Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jestem domatorem i dobrze mi z tym

Jakub Hap
50-letni Marek Biernacki zaistniał w samorządzie przed rokiem, zostając powiatowym radnym. Choć dziś jest już etatowym członkiem zarządu powiatu, wielu wciąż kojarzy go jako speca od naprawy RTV.

Do głośnego „przewrotu”, jaki nastąpił przed miesiącem w jasielskim starostwie, pan Marek nie uchodził za osobę powszechnie znaną. No, może poza środowiskiem PiS, z którym od lat jest związany, oraz rzecz jasna społecznością Brzysk. Miejscowości rodzinnej, w której mieszka po dziś dzień i gdzie do grudnia pracował w miejscowym urzędzie gminy - ostatnio jako kierownik referatu ogólnoadministracyjnego.

Wciąż mają go za... majstra
Co ciekawe, w swoich stronach 50-latek najmocniej kojarzony jest nie z pracą urzędniczą ani samorządową. Dla ludzi wciąż jest, jak sam to ujmuje, „facetem od naprawy telewizorów, komputerów, laptopów i innego sprzętu RTV” - w czym z powodzeniem realizował się przez ponad dwadzieścia lat, zaczynając na początku ostatniej dekady poprzedniego stulecia. Mimo że działalność już zamknął, dawni zadowoleni klienci nie pozwalają mu wyjść z wprawy.

- Tak już jakoś jest, że w głowach mieszkańców zapisałem się jako spec od RTV. Dowodem na to są dość zabawne sytuacje, kiedy to ktoś puka do drzwi mojego domu i prosi o naprawę takiej czy innej rzeczy. Z reguły nie odmawiam, bo lubię wracać do tego zajęcia. Czasami nawet cieszę się, kiedy jest to coś bardziej wymagającego i mogę się trochę pogłowić - śmieje się pan Marek.

Spore zmiany
Zarówno wśród bliskich i znajomych, jak również w środowisku samorządowym 50-latek postrzegany jest jako osoba wyjątkowo skromna. Emanująca stoickim spokojem. Pan Marek nie zamierza się zmieniać, choć nie ukrywa, że w jego życiu sporo się w ostatnim czasie zmieniło. M.in. plan dnia. Nasz bohater szybko przywykł do nowego trybu pracy, mimo że nie było to proste. - Z Brzysk do Jasła mam 14 km, wstaję codziennie o 6 rano, a pracę kończę około 16. Dużą część obowiązków zabieram do domu, co nie do końca podoba się mojej małżonce, ale stara się mnie rozumieć. Wraz ze zmianą pracy, mogłem poprosić o to, by doba miała nie 24 a 28 godzin - żartuje M. Biernacki. Jak już mowa o małżonce, pani Danucie, która pracuje jako nauczycielka religii w szkole w Brzyskach, nie sposób nie wspomnieć o jedynym potomku państwa Biernackich.

- Syn Adrian, z wykształcenia politolog i dziennikarz, pracuje w Brukseli, działając w instytucji, zajmującej się rozwojem Polski Wschodniej - mówi 50-letni samorządowiec.

Relaks? Przy piłce!
Czas wolny pan Marek lubi spędzać przed ekranem TV, delektując się piłką nożną - najczęściej zmaganiami Premiership lub Serie A, czym zaraził go syn. Do tego dochodzą rozmowy z żoną i Adrianem - z wykorzystaniem dobrodziejstw internetu, spotkania w gronie rodzinnym. Tak odpoczywa mu się najlepiej.

Nie ukrywa, że jest typem domatora. Jak wyjeżdża, to po to, by zwiedzić piękno Podkarpacia. Jakie ma marzenia? - Od marzeń wolę wyznaczać sobie cele. Zależy mi na tym, żebym po zakończeniu obecnej pracy, mógł sobie powiedzieć: dobra robota. A jeśli chodzi o marzenia, to planuję kilkudniowy urlop w trybie offline. Bez internetu, maila i telefonu - kończy M. Biernacki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24