Sprawę nagłośnił anonimowy internauta. Wpis ukazał się na profilu bloga o ratownictwie medycznym.
"W dniu wczorajszym (niedziela, 25 października – przyp. red.) około 13:00 ZRM stacjonujący w Sanoku został zadysponowany do pacjentki z nasilającą się dusznością. Pacjentka nie miała wykonanego testu na covid-19. Początkowo ZRM zawiózł pacjentkę do szpitala w Sanoku, skąd zostali odesłani do szpitala w Brzozowie. Tam wykonano test na covid-19, który okazał się pozytywny. W związku z brakiem miejsc na izolatkach, szpital w Brzozowie odesłał ZRM z powrotem do Sanoka. Tam ZRM z pacjentką na pokładzie oczekiwał w kolejce karetek do przyjęcia na SOR. Około godziny 18:00 pacjentka zatrzymała się krążeniowo i oddechowo. Członkowie ZRM podjęli się resuscytacji. Poinformowano personel SOR o trwającej resuscytacji w karetce. Pacjentka dopiero wtedy została przyjęta. Po długiej resuscytacji pacjentka zmarła w SOR Sanok. Podobny przypadek miał miejsce dwa tygodnie temu pod szpitalem w Brzozowie".
Autor (prawdopodobnie ratownik medyczny) zaapelował do władz i instytucji zajmujących się ochroną zdrowia o próbę rozwiązywania problemu niedostępności szpitali w przypadku pacjentów ze stanami nagłymi w województwie podkarpackim.
"Zapewnienia rządu /wojewody/ administracji lokalnej o tym, że problem zostanie rozwiązany niewiele zmienia w zaistniałej sytuacji" – podsumował.
Szpital w Sanoku przekształcił się w jednoimienny, pacjentkę odesłano do Brzozowa
Beata Pieszczoch, dyrektor Bieszczadzkiego Pogotowia Ratunkowego zapewnia, że ratownicy dopełnili wszystkich procedur.
- Niestety, to co się stało, jest trudne dla nas wszystkich. To tragedia dla rodziny i dla ratowników medycznych też, bo oni naprawdę starali się zrobić wszystko, co możliwe, żeby pomóc pacjentce - mówi.
Jak opisuje, wśród objawów podanych przez pacjentkę w wezwaniu, były m.in. objawy kardiologiczne. Ratownicy wykonali EKG i wysłali teletransmisję do Centrum Interwencji Sercowo-Naczyniowych (to niepubliczna placówka, która mieści się w sanockim szpitalu). Hemodynamika odmówiła przyjęcia, bo nie było zmian w zapisie EKG, które by do tego kwalifikowały.
Jak twierdzi dyr. Pieszczoch – ratownicy konsultowali się też ze szpitalnym oddziałem ratunkowym w Sanoku i pokazali również lekarzowi z hemodynamiki dokumentację wcześniejszego leczenia pacjentki.
- Szpital w Sanoku przekształcił się w jednoimienny i przyjmował pacjentów tylko z potwierdzonym wymazem pod kątem koronawirusa. Dlatego dyspozytor z Przemyśla zdecydował, że karetka ma jechać do szpitala w Brzozowie
- tłumaczy Beata Pieszczoch.
Test potwierdził koronawirusa, izolatki w Brzozowie były zajęte
W Brzozowie pacjentce wykonano szybki test, antygenowy (na wyniki wiarygodnego testu PCR czeka się kilka godzin). Wyszedł dodatni.
- Taki pacjent, jako podejrzany o zakażenie, powinien trafić do izolatki. Izolatki w szpitalu w Brzozowie były już zajęte, więc tu też ratownicy spotkali się z odmową przyjęcia. Wrócili do Sanoka, w nadziei, że szpital jako covidowy, przyjmie pacjentkę z pozytywnym wynikiem testu
- relacjonuje dyrektor Pieszczoch.
Jednak w trakcie oczekiwania w kolejce przed oddziałem ratunkowym u pacjentki nastąpiło nagłe zatrzymanie krążenia. Kobietę najpierw reanimowali ratownicy w karetce, potem przejął ją SOR.
W Sanoku karetka czekała na podjeździe
Dyrektor szpitala w Sanoku, Grzegorz Panek przyznaje, że karetka z pacjentką czekała na podjeździe i dopiero w krytycznym momencie kobieta została zabrana na oddział.
- Lekarze kontynuowali reanimację na SOR-ze, trwała ona ponad godzinę i niestety się nie udała - mówi dyrektor.
Zaprzecza, by szpital kilka godzin wcześniej odmówił przyjęcia kobiety.
- Nie ma żadnego śladu w dokumentacji, aby pacjentka wcześniej była do nas przywieziona. Prawdopodobnie była tylko konsultowana z hemodynamiką, ale to nie jest to nasz oddział
- mówi.
Tłumaczy też, jak funkcjonuje szpital covidowy.
- Mam możliwość przyjęcia pacjenta albo z potwierdzonym zakażeniem, albo w stanie nagłego zagrożenia życia, jeśli pacjent nie nadaje się do transportu. To ocenia dyspozytor ratownictwa medycznego, on decyduje, gdzie kierowany jest pacjent. U nas wszystkie oddziały są zajęte przez chorych z koronawirusem, więc pacjenta, który nie ma pozytywnego wyniku, nie przyjmę na żaden z oddziałów, bo może się zarazić. Muszę mieć miejsce w izolatce. Nawet pacjenta po reanimacji muszę przekazać do innego szpitala na dalszą hospitalizację.
Dyrektor szpitala w Brzozowie: wszyscy zachowali procedury
Tomasz Kondraciuk, dyrektor szpitala w Brzozowie uważa, że w tej sprawie wszyscy zachowali odpowiednie procedury.
- Po prostu w ten weekend było mało dostępnych miejsc internistycznych, mało miejsc dostępnych dla pacjentów z koronawirusem i mało miejsc na SOR w stosunku do potrzeb - mówi.
Tłumaczy, dlaczego szpital nie mógł przyjąć pacjentki przywiezionej przez karetkę z Sanoka.
– Zadaniem naszego szpitala jest przyjmować pacjentów podejrzanych o infekcję COVID-19 i, po potwierdzeniu tej infekcji za pomocą testu PCR, przekazanie do ośrodków o wyższym poziomie referencyjności. My zgodnie z decyzją wojewody mamy zabezpieczyć 5 miejsc dla takich pacjentów
.
Dyrektor Kondraciuk wylicza też, jak wyglądała sytuacja w chwili, gdy karetka przywiozła pacjentkę z Sanoka.
- Na odcinku covidowskim, który urządziliśmy na oddziale chorób wewnętrznych było 13 pacjentów z potwierdzonym zakażeniem i tych pacjentów nikt od nas nie przyjął, pomimo naszych starań. Dodatkowo, na odcinku obserwacyjnym, było 3 pacjentów z podejrzeniem infekcji, oczekujących na wynik PCR. Na SOR - 4 pacjentów podejrzanych o infekcję covid. A musimy pamiętać, że szpital i SOR służą zarówno pacjentom z podejrzeniem koronawirusa, jak i tym niezarażonym i oni nie mogą się ze sobą stykać.
Dlatego każdej kolejnej osobie, po wykonaniu szybkiego testu antygenowego, który dał wynik dodatni, odmawiano przyjęcia, bo nie było już miejsc w izolatce a lekarz dyżurny musiał zapewnić funkcjonowanie SOR.
- Zapewne w tej grupie znalazła się pacjentka - mówi dyrektor brzozowskiej lecznicy.
Wszystkich Świętych 2020. Wspominamy osoby z Podkarpacia, kt...
Gazeta Lubuska. Ewakuacja w Zielonej Górze. W garażu były bomby
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?