Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Józef powiedział: jutro zdarzy się cud. I Dorota wyzdrowiała

Norbert Ziętal, Janusz Motyka
Dorota i Józef Czwakielowie, rodzice pięciu córek są przekonani, że życie maleńkiej Marysi i pani domu zawdzięczają zarówno wiedzy lekarzy jak też orędownictwu Jana Pawła II, do którego tak żarliwie modlili się także mieszkańcy Gorzyc.
Dorota i Józef Czwakielowie, rodzice pięciu córek są przekonani, że życie maleńkiej Marysi i pani domu zawdzięczają zarówno wiedzy lekarzy jak też orędownictwu Jana Pawła II, do którego tak żarliwie modlili się także mieszkańcy Gorzyc. Janusz Motyka
Życie Doroty Czwakiel z Gorzyc pod Przeworskiem szybko gasło. Ustawały funkcje życiowe, spadało krążenie, siniały i puchły jej ręce. W tym czasie mąż, rodzina, obcy ludzie modlili się o cud. Dorota wyzdrowiała! Cud? Czy pomogło wstawiennictwo Jana Pawła II?

- Byłem w szoku, że tak szybko wróciła do zdrowia. Po kilku tygodniach od tych dramatycznych wydarzeń widziałem ją, jak prowadziła samochód. Przecierałem oczy. Po tylu operacjach? - dziwi się Andrzej Swatek, dyrektor Zespołu Szkół w Gorzycach.

- Modlili się mieszkańcy Gorzyc i okolicy, ale nie tylko. Prosiliśmy znajomych, aby nasze prośby o modlitwy przekazali swoim przyjaciołom. I tak w intencji naszej Doroty modlili się nawet na dalekiej Kamczatce i w Watykanie - mówi karmelitanka, siostra Magdalena Kowalczyk.

- To było niezwykłe - podkreśla Halina Swatek. - Codziennie rano uczniowie szli do kościoła. Dobrowolnie. Po południu kościół znowu był wypełniony po brzegi. Dziećmi i dorosłymi. A kilkadziesiąt osób przed pomnikiem Jana Pawła II całą mroźną noc odmawiało różaniec w intencji Doroty.

Czy doszło do cudu?

Kościelni specjaliści pewnie będą ostrożni, dopóki drobiazgowo nie zbadają sprawy. Ale mieszkańcy Gorzyc nie mają wątpliwości: to był cud. Także lekarze, wysokiej klasy specjaliści, twierdzą, że zadziałał jakiś pozamedyczny czynnik.

Bała się tego porodu

Październik 2010 r. Zespół Szkół w Gorzycach świętuje Dzień Papieski. Dorota Czwakiel rozdaje kremówki.

- Poprosiliśmy ją, żeby upiekła jedną, która miała być rekwizytem podczas przedstawienia. A ona przyniosła trzysta ciastek. Pomogły jej koleżanki, ale to ona była inicjatorką tej miłej niespodzianki - mówi dyrektor Swatek.

Dorota była wówczas w ósmym miesiącu ciąży. Nosiła swoje piąte dziecko.

- Pomagała w tygodniowych przygotowaniach do Dnia Papieskiego. I wtedy powiedziała nam, że obawia się komplikacji z tą ciążą - opowiada znajoma.

Dwa dni po uroczystości do szkoły, a wkrótce do całej wsi, dociera szokująca wiadomość. Dorota urodziła przez cesarskie cięcie miesiąc przed terminem. Jednak sama, po kilku operacjach i krwotokach, jest w stanie krytycznym. Na krawędzi życia i śmierci.

- To spadło na nas jak grom z jasnego nieba - wspomina dyrektor.

Czwakielowie bardzo pomagają szkole, są lubiani we wsi. Pan Józef pomógł zrobić szkolny kącik papieski. Własnoręcznie robił do niego metaloplastykę. Wykuta w metalu nazwa szkoły na froncie budynku to też jego robota.

- Jak robiliśmy akcję Gorzyce dla Gorzyc, czyli nasza wieś dla miejscowości o tej samej nazwie, która została poszkodowana przez powódź, to pierwszy przyszedł Józek. Wyłożył 800 złotych - wspomina Swatek.

Leżał krzyżem w kościele

Szpital w Przeworsku. Lekarze walczą o życie pani Doroty. Trafiła tutaj, bo poczuła jakiś ból, jakby kolkę w nerkach. Myślała, że przejdzie jak kilka tygodni wcześniej. Nie przeszło.

Po cesarce kobieta przechodzi operację usunięcia macicy, potem pojawiają się krwotoki. Lekarze z Przeworska robią, co mogą, ale nie dają nadziei.

Józefowi wali się świat. On, twardy chłop, kowal, jest na skraju załamania. Po powrocie do Gorzyc idzie do kościoła. Pada krzyżem na posadzce przed Najświętszym Sakramentem.

- Postanowiłem, że jak Bóg uratuje moją żonę i dziecko, to ja do końca życia nie tknę alkoholu. I wtedy pojawiło się pierwsze zwątpienie. Coś mnie zapytało: a co będzie, jak nie uratuje? - wspomina. - Z tyłu słyszałem szlochanie ludzi, bo w kościele było sporo osób.

Józef modli się przecież nie tylko za żonę, ale także za nowonarodzoną córeczkę Marysię. Z nią też jest kiepsko. Dostała zaledwie jeden punkt w dziesięciostopniowej skali Apgar. Maluchom z jedynką praktycznie nie daje się szans na przeżycie.

Dopóki bije serce, jest nadzieja

Na chwilę stan pani Doroty się poprawia. Wychodzi z sepsy, nie ma już krwotoków. Na 40 minut odzyskuje przytomność. Pyta, co z córeczką, ile waży i ile punktów dostała. Wtedy nie mówią jej o tej jedynce.

Wkrótce znów wracają krytyczne chwile.
¬- Lekarze powiedzieli do mnie, słuchaj chłopie, tutaj nie damy już rady - opowiada pan Józef.

Postanawia umieścić żonę w szpitalu w większym ośrodku. Szuka wsparcia. Od znajomych do znajomych. Działa jak w amoku. Wspomina, że wówczas bardzo pomogli mu starosta przeworski Zbigniew Kiszka i Mirosław Karapyta, wówczas wojewoda podkarpacki, dzisiaj marszałek województwa, poseł Jan Bury.

W końcu informacja dociera do prof. Andrzeja Skręta z Rzeszowa, wojewódzkiego konsultanta z zakresu ginekologii. Specjalista pojawia się w przeworskim szpitalu, przyjeżdża kartką na sygnale.

- To wspaniały człowiek - podkreśla pan Józef. - Zobaczyłem go ubranego w dżinsy, flanelową koszulę, sportową kurtkę. Niby zwykły człowiek, ale biła od niego jakaś niezwykłość. Pomyślałem sobie wtedy, że to prawdziwy profesor. Wszystko mi wytłumaczył prostymi słowami. Powiedział, że dopóki bije serce żony, dopóty jest nadzieja.

Będę prosił Jana Pawła II

Dorotę przewożą do szpitala w Rzeszowie.

- Pacjentka trafiła do mnie po operacji cięcia cesarskiego, operacji usunięcia macicy z powodu krwotoku i ponownego krwotoku - wspomina prof. Skręt.

Kobiecie przetaczana jest krew. W sumie 16 litrów, podczas gdy człowiek ma w sobie 5 do 6 litrów.

W czwartek rzeszowscy lekarze mają stoczyć decydujący bój o życie Doroty.

Wieczorem w środę Józef wraca z teściem ze szpitala do Gorzyc. Po drodze wstępują do kilku księży. Wszystkich proszą o modlitwę za żonę. Ksiądz z Przeworska daje Józefowi różaniec poświęcony przez Jana Pawła II.

- Wtedy postanowiłem, żeby prosić o wstawiennictwo Ojca Świętego Jana Pawła II - mówi Józef.

Modlą się dorośli i dzieci

W tym czasie dramatem Czwakielów żyją już całe Gorzyce, zwłaszcza miejscowa szkoła. Codziennie rano przed szkołą gromadzą się uczniowie. Idą do kościoła modlić się o życie i zdrowie dla pani Doroty. To inicjatywa rodziców uczniów.

Do gorzyckiego Zespołu Szkół chodzą cztery starsze córki Czwakielów: Kasia (14 lat), Joasia (12), Zosia (11) i Ania (7).
Skromne uczennice, lubiane przez innych.

- To były dla nas bardzo smutne chwile. Mama mogła odejść. Czułyśmy ogromne wsparcie ze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24