Zdaniem sądu - zebrany w sprawie materiał dowodowy potwierdził, iż obaj zaplanowali napad. 22 grudnia 2017 roku, ok. godz. 14.20, Maciej Z. wszedł do placówki bankowej w pawilonie handlowo-usługowym w centrum Wojaszówki. Twarz zakrył chustą, miał ze sobą pistolet pneumatyczny. Nie był nabity, ale kasjerka nie wiedziała, wzięła wymierzony w jej kierunku przedmiot za groźną broń. Wydała gotówkę, której zażądał napastnik. W kasie było 10 tys. 463 złote. Zabrał je i wyskoczył przez okno na zapleczu.
Dwie godziny później Maciej Z. był już w rękach policji. Tego samego dnia wieczorem zatrzymany został jego wspólnik, Maciej G.
- Na etapie postępowania przygotowawczego oskarżeni przyznali się do popełnienia przestępstwa - podkreśliła sędzia Sylwia Ziuziańska. - Podczas przesłuchań złożyli wyjaśnienia, które tworzyły spójny obraz wydarzeń.
Wynikało z nich, że pomysł napadu zrodził się w związku z problemami finansowymi. Obaj prowadzili działalność gospodarczą, mieli długi. Feralnego dnia spotkali się w Dobrucowej, stąd udali się swoimi samochodami do Tarnowca, gdzie mieszkał Maciej G. Tam podjęli decyzję o zrealizowaniu planu.
Czytaj także: Prokurator zażądał surowych kar dla oskarżonych o napad na bank w Wojaszówce k. Krosna
Obiektem napadu miał być punkt kasowy banku w podkrośnieńskiej miejscowości. Ale na miejscu, w Wojaszówce, Macieja Z. opanował strach. Chciał się wycofać. Pojechali na pobliską stację PKP, tam Maciej Z. przesiadł się do samochodu Macieja G. Starszy kolega nakłaniał go, żeby nie rezygnował. "Potrafisz to zrobić", "teraz albo nigdy" - mówił. Przekonywał, że jest to jedyny sposób na zdobycie pieniędzy.
Pojechali ponowie przed budynek, w którym mieściła się placówka banku. Maciej G. wysadził Macieja Z. na bocznej ulicy. 200-300 metrów od obiektu. Po wszystkim miał czekać w umówionym miejscu.
Czytaj też: Proces w sprawie napadu na bank w Wojaszówce. Relacja kasjerki: "Bałam się, że mnie zabije"
Poszło zgodnie z planem. Pistolet, który Maciej Z. dostał od Macieja G., przeraził pracownicę. Młody mężczyzna uciekł z pieniędzmi, dobiegł do samochodu, odjechali. Łupem podzielili się w domu Macieja G. Tam też Maciej Z. przebrał się. Ubranie, w którym dokonał napadu, starszy wspólnik wyrzucił do śmietnika w Jaśle.
Podczas procesu Maciej G. zmienił jednak wcześniejsze wyjaśnienia. Podał, że nie planował napadu razem z Maciejem Z. Przyznał, że podwiózł go do Wojaszówki, ale stwierdził, że sądził iż ten ma się tam spotkać z kolegą, by pożyczyć pieniądze. O napadzie - oświadczył - Maciej Z. powiedział mu dopiero po fakcie, szantażował go też, by nikomu o tym nie mówił.
Sąd nie dał wiary takiej wersji. - To próba zminimalizowania odpowiedzialności karnej za przestępstwo - oceniła sędzia Sylwia Ziuziańska.
Zdaniem sądu Maciej Z. wykonał główne zadanie, ale namówił go do tego Maciej G. Działali w ramach uzgodnionego wcześniej podziału ról.
- Młodzi, zdrowi ludzie, uznali, że nie uczciwa praca, ale przestępstwo jest sposobem na rozwiązanie ich problemów - argumentowała sędzia Sylwia Ziuziańska, podkreślając wysoką, społeczną szkodliwość czynu.
Sąd nakazał też oskarżonym wypłatę 17 tys. zł zadośćuczynienia dla kasjerki, która przeżyła traumę w związku z całą sytuacją.
Zobacz także: Napad na bank w Żukowie w Pomorskiem. Sprawca nadal na wolności
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Marcin Miller chudnie w zastraszającym tempie. Lider Boysów to teraz niezłe ciacho!
- Rutkowski grozi, że nagra piosenkę z Wiśniewskim! Będzie nowe Ich Troje?!
- Hanna Gucwińska nie doczekała się dzieci. Jej wyznanie wyciska łzy z oczu
- Ewa Gawryluk przysłoniła walory zaledwie siateczką. Dalibyście jej 56 lat? [ZDJĘCIA]