Kara w zawieszeniu dla sprawcy śmiertelnego wypadku. Kierowca tira nie ustąpił pierwszeństwa rowerzystce na ścieżce rowerowej [WIDEO]

Do wypadku doszło 4 kwietnia ub. roku, kilka minut przed godz. 8 rano. Dziewczyna jechała do szkoły ścieżką rowerową na chodniku wzdłuż ulicy Tysiąclecia.

Ścieżka przecinała boczną drogę prowadzącą do jednej z krośnieńskich firm. Kierowca tira skręcił w tę drogę z ul. Tysiąclecia. Nie widział rowerzystki, Patrycja nie zdołała zahamować. Gdy uderzyła w ciężarówkę, kierowca się nie zorientował, jechał dalej. Dopiero świadkowie tragicznego zdarzenia uświadomili mu co się stało.

Proces w tej sprawie zakończył się dzisiaj. Wszystkie strony (prokurator, obrońca i rodzice Patrycji jako oskarżyciele posiłkowi) zawnioskowali zgodnie o ten sam wymiar kary dla oskarżonego kierowcy tira - rok pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem na trzy lata.

Wina Jakuba R. - zdaniem prokuratury - nie budziła wątpliwości: naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym, nie zachował należytej ostrożności czym doprowadził do wypadku, którego skutek był tragiczny. Prokurator wnioskował także o 10 tys. zł nawiązki dla rodziców ofiary i orzeczenie zakazu kierowania pojazdami (z wyjątkiem kategorii B) na okres jednego roku.

Pełnomocnik rodziców Patrycji także wnioskował o karę roku więzienia w zawieszeniu dla kierowcy tira. Chciał jednak, by sąd przyjął inny opis sytuacji, niż ten, który została zawarta w akcie oskarżenia. Prokurator, opierając się na opinii powołanego w trakcie śledztwa biegłego sądowego, uznał, że rowerzystka także przyczyniła się do wypadku, nie zachowując szczególnej ostrożności i nie obserwując drogi.

Z tą opinią polemizowali w trakcie procesu rodzice Patrycji i ich pełnomocnik. W mowie końcowej wytykali jej błędy.

- Były w niej wnioski, ale nie było wyliczeń, nie było przedstawienia toku myślowego, który do tych wniosków prowadził - mówił pełnomocnik.

Przekonywał, że biegły źle określił moment krytyczny, co było możliwe na podstawie nagrania z kamer monitoringu.

- Tymczasem dokładne ustalenie momentu krytycznego jest niezmiernie istotne dla ustalenia jakie manewry obronne mogła podjąć rowerzystka. Różnica kilku sekund ma kluczowe znaczenie - mówił pełnomocnik.

Przekonywał, że Patrycja, nawet widząc tira, mogła nie przypuszczać, że będzie skręcał w prawo, nie zatrzyma się, przetnie jej tor jazdy, i wymusi na niej pierwszeństwo.

- Przyjęcie, że powinna już wtedy zacząć hamować, byłoby kuriozalne - twierdził pełnomocnik rodziców, zarzucając biegłemu, że nie określił w którym momencie powstał stan zagrożenia.

Także ojciec Patrycji w mowie końcowej skoncentrował się na krytyce opinii biegłego. Nie domagał się kary bezwzględnego pozbawienia wolności dla Jakuba R.

- Od początku staliśmy na stanowisku, że nie chcemy zniszczyć życia tego człowieka, tak jak on zniszczył nasze - powiedział.

Obrońca Jakuba R. podkreślił, że ból, żal rodziców Patrycji jest zrozumiały.

- Nie można porównywać tych uczuć, ale oskarżony także przeżywa to, co się stało - mówił. Zaznaczył, że od początku przyznawał się, wyrażał skruchę.

Sędzia uzasadniając wyrok powiedziała, że wina Jakuba P. jest ewidentna. Powinien przed manewrem obserwować drogę, także chodnik i pas dla rowerów. Sąd orzekając wymiar kary uwzględnił wnioski oskarżyciela i obrońcy. Nie orzekł jednak zakazu prowadzenia pojazdów.

Jakub R. musi pokryć część kosztów procesu (ok. 7 tys. zł) oraz zapłacić 10 tys. zł nawiązki dla rodziców ofiary wypadku.

Sąd przyjął, że do wypadku nieznacznie przyczyniła się także rowerzystka. Z takim rozstrzygnięciem nie zgodzili się rodzice. Zapowiedzieli, że złożą apelację.