Pisma z taką informacją rozsyła właśnie Wydział Spraw Obywatelskich.
Groźny ton prośby
- Urzędnicy napisali mi o wszczęciu postępowania administracyjnego w sprawie użyczenia samochodu - mówi Adam Małek, właściciel Toyoty RAV 4. - Przestraszyłem się, ponieważ kupiłem auto używane i pomyślałem, że może miało wcześniej jakiś wypadek lub było kradzione.
Jak tłumaczą urzędnicy, wojna ani inny kataklizm, odpukać, póki co nam nie grozi.
- Procedura nie jest czymś wyjątkowym. Z ustawy o powszechnym obowiązku obrony wynika, że w razie zagrożenia miasto może pożyczyć samochód terenowy. Oczywiście za zgodą właściciela i odpłatnie - uspokaja Maciej Kiczor z biura prasowego Urzędu Miasta.
Takimi samochodami mogliby być przewożeni ranni, lekarstwa lub żywność.
Pożyczą też właściciela
- Aby uniknąć zarzutów o spowodowanie uszkodzeń, zakładamy, że użyczonym w razie potrzeby autem, kierować będzie jego właściciel lub osoba przez niego wskazana - dodaje Kiczor.
Urzędnicy twierdzą, że większość właścicieli aut terenowych, godzi się na ich użyczanie. To ilu ich jest objęte jest jednak tajemnicą.