Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kabaret z garami w roli głównej

Andrzej Plęs
Choć na bilecie zaznaczono, że przed "jedynym w swoim rodzaju występem kabaretowym Cezarego Pazury odbędą się "warsztaty kulinarne", zwabieni atrakcyjną zachętą mieszkańcy nie mogli się spodziewać, że aktor - kabareciarz będzie tylko dodatkiem do około dwugodzinnego spotkania, którego celem jest sprzedaż garnków.
Choć na bilecie zaznaczono, że przed "jedynym w swoim rodzaju występem kabaretowym Cezarego Pazury odbędą się "warsztaty kulinarne", zwabieni atrakcyjną zachętą mieszkańcy nie mogli się spodziewać, że aktor - kabareciarz będzie tylko dodatkiem do około dwugodzinnego spotkania, którego celem jest sprzedaż garnków.
Występ Cezarego Pazury ściągnął setki rzeszowian. Jak się okazało, to jednak nie on był gwoździem programu.

Z biletu kusi uśmiechnięty Cezary Pazura "w jedynym swego rodzaju występie kabaretowym". Splendoru dodaje fakt, że impreza rozegra się w czterogwiazdkowym hotelu Hilton Garden Inn w Rzeszowie.

Występ poprzedzą obowiązkowe dla widzów "warsztaty kulinarne, połączone z degustacją aromatycznych potraw". Na dwa dni przed Wigilią na "jedyny w swoim rodzaju występ" przyszedł tłum.

Nie wszyscy doczekali Pazury, bo przez niemal 2 godziny musieli wysłuchać obowiązkowych peanów na cześć garów trzeciej generacji.

Z hotelu w szkolne ławy

Obsługa hotelowa zaskoczona była tłumem, który przyszli zobaczyć Pazurę.

- W ogóle nie wiedzieliśmy, że coś takiego widnieje na tych zaproszeniach - zapewnia przedstawiciel menagementu hotelu. - Firma Eko-Vital poprosiła o wynajęcie sali na prezentację swoich produktów, ale nie informowano nas o pokazie publicznym, o występie Pazury, którego w naszym hotelu nikt wówczas nie widział. Byliśmy wręcz zszokowani sytuacją, tłumem ludzi w holu, panie w recepcji nie mogły skontaktować się z organizatorami. Nazwa naszego hotelu została zamieszczona na bilecie bez naszej wiedzy i zgody, próbujemy to wyjaśnić z przedstawicielami firmy, ale kontakt z nimi jest mocno utrudniony.

W końcu odnalazł się przedstawiciel organizatora, nie wdając się w powody, poprowadził tłum przez błotnisty trawnik do pobliskiego Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 4.

Niemal 30 osób wcisnęło się do pracowni biologicznej, kolejnych 30 - do geograficznej i matematycznej, a i z innych pracowni dobiegał rwetes kucharzenia.

Na zestawionych szkolnych ławkach pod tablicą, pod bordowym materiałem coś się piętrzyło. Goście rozsiedli się na szkolnych krzesełkach, byle dalej od tajemniczej piramidy, ale pani z Eco-Vital uprzejmie przegoniła kogo się dało do pierwszych rzędów.

Zasada pierwsza: skracać dystans, bo im mniejszy, tym łatwiej wpływać na widzów. Z magnetofonu sączyło się świąteczne "Jingle bells", niech ludzie poczują klimat, będą mniej krytyczni.

Prowadząca rozdała zgromadzonym bony, na które każdy miał nanieść swoje personalia, adres, numer domowy telefonu i komórkowy. Na odwrocie trzeba było jeszcze wpisać personalia, numery telefonów i adresy czterech polecanych osób.

- Bo tylko tak wypełnione bony będą uczestniczyć w losowaniu nagród, którego dokona Cezary Pazura, a wiadomo, że Czarek Pazura byle czego nie będzie losował - zachęcała prowadząca. - A poza tym nasza firma (nie wymieniła nazwy) obchodzić będzie okrągły jubileusz (nie podała jak okrągły) i będziemy organizować ogromny event, jakiego w historii naszej firmy jeszcze nie było, będzie wiele znanych gwiazd (nie podała, których) i państwo dostaniecie podwójne zaproszenia na ten koncert.

Część miała opory przed wpisywaniem danych czterech "osób polecanych", ale prowadząca zapewniła, że firma nie będzie powoływać się na to, skąd ma te dane, po czym skrzętnie wszystkie bony zebrała.

W ten sposób bez wysiłku firma wzbogaciła swoją bazę danych o kilkadziesiąt osób. Tylko z jednej sali.

Bartek debiutant

"Dobry wieczór" - powitał zgromadzonych Bartłomiej. Raz, drugi i trzeci, aż zgromadzeni mocno i chóralnie mu odpowiedzieli.
Zasada druga: sprzedający i kupujący mają stanowić wspólnotę, bo wtedy sprzedającemu łatwiej pokonać opór kupującego.

Bartłomiej zastrzega: pochodzę z prokuratorskiej rodziny. W ciągu dwóch godzin powtarza to jeszcze trzykrotnie i dodaje, że "jest wychowany w duchu Bóg, Honor i Ojczyzna".

Sygnał dla odbiorców wyraźny: jestem z prokuratorskiej rodziny, co jest gwarancją, że w tym interesie wszystko jest uczciwe. Tłumaczy, że ta prezentacja to jego debiut, prosi o pomoc i wyrozumiałość.

Chyba skutecznie, bo budzi współczucie i przychylność. Kolejny sposób na pokonanie oporu odbiorcy. Tymczasem pięć minut w Internecie wystarczy, by dowiedzieć się, że Bartłomiej to specjalista od PR i technik sprzedażowych.
Zgromadzeni o tym nie wiedzą i Bartłomiejowi skłonni są przychylić nieba. A on pyta niemal wszystkich o imiona, natychmiast przechodzi na ty, czym jeszcze bardziej skraca dystans.

Po czym zaczyna się show: mówi o naczyniach, w których gotowało 46 z 51 załóg na międzynarodowych zawodach kulinarnych w Niemczech. Że są trzeciej generacji.

Nie wyjaśnia, co to znaczy, ale brzmi... kosmicznie. Komplementom na temat garów nie ma końca, napięcie rośnie, naczynia wciąż przykryte bordowym materiałem.

Bartek raz po raz pyta: podobają wam się takie naczynia? Pewnie, że się podobają - reaguje publiczność, która nawet jeszcze ich nie widziała.

Po czym Bartłomiej, do spółki z kolegą z firmy, chwytają za przeciwległe krawędzie bordowego materiału, unoszą, chwilę potrząsają nim w pionie, że brakuje tylko cyrkowych werbli. Jednym szarpnięciem materia opada...

Na zestawionych stolikach - gary. Najpierw czerń obrusu, na nich - czerwone serwety, dopiero na nich czarne patelnie i brytfanny. Kombinacja kolorów nieprzypadkowa: czerń z czerwienią, czyli siła, solidność, trwałość. Na żółtym albo różowym wyglądałyby niepoważnie.

Bo to zdrowe gary są

Bartek młodego mężczyznę skłania, by kawałki kurczaka umieścił w brytfannie, innego mężczyznę - by do garnka wlał ciasto. Dlaczego nie panie? Bo żony tych panów siedzą obok, muszą być zachwycone, że ich mężowie zajmują się garami.

Tym łatwiej będzie je skłonić do zakupu. Bartek przypala mleko na patelni, spaleniznę wyciera ściereczką i naczynie już wygląda jak nieużywane.

- Jaka to oszczędność wody, energii, detergentów - zachwala. - Czy tak? Jest oszczędność?

Pyta, dopóki nie uzyska od publiczności odpowiednio entuzjastycznego: taaaak! Brawa wymusza przy każdej sposobności, to wciąż sposób na utrzymanie kontaktu ze zgromadzonymi.

Kurczak jest gotów w kilkanaście minut, piernik - w 20 minut. To też oszczędność na energii - podkreśla przedstawiciel firmy. Każdemu dostaje się po maleńkim kawałku jednego i drugiego.

Z gara po kurczaku prowadzący wylewa niemal pełną szklankę tłuszczu, po czym podkreśla triumfalnie, że przecież do pieczenia nie użył ani grama tłuszczu. A jak upieczemy w zwykłych naczyniach, to cały ten drobiowy tłuszcz będziemy musieli wchłonąć - ostrzega.

- Żołądek ma problem, żeby to strawić - zaczyna straszyć. - A czego życzymy sobie na święta? Zdrowia! Zjadamy ten tłuszcz, zaczną się kłopoty z cholesterolem, potem wywiąże się zapalenie jelita grubego, to może być początek raka. A rak jelita w 48 procentach kończy się śmiercią!

Czyli - kup gary Eco-Vital, a unikniesz raka.

- Powiecie, że na coś trzeba umrzeć - atakuje Bartek sceptyków wizją śmierci. - Ale jeśli nie chcecie zadbać o swoje zdrowie, to pomyślcie o bliskich, jak wasza choroba i śmierć na nich wpłynie!

Nie przekonuje cię troska o siebie, to przynajmniej okaż troskę najbliższym, bądź odpowiedzialny. Nie chcesz kupić tych garów dla siebie, to kup dla dobra swoich najbliższych. Nie kupisz? To znaczy, że ci na nich nie zależy - brzmi sens przekazu.

Cena półtajna

Przez dwie godziny ani raz nie pada cena kompletu garów.

- Chcecie wiedzieć, ile to kosztuje? Co się panu najbardziej podoba z tych naczyń? A pani? - entuzjastycznie krzyczy Bartek na koniec, wciąż powtarzając, że to inwestycja nie wydatek. Bo "wydatek" źle brzmi, odstrasza. - Nie musicie kupować kompletu, możecie wybrać własny zestaw. Nasi przedstawiciele wam w tym pomogą podczas indywidualnych rozmów.

Na sali nagle aż roi się od przedstawicieli firmy, dopadają do par, skłaniają do rozmowy.

- Co się panu najbardziej podoba w tym zestawie - Tomasz prowadzi do osobnego stolika, kusi i pokazuje folder, mówi, że jest przedstawicielem regionalnym firmy. Rozmowa z samym przedstawicielem regionalnym (jeśli rzeczywiście nim jest) - to już niemal zaszczyt dla klienta. - Szybkowar, brytfanna i patelnia?

Nie mówi o cenie, mówi o bardzo atrakcyjnych warunkach sprzedaży:

- Już teraz zabiera pan naczynia z sobą, a płatność dopiero w styczniu, sprawi pan żonie piękny prezent - atakuje świątecznie i rodzinnie, już podsuwając gotowy formularz umowy. - To pana zestaw na bezpieczne wpłaty. Nie raty, to właśnie bezpieczne wpłaty - podkreśla.

Wciąż nie wiadomo, jak wysokie; trzeba pana Tomasza przycisnąć, żeby się określił. Określił się: 221 złotych w każdym z 24 miesięcy lub 155 zł przez 36 miesięcy, za trzy naczynia.

Pan Tomasz nie daje czasu, żeby klient mógł to sobie obliczyć w głowie, wciąż atakuje, że może wobec klienta stosować superzniżki i właśnie je zastosował. W tym momencie klient powinien pomyśleć, że złapał Pana Boga za nogi, bo reszta frajerów na sali kupi to samo, ale drożej.

Panu Tomaszowi określenie "bezpieczna wpłata" nie schodzi z ust. Niech się klientowi utrwali słowo "bezpieczna". Klient się waha, tłumaczy, że rozważy, a jak się zdecyduje, to zadzwoni. Pan Tomasz rozwiewa złudzenia:

- Wtedy będą dwa razy droższe, u mnie taniej, bo... - i dalej kaskada słów o bezpiecznej wpłacie i superrabatach od przedstawiciela regionalnego. - Będzie pan czekał na przesyłkę, a tu już dziś może pan zabrać te wyjątkowe naczynia do domu, nie płacąc teraz ani grosza. Wystarczy tylko, że poda pan kilka danych do umowy - po raz nie wiadomo który podsuwa formularz.

Gwar, pośpiech, przy sąsiednich stolikach inni przedstawiciele regionalni urabiają kolejnych klientów, wabią bezpieczną wpłatą i wizją zabrania garów już i teraz, a tam za chwilę Pazura zacznie bawić, trzeba się spieszyć, przedświąteczna gorączka zakupów i przedświąteczna rozrzutność pewnie wielu skusiła.

Z poszczególnych szkolnych pracowni wylewają się cienkim strumieniem kolejne tłumki. Trudno ocenić, ile Eco-Vital sprzedał i zarobił. Na pewno zarobiła szkoła. Ile?

- Pomieszczenia szkoły zostały udostępnione firmie na podstawie umowy - wyjaśnia Ryszard Soboń, dyrektor placówki. - Warunki umowy zabraniają mi zdradzić sumę wynajmu, ale to są niezłe pieniądze. I będą dla szkoły bardzo pomocne.

Dodaje, że nie tylko "pokaz kulinarny", ale i występ Pazury odbywał się w pomieszczeniach szkolnych. - Około trzech występów - precyzuje dyrektor.

Dlaczego - jak zaznaczono na bilecie wstępu - w pokazie i występie Pazury mogą uczestniczyć tylko osoby, które ukończyły 30 lat?

- Taki jest wymóg organizatora - tłumaczy pani, kiedy dzwonimy pod numer telefonu podany na bilecie. - Bo kiedyś grupy młodzieżowe na "eventach" robiły nam zamieszania, gwiazdy się denerwowały, publiczność też, tak zarządzono.

Przestaje być rozmowna, kiedy dowiaduje się, że rozmawia z mediami. Prosi, żeby telefonować w innym terminie. Bo ona nie jest kompetentna, żeby udzielać informacji.

Kiedy więc posłusznie dzwonimy raz jeszcze, w innym terminie, słyszymy:

- Na bilecie ma pan wszystkie potrzebne klientowi informacje, bilet można wygrać w markecie albo przez zdrapkę - mówi pani w "biurze organizacji", ale za nic nie chce powiedzieć, co to takiego "biuro organizacji" ani podać nazwy firmy, którą reprezentuje.

Nie powie gdzie i przez kogo produkowane są garnki, nie jest upoważniona do rozmowy z mediami i w jej firmie nie zna osoby, która by była.

- Nie widzę potrzeby, żeby media kontaktowały się z naszą firmą - kończy rozmowę.

***
Po dwóch godzinach obcowania z garami można było dać się bawić Cezaremu Pazurze. Jego występ trwał kilkadziesiąt minut.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24