Jest już wyznaczony mediator w szpitalu w Strzyżowie

Pielęgniarki i położne weszły w spór zbiorowy. Żądają 300 zł podwyżki, bo ostatni raz ich pensje wzrosły pięć lat temu. Tłumaczą, że kiedy zmienił się dyrektor, nie dostały ani złotówki więcej. Poprzedni szef przyzwyczaił je do podwyżki każdego roku.

Podwyżka płac to jednak tylko jeden z trzech zgłoszonych postulatów. Związkowcy domagają się też wyższej pensji za podwyższanie kwalifikacji, a także zmiany organizacji pracy, tak by mieć mniej obowiązków administracyjno-biurowych, a więcej czasu dla pacjentów.

Dyrektor szpitala odrzucił wszystkie postulaty. Zaproponował podwyżkę, ale w wysokości 40 zł brutto od 1 marca i 40 zł od 1 sierpnia. Tłumaczył nam, że mimo szczerych chęci nie może spełnić żądań związku, bo szpitala na to nie stać. Podwyżka w takiej wysokości, jakiej chcą pielęgniarki, spowodowałaby likwidację placówki.

- W tej chwili czekamy na drugi etap mediacji. Pierwszy mamy już za sobą, ale nie zakończył się on podpisaniem porozumienia. Dyrektor odrzucił wszystkie nasze postulaty - mówi Anna Dudzińska, przewodnicząca Zakładowej Organizacji Związkowej Pielęgniarek i Położnych przy SP ZOZ w Strzyżowie.

W drugim etapie uczestniczyć ma już mediator wyznaczony przez dyrektora. - Weźmiemy udział w tych negocjacjach, bo nie zamykamy się na rozmowy. Ale nie możemy zgodzić się na podwyżkę, jaką proponuje nam dyrektor. Nie tylko ze względu na to, że jest niska. W zamian za nią miałybyśmy jeszcze zrzec się funduszu świadczeń socjalnych. W takiej sytuacji to nie byłaby dla nas żadna podwyżka. Pieniądze zostałyby po prostu przełożone z jednej przegródki do innej. Weszliśmy więc wspór zbiorowy. Pozostaje nam na razie czekać na negocjacje z mediatorem. Mamy nadzieję na wynegocjowanie wyższej stawki podwyżki, niż proponuje dyrektor - podkreśla.