Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jeden myśli, czterech zabija, czyli turniej Counter Strike w Przemyślu

Norbert Ziętal
H5F, czyli Happy Five Friends, nie dali szans przeciwnikom.
H5F, czyli Happy Five Friends, nie dali szans przeciwnikom. Norbert Ziętal
W tej grze triumfuje drużyna, która do perfekcji opanowała współdziałanie. Muszą być "dotarci" tak samo, jak w realu grupy terrorystów lub antyterrorystów.

- Zgrani zawodnicy grają zespołowo. Nie ma miejsca na indywidualizm. Np. w jednym momencie w to samo miejsce rzucamy granaty. Na pewien czas przeszkadzamy przeciwnikowi a potem wchodzimy i robimy swoje - tłumaczy Norbiak, kapitan mistrzowskiego teamu H5F.

Hala sportowa w Przemyślu. Na środku parkietu odgrodzona od publiczności strefa graczy. Cztery rzędy stolików. Po pięć komputerów na każdym. Połączone w sieć. Każdy pięciokomputerowy stolik to jedna drużyna. Zawodnicy w skupieniu wpatrzeni w monitory komputerów. Jedni siedzą prosto, inni w pozycji półleżącej. Jak komu wygodnie.
Klawiatury ułożone pod różnymi kątami. Myszki na różnych podkładkach.

- Możemy chwilę porozmawiać? - zagaduję Norbiaka. Jego drużyna właśnie rozgromiła chłopaków z przemyskiego teamu PrzeMIŚKI. Trzydzieści do zera.

- Tylko się odepnę - mówi Norbiak, czyli Norbert Bagiński z Białegostoku.

Bo każdy zawodnik przystępuje do gry z własną klawiaturą, myszką, podkładką oraz słuchawkami z mikrofonem. Po grze składa swoje "uzbrojenie" i robi miejsce kolejnym graczom. Niczym zawodowy komandos, który ma własny karabin, pistolet, mundur.

Strzelają do wszystkiego co się rusza

H5F, czyli Happy Five Friends (Piątka Wesołych Przyjaciół) to siejący postrach wśród innych graczy profesjonaliści. Doskonale zgrani. Pomimo, że pochodzą z różnych, odległych od siebie miast. Białegostoku, Gdańska, Krakowa i Chorzowa. Średnia wieku 20 lat. Czterech studentów i jeden uczeń.

- Już trochę ze sobą gramy, rozumiemy się. Dlatego dobrze rozgrywamy i możemy pokonywać - mówi Norbiak.

Jako kapitan drużyny jest głównym strategiem w grze.

- Ja jestem od myślenia a czterech pozostałych od zabijania. Ja wskazuję co mają robić, a oni strzelają do
wszystkiego, co się rusza - w prosty sposób zawiłości strategii H5F tłumaczy Norbiak.

Ich skuteczność najlepiej zobaczyć w grze. Kapitan Norbiak siada w środku, po obu stronach ma dwóch graczy.

Zresztą to i tak bez znaczenia, bo będą się porozumiewać głosem.

Oprócz niego w drużynie są jeszcze Patryk "Golios", Jakub "Kub", Paweł "Turbi" i Damian "DiAMon".

Całkowicie odizolowani od publiki. Na uszach słuchawki. Lewa ręka na komputerowej klawiaturze służy do zmieniania broni. Nóż, pistolet, karabin, granat. Prawa ręka na myszce, decyduje o ruchach żołnierza.

Raz terroryści, potem antyterroryści

- Ready? Ready? Gotowi? - sędziowie podchodzą do zawodników z osobna i oczekują potwierdzenia.

Każdy z pięciu członków ekipy gra na swoim komputerze. Ale wzajemnie się widzą w wirtualnym świecie. Podobnie jak pięciu przeciwników. I oczywiście dwie drużyny siebie też widzą.

- W jednej rozgrywce jesteśmy terrorystami. Naszym zadaniem jest umieścić i zdetonować bomby. Następnym razem jesteśmy antyterrorystami. Wtedy naszym zadaniem jest rozbrojenie bomb - tłumaczy Norbiak.

Gra często kończy się tym, że jeden zespół zabija całą drużynę przeciwnika. Tak jest najłatwiej i najszybciej.

H5F skupieni. Zaczął się pierwszy pojedynek. Komandosi rozbiegają się po mapie. W Counter Strike to teren w którym przebiega gra. Jest ich sporo. Obecnie jest to jakaś baza transportowa z towarowymi składami kolejowymi.

- Dwa razy koleś we mnie nie trafił. Dwa razy - śmieje się jeden z H5F.

- Jest na górze - komenderuje Norbiak, dowódca drużyny.

- Dostałem, kurde - jęczy któryś z piątki.

Komendy jak w prawdziwej brygadzie

Ale szybko okazuje się, że chłopaki rundę z łatwością wygrali. Tak jak kilka następnych.

- Dostał!

- Jest! Leży!

- Na górze jest jeszcze jeden - porozumiewają się krótkimi komendami, niczym prawdziwi komandosi na autentycznej akcji.

Ktoś ucieka, więc trzeba w niego rzucić granatem.

Któremuś z przeciwników udało się trafić kolesia z H5F. Pada martwy, czyli obraz na monitorze przewraca się na bok. Za chwilę widok gaśnie. Zawodnik może dać chwilę odpoczynku zdrętwiałym palcom.

Ale przeciwnicy mają o wiele gorzej. Kilka strzałów z karabinu i przeciwnik rozlatuje się na kawałki. Jest trochę krwi, ale bez przesady. To nie jest gra ociekająca przemocą.

- Jest dobrze - kiwają do siebie - Prowadzimy czternaście do zera. Za chwilę piętnaście zero. I szesnaście zero, czyli że przeciwnicy nie mają już najmniejszych szans wygrać, bo meczy jest trzydzieści.

Pierwszym przeciwnikom, czyli PrzeMIŚKOM chłopaki z H5F nie dają najmniejszych szans. Na luzie wygrywają trzydzieści do zera. Pomimo, że czternaście ostatnich pojedynków grali na luzie, bo wygraną mieli w kieszeni.

Każdy wie co ma robić

- Każdy z nas gra w CS kilka lat. Razem też pykamy już jakiś czas. Jesteśmy na tyle zgrani ze sobą, że nie potrzebujemy omawiania taktyki przed meczem. Po prostu każdy siada i wie co ma robić - mówi Norbiak.

Co ich pasjonuje w tej grze? Co sprawia, że jeżdżą po całej Polsce, aby zabijać wirtualnych przeciwników.

- Gra wymaga strategicznego myślenia. Współpracy pomiędzy członkami zespołu. Tutaj każdy zawodnik odpowiada za sukces pracy całego zespołu - mówi Norbiak.

H5F czyli Happy Five Friends nie dali szans przeciwnikom. Zdecydowanie wygrali Winter LAN Przemyśl 2011 w Counter Strike. W nagrodę otrzymali tysiąc złotych i nagrody rzeczowe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24