Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jeśli szpital w Nisku ma dokumentację sprzed czterech lat, uda się ustalić fakty. I zakończyć proces dotyczący strzelaniny w Stalowej Woli

Marcin Radzimowski
Marcin Radzimowski
Proces dotyczący strzelaniny w Stalowej Woli toczy się przed Sądem Okręgowym w Tarnobrzegu
Proces dotyczący strzelaniny w Stalowej Woli toczy się przed Sądem Okręgowym w Tarnobrzegu Marcin Radzimowski
Kolejne niezwykle interesujące informacje w procesie dotyczącym strzelaniny z 26 października 2020 roku przy ulicy Energetyków w Stalowej Woli. Przed Sądem Okręgowym w Tarnobrzegu z zarzutami w sprawie zasiada sześciu mężczyzn.

Tajemnica kuli tkwiącej w brzuchu oskarżonego

To ciąg dalszy dobiegającego końca procesu, w którym pojawiła się kwestia kuli z broni czarnoprochowej, jaką wyjęto z brzucha jednego z oskarżonych: Po strzelaninie w Stalowej Woli - jeden z oskarżonych blisko dwa lata chodził z kulą w brzuchu? Przypomnijmy, że oskarżony Konrad R. twierdzi, iż po postrzale z broni czarnoprochowej przez półtora roku nosił w brzuchu ołowianą kulę, którą wyjęto mu dopiero w trakcie operacji po kolejnej strzelaninie. Tej, opisanej aktem oskarżenia.

Właśnie ten wątek próbuje zbadać sąd i wydaje się być coraz bliżej prawdy. Dwaj lekarze słuchani na poprzednich terminach, nie byli w stanie stanowczo określić, czy kula z broni czarnoprochowej wyjęta z brzucha Konrada R. 26 października 2020 roku, znalazła się w jego ciele tego samego dnia, czy może trafiła tam 12 lutego 2019 roku, jak twierdzi oskarżony.

We wtorek, 22 lutego przed sądem zeznania złożył lekarz chirurg ze szpitala w Nisku, jeden z dwóch operujących Konrada R. w nocy 12 lutego 2019 roku. Mężczyzna trafił na blok operacyjny, ponieważ miał ranę drążącą brzucha. Lekarz, z uwagi na upływ czasu, nie pamiętał szczegółów dotyczących interwencji, ale posiłkując się dokumentacją medyczną, pewne fakty zdołał sobie odtworzyć.

- Ja byłem wtedy lekarzem dyżurującym "pod telefonem", ale to nie ja przyjmowałem pacjenta na izbie przyjęć, dlatego nie wiem, czy nawet go oglądałem przed operacją - mówił lekarz, odpowiadając na pytania sądu i adwokatów o wygląd rany.

Z zapisów w dokumentacji wynika, że Konrad R. zgłosił się do szpitala, twierdząc wówczas, że podczas przechodzenia przez ogrodzenie nadział się na metalowy pręt. Lekarz przyjmujący go, po sprawdzeniu, że rana jest głęboka, zdecydował o konieczności otwarcia jamy brzusznej i sprawdzenia, czy nie doszło do uszkodzenia narządów wewnętrznych. Dlatego też wezwał telefonicznie przesłuchiwanego we wtorek chirurga.

- Pamiętam, że po otwarciu jamy brzusznej znaleźliśmy leżący na płacie wątroby pacjenta taki dziwny, jakby to określić, krążek czy kapsułkę z filcu. To było wielkości większej tabletki. Ja pierwszy raz się z czymś takim spotkałem, nie wiem, co to było - mówił chirurg.

Dodając, że ta rzecz na prześwietleniu rentgenowskim wykonanym przed operacją, nie była widoczna, ponieważ jej gęstość jest zbliżona do gęstości tkanek. Medyk dodał jednocześnie, że opis obrazu rtg został wykonany przez radiologa... następnego dnia, a może nawet trzy dni po operacji.
- To pewne, ponieważ takie są realia. Radiolog dyżuruje na przykład do godziny 14, a ten pacjent trafił do nas przed godziną 1 w nocy - wyjaśniał lekarz.

Warto zaznaczyć, że po znalezieniu filcowego krążka w brzuchu Konrada R., lekarz powiadomił policję, podejrzewając, że mogło dojść do postrzelenia.

Jak dodał lekarz, odpowiadając na pytanie, gdyby w ciele pacjenta była ołowiana kula, byłaby widoczna na zdjęciach z badania rtg. A gdyby była, zostałaby oczywiście usunięta przez chirurgów. O kuli nie ma tez śladu w opisie badania rtg (wykonanym później).

Czy jednak mogło się zdarzyć, że lekarze oglądając zapis rtg, nie zauważyli kuli tkwiącej w brzuchu? Czy opis badania wykonany przez radiologa został wykonany sumiennie? Te pytania wcale nie są pozbawione sensu, ponieważ można skojarzyć, że ów nieznany lekarzowi filcowy krążek to nic innego jak przybitka filcowa, mająca właśnie taki kształt. To filcowy element wciskany do lufy broni czarnoprochowej, mający za zadanie oddzielenie ładunku prochowego od kuli. Mogło być tak, że filcowa przybitka i kula weszły do ciała podczas wystrzału - przybitkę znaleziono, a kuli nie i wyjęto ją dopiero półtora roku później, gdy Konrad R. został kolejny raz postrzelony.

Wszelkie wątpliwości w tej kwestii powinny rozwiać zdjęcia (wideo) z badania rtg Konrada R. przeprowadzonego 12 lutego 2019 roku w szpitalu w Nisku. Dane te powinny się znajdować na serwerach w systemie i właśnie o ich udostępnienie zwróci się sąd do niżańskiego szpitala. Jeśli nagranie wszystko wyjaśni, sąd nie będzie wzywał na przesłuchanie drugiego z lekarzy dokonującego zabiegu 12 lutego 2019 roku i proces będzie można zakończyć.

Przypomnijmy to, co ustaliła prokuratura w śledztwie. Do konfrontacji dwóch wrogo nastawionych do siebie grup doszło 26 października 2020 roku w godzinach wieczornych w Stalowej Woli, w pobliżu bloku mieszkalnego przy ulicy Energetyków. Do pierwszej grupy należeli Marek S. i jego syn Filip S. ze Stalowej Woli działający ze sobą wspólnie i w porozumieniu, używający niebezpiecznych narzędzi w postaci broni palnej oraz psa rasy amstaff zaliczanego do kategorii niebezpiecznych. Do drugiej grupy, jak ustaliła prokuratura, należeli Konrad R. ze Stalowej Woli, Daniel W. i Łukasz S., działający ze sobą wspólnie i w porozumieniu, używający niebezpiecznych narzędzi w postaci rewolweru czarnoprochowego, siekiery, maczety oraz miotacza gazu obezwładniającego. Właśnie kwestia użycia rewolweru jest największą niewiadomą tego procesu.

Jak ustaliła prokuratura, podczas zdarzenia oskarżony Filip S. poprzez oddanie kilku strzałów z broni palnej usiłował pozbawić życia Daniela W., powodując u niego obrażenia ciała, skutkujące ciężkim uszczerbkiem na zdrowiu, narażającym go na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Jak opisała prokuratura w akcie oskarżenia, w czasie konfrontacji oskarżony Konrad R. doznał rany postrzałowej na skutek użycia rewolweru czarnoprochowego, które to obrażenia naruszyły czynności narządów jego ciała na okres powyżej 7 dni, narażając go w ten sposób na utratę życia i zdrowia. Po zdarzeniu Radosław R. (szósty oskarżony w tym procesie) zacierał ślady zdarzenia i ukrył pistolet, z którego strzelał Filip S., przez co utrudnił prowadzenie postępowania karnego.

To, czy w czasie zdarzenia była w ogóle użyta broń czarnoprochowa (nie znaleziono jej), ma niemałe znaczenie przy ostatecznej kwalifikacji czynu zarzucanego Konradowi. R, Danielowi W. i Łukaszowi S.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24