żebyś tu zagrał tak, a tu tak", poradzili bardzo grzecznie. Próby z Japończykami są przez to trudne. Gramy i nigdy nie mają żadnych uwag. Trzeba samemu zapytać i dociekać, co należy poprawić, czy inaczej zagrać. Są bardzo profesjonalni. Na próbie ćwiczą wszystko. Razem z ukłonami, przyklękaniem. Ustalają, kiedy się będą stroić i jak długo. Są bardzo czasowi. Wszystko jest ustalone co do sekundy.

Z Japończykami Rolfa Bartkiewicza łączą także interesy. Kilka razy do roku podróżuje do Kraju Kwitnącej Wiśni, by zamówić tam kolejną partię fortepianów i pianin. - Japończycy są bardzo uczynni, grzeczni, przychylni i profesjonalni. Nie rzucają słów na wiatr. Jeśli mówią, że coś przygotują, to na pewno tak będzie. A jeżeli sprawa jest niepewna, to nie obiecują. Nie mówią "może" i nie lubią słowa "nie". Jeśli akurat jakiś instrument nie jest dostępny, są bardzo zakłopotani. Przez te kilkanaście wizyt w Japoni wydawało mi się, że zdołałem się z paroma szefami fabryk zaprzyjaźnić, ale to jest złudne. Są bardzo eleganccy, pomocni, ale nie chcą wchodzić w bliższe relacje.

Ale też Japończycy nigdy nie dali mu odczuć, że czują się lepsi. - Wręcz przeciwnie, każdy wyższy przykucał do zdjęcia, żeby nade mną nie górować - opowiada flecista i zdradza, że za dwa tygodnie leci do Japonii nagrywać muzykę do telewizyjnego show.

Polską serdeczność chwalą wszyscy Japończycy na festiwalu. Nawet najmłodszy i jedyny chłopiec w grupie muzyków - Sentaro Goto. Profesor Hayashi chwali go, że bardzo dobrze pokazuje polskim dzieciom, jak się gra na shamisen. Sentaro pomaga też w warsztatach z origami. W Krośnie cierpliwie tłumaczy dziewczynce, jak złożyć z papieru żurawia.

Ta dziewczynka to Agnieszka i przyszła na festiwal razem z ciocią - Beatą Słyś. - Wzięłam ją, bo jestem zafascynowana Japonią - przyznaje pani Beata. - Ich sztuką, poczuciem obowiązkowości, kulturą osobistą, spokojem, wyważeniem, elegancją. To wyjątkowy naród. Często doświadczany katastrofami - trzęsieniami ziemi, tajfunami. I wszystko to znoszący z pokorą. Chciałabym tam kiedyś pojechać. Póki co, w moim ogrodzie przycinam krzewy na kształt bonsai.

Coś nas łączy z Polakami

- Ja przyjechałam do Polski dla Chopina. Chciałam grać jego muzykę, ale nie wiedziałam, czym są mazurki i polonezy.
Musiałam poznać kulturę i kraj, w którym się urodził - uśmiecha się Atsuko Ogawa. Na festiwalu zebrała brawa za "Etiudę Rewolucyjną" i walca, do którego tańczyła Kazue Kawabe. - Japońscy artyści chcą do Polski przyjeżdżać i pokazywać to, co w ich kraju jest pięknego - mówi Atsuko. - Podoba im się polska natura. W Japonii jest bardzo ciasno, ludzie mieszkają w wielkich miastach. Nie ma takich zamków jak te, w których występują tutaj. Owszem, są okazałe świątynie. Ale to co innego.

- Czuję, że w sferze kultury wiele nas łączy z Polakami - przyznaje Makoto Yamanaka, ambasador Japonii w Polsce. - Widać to chociażby podczas takiego festiwalu, gdzie naszym artystom towarzyszą polscy muzycy, a japońska pianistka gra Chopina.

Ale Polskę odwiedzają chętnie nie tylko artyści. Coraz częściej interesy decydują się tu prowadzić biznesmeni. Otwarta dwa lata temu w Zagórzu k. Sanoka fabryka TRI Poland była drugą inwestycją Japończyków w Polsce i w Europie. Od tego czasu w różnych regionach kraju pojawiły się kolejne.

- Na Podkarpaciu nasi biznesmeni doceniają kwalifikacje pracowników, wysoki poziom wiedzy technicznej. Są także zadowoleni z infrastruktury - mówi ambasador, kóry przy okazji festiwalu spotkał się także z prezydentem Rzeszowa. - Oczywiście, wiemy, że tutaj jest Dolina Lotnicza, ale widzimy szanse na współpracę nie tylko w tej dziedzinie przemysłu - przyznaje. - Niedawno na Podkarpaciu była delegacja japońskich biznesmenów. Zainteresowanie tym regionem jest bardzo duże.

- Staramy się o japońskich inwestorów - mówi Piotr Przytocki, prezydent Krosna. - Gościmy misje gospodarcze. Ale proces decyzyjny trwa tam znacznie dłużej niż w Europie. Konieczna jest cierpliwość i ciągły kontakt, by ich przekonać. Zwracają uwagę na konwenanse. Trzeba odpowiednio podawać wizytówki, dużo się kłaniać i uśmiechać też.

Koncentracja i szczegół

Kazue Kawabe, 26-letnia tancerka i choreografka z Kioto (i kolejna miłośniczka naszego żurku) mówi, że chciałaby tu jeszcze wrócić. Polacy na pewno chętnie ją znów zobaczą. Tańczyć balet w kimonie, które ciągnie się po podłodze, jest nie lada sztuką. Ale Kazue ćwiczy cztery razy w tygodniu po sześć godzin, więc to potrafi.

- Zaczęłam tańćzyć jako 3-latka - opowiada. - Na początku nie trenowałam intensywnie. Dopiero później w gimnazjum i liceum. Nie stosuję specjalnej diety. Ale kilka godzin przed występem nie jem. Nie chodzi o to, aby być lżejszym, ale o to, by się dobrze skoncentrować.

Koncentracja to też umiejętność, którą Japończycy opanowali do perfekcji. Maksymalne skupienie widać podczas każdego występu. Jakby byli tylko oni i utwór, który należy wykonać. - Kiedy wszystko jest dobrze przygotowane, koncert udaje się bezbłędnie, czuję się dobrze - mówi profesor Hayashi.

- W japońskich sztukach walki każdy ruch jest starannie zaplanowany i trzeba go precyzyjnie wykonać - mówi Krzysztof Malinowski z Rzeszowa, który od 7 lat trenuje kendo. A Izabela Kiwior z Gliwic (uprawia karate) podkreśla: - Trzeba dążyć do rozwoju. Doskonalić się w najprostszych rzeczach.

- Japonia to kraj niezwykle uporządkowany - uśmiecha się Rolf Bartkiewicz. - Przed wejściem do metra można tam spotkać chłopca czyszczącego podłogę. Na peronie namalowano stopki, na których należy stanąć, czekając na pociąg. I ludzie na tych stopkach równo stoją. Postulat Wałęsy, by wprowadzić drugą Japonię w Polsce z naszą mentalnością raczej by się nie udał.

- U nas rzeczywiście jest wszystko poukładane, są schematy postępowania. W Polsce takich reguł w wielu wypadkach brakuje. Co nie zawsze jest złe. Jest inaczej, ale to nie znaczy, że gorzej. To po prostu dwie odmienne kultury - stwierdza Atsuko.

Chie Piskorska, która tak jak Atsuko wybrała życie w Polsce i mieszka tu od 17 lat, mówi: - Dla Japończyków najważniejsze wartości to harmonia, szacunek, czystość i wyciszenie. A dla was? Czy myśleliście o tym? Bo ja myślałam. I doszłam do wniosku, że dla Polaków najważniejsza jest wolność. Czyż nie?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24