Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jarosławianie objechali Polskę na rowerach [WIDEO]

Kamil Jaworski
Sześć tygodni w trasie, trzy tysiące przejechanych kilometrów, masa niezapomnianych wrażeń i wielu napotkanych, pozytywnych ludzi.

Wystartowali we trzech. Oprócz dwóch jarosławian: Łukasza Kamińskiego i Arkadiusza Giżyckiego, wycieczkę rozpoczął z nimi ich kolega z Wieliczki - Krzysztof Frańczak.

Mimo, że do celu nie dojechał, to jak mówią - 1900 km, po których się wycofał, to też świetny wynik.

Mieszkają w Londynie. Na co dzień nie mają tam czasu na zbyt wiele, a tym bardziej na rowerowe wycieczki.

- Życie tam to tylko praca i dom. W ubiegłym roku wpadliśmy na pomysł, żeby pojechać stamtąd rowerem do Hiszpanii. Przejechaliśmy 1400 km. Dotarliśmy do Bilbao. Spodobało się nam - opowiada Arek.

Wyczynowa jazda na dalekie dystanse wciągnęła ich na tyle, że postanowili objechać na rowerze Polskę. Pokazują zaznaczoną na mapie trasę, którą pokonali. Na pierwszy rzut oka wygląda jak granice Polski, czasami jednak nieco od nich odbiega.

Wystartowali z Jarosławia, potem szlakiem Green Velo, na który wjechali w Biłgoraju, przejechali całą ścianę wschodnią i Warmię aż do Elbląga. Jadąc wzdłuż wybrzeża, dotarli do Szczecina. Potem był Gorzów Wlkp., Zielona Góra, Wrocław, Katowice, Kraków i Tarnów.

- Do centrów dużych miast nie wjeżdżaliśmy, bo stracilibyśmy zbyt dużo czasu. Nic nas nie goniło, ale woleliśmy inne trasy - mówią. Nie planowali noclegów. Tam gdzie zastał ich zmrok, rozbijali namioty. Jednak czasami, kiedy pogoda okazywała się bardzo kiepska, pytali ludzi czy nie pomogą - opowiada Arek - Niedaleko Hańczy małżeństwo pozwoliło nam zostać w ich domku letniskowym. Zrobiliśmy tam jedyny dłuższy przystanek na naszej trasie, na 3 dni.

Przekonaliśmy się, że ludzie są bardzo pomocni

Ludzie sami zatrzymywali ich w trakcie jazdy, byli ciekawi skąd i dokąd jadą. Na Pomorzu jeden z kierowców zatrzymał się kiedy zobaczył awarię roweru jednego z chłopaków. Podwiezienie do najbliższego serwisu, który był oddalony o 30 km, nie było dla niego problemem.

Nie jechali na drogich, wyczynowych rowerach. Były to zwykłe rowery trekkingowe za ok. 1,7 tys. zł. Mówią, że ważne jest to, żeby były jak najbardziej uniwersalne, bo w przypadku takich wycieczek, nie przewidzimy po jakim podłożu przyjdzie nam jechać.

Mieli drobne kryzysy, ale się nie poddawali. Przestrzegają, że jazda na mocno obciążonym rowerze to coś zupełnie innego.

- Trzeba najpierw się przyzwyczaić do tego, że wiezie się ciężkie sakwy. Jest co ciągnąć pod górę, a każdy podmuch wiatru też może być niebezpieczny. W przyszłym roku będziemy mieć jeszcze więcej bagaży - mówi Łukasz i zapowiada kolejną wycieczkę, na którą nabrali ochoty po objechaniu Polski.

Cel jest ambitny, bo chcą przejechać wzdłuż wybrzeży Europy 12 tys. km. Rezerwują sobie na to 6-8 miesięcy.
- Nie będziemy mieli ograniczenia czasowego. Nie chcemy się za bardzo forsować. Po drodze będzie sporo gór, będziemy mieć przyczepki. Poza tym, nie chcemy się ścigać tylko zobaczyć i pozwiedzać jak najwięcej - tłumaczy Łukasz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24