Karol Gajdzik, prezes Stowarzyszenia Linia 102.pl: Przemyśl nie wykorzystuje szansy, jaką daje kolejowy hub przesiadkowy

Kolejny raz św. Mikołaj z Przemyśla pokona administracyjne granice i przez nieczynną linię kolejową, przez nieistniejące przejście graniczne, dotrze do dzieci w Niżankowicach na Ukrainie, tuż przy granicy z Polską.

To prawda. Już drugi raz udało się nam zorganizować akcję „Mikołaj bez Granic”. Przede wszystkim chodzi o pokazanie gestu przyjaźni naszym przyjaciołom z Ukrainy, szczególnie tym najmłodszym. Akcja to efekt starań wielu osób, ale wymienić trzeba przede wszystkim wiceprezesa naszego stowarzyszenia Wacława Majkę, członków zarządu Marię Tokarską - Żywczak i Wiesława Wojtowicza z PKP, ponadto Viktora Halczynskiego z Kredo Banku na Ukrainie. Tym razem nasz św. Mikołaj dotrze do szkoły podstawowej w Niżankowicach. Z Przemyśla jedziemy drezyną kolejową, oczywiście po linii 102, i drezyną przekraczamy granicę państwową.

Jakie prezenty św. Mikołaj będzie dźwigał w workach?

Jedziemy głównie dla najmłodszych, więc prezenty będą w większości dla nich. Słodycze, owoce, zabawki oraz pluszaki. No i drzwi.

Drzwi?

Tak. Prawdziwe, dwuskrzydłowe. Zawieziemy je drezyną. To podarunek firmy Hensfort z Przemyśla. Trafią do szkoły w Niżankowicach i zastąpią tamtejsze, mocno już wysłużone drzwi. To też prezent dla dzieci.

Skupieni wokół linii 102 pasjonaci działają już ponad rok. Co udało się w tym czasie zrobić?

Pierwsza akcja, jesienią 2016 r., to Siekierezada, czyli czyszczenie całkowicie zarośniętej linii 102 aż do granicy państwowej. Udało się, chociaż linia przez ponad 20 lat nie była użytkowana. Później udało się jeszcze więcej, czyli przejazdy drezynami kolejowymi. A potem stało się coś, o czym o dawna marzyliśmy. Po ponad 20 latach przerwy, torami, pojazd szynowy przekroczył granicę polsko - ukraińską. Na tamtejszym semaforze, przed stacją Niżankowice, nareszcie semafor zmienił światło z czerwonego na zielone. To był niezwykle symboliczny moment. Ponadto propagowaliśmy „naszą” linię, gdzie tylko mogliśmy. Byliśmy obecnie m.in. na Kongresie 590 w Jasionce koło Rzeszowa, ale również na branżowych konferencjach m.in. w Przemyślu i Lublinie.

2017 to rok wielu ważnych wydarzeń „kolejowych” w Przemyślu.
Faktycznie, choć ten rok należałoby rozszerzyć o kilka ostatnich dni 2016 roku. Tuż przed świętami Bożego Narodzenia w grudniu 2016 r. uruchomiony został pierwszy, szybki pociąg Kijów - Przemyśl. Cieszył się tak dużym powodzeniem wśród podróżnych, że w ciągu 2017 r. Ukraińskie Koleje uruchomiły kolejny pociąg relacji Kijów - Przemyśl, kursujący nieco inna trasą. A niedawno mieliśmy miłą niespodziankę, dzięki uruchomieniu bezpośredniego połączenia Przemyśl - Odessa. Za ok. 135 złotych możemy z Przemyśla dojechać bezpośrednio nad Morze Czarne. To może być nie lada gratka dla turystów. Oprócz tego przez Przemyśl przejeżdża czwarty pociąg Lwów - Wrocław. Te połączenia to oczywiście nie nasza zasługa, ale bardzo się z nich cieszymy.

Dwa pociągi kijowskie i połączenie z Odessą, które zaczynają i kończą się w Przemyślu, to ok. 2 - 2,5 tys. podróżnych każdego dnia. To więcej niż na lotnisku w Jasionce. Wydaje się jednak, że miasto, rozumiane jako instytucje i mieszkańcy, przespało ten rok i nie wykorzystało szansy, jaką daje kolejowy hub przesiadkowy.

Niestety, jest to prawda. To nie są pociągi tylko przejeżdżające przez Przemyśl. Podróżni z nich wysiadają, czekają na kolejne połączenia do Wrocławia lub Warszawy. Niestety, poza nielicznymi wyjątkami, nie zagospodarowaliśmy tego potencjału. Jako miasto nie zaoferowaliśmy im nic, co zatrzymałoby na dłużej w mieście o skłoniło do wydania u nas pieniędzy.

Zobacz także: Pierwszy od 22 lat przejazd na linii kolejowej 102 z Przemyśla od granicy z Ukrainą