Srebrny medal mistrzostw Europy będzie miał szczególną wartość. Wygrała pani z bólem, z samą sobą.
Można i tak do tego podejść, ale po tym co przeszłam, to nie wiem, czy wyszłabym na trasę, gdybym wiedziała, ile to będzie kosztować.
Żałuje pani, że nie wrzuciła na luz po mistrzostwach świata? Po dwóch srebrach nie trzeba było już nic udowadniać.
Nie spodziewałam się, że tak to będzie wyglądać. Zawodnika często coś pobolewa, ale zabiegi pomagają i za chwilę znów się jest w formie. Myślałam, że to nic poważnego. Gdybym wiedziała więcej, to całkiem możliwe, że odpuściłabym mistrzostwa Europy. Chodzi nie tylko o cierpienie, ale też o lato, wolny czas. Myślałam, że chwilę odsapnę, popróbuję innego ruchu, pojeżdżę konno, pogram w tenis, a teraz czekają mnie tygodnie rehabilitacji. W najlepszym razie cztery do sześciu.
Myślała pani, żeby w Monachium zejść z trasy?
Na rozgrzewce bolało coraz mocniej, ale łudziłam się, że rywalizacja, adrenalina złagodzą wszystko. Tak się nie stało.
To jakim cudem zdobyła pani ten medal?
Na trasie istotny był tylko ból, przy każdym ruchu ręką szarpał uwagę. Nie zwracałam uwagi na rywalki, emocje. Jak doszłam do mety? Ciągle szukałam pozycji, przy której cierpienie będzie mniejsze. Usztywniłam górę i właściwie szłam tylko dołem. Był to ciężki psychicznie start.
Za metą nie miała pani sił się cieszyć.
Nie było szans. Za metą był już kompletny paraliż. Nie mogłam podnieść ręki. Przed dekoracją ubierała mnie i czesała moja siostra.
Czym się pani teraz zajmuje?
Właśnie rozpakowuję pudła po przeprowadzce. Pomaga mi mama, bo choć jest ze mną lepiej, to ciągle czuję to żebro.
Odbywa pani medyczny staż w rzeszowskim szpitalu na Szopena. Po takiej kontuzji przydałby się urlop.
Nic z tego, już kilka dni pracy za mną. O treningu nie ma mowy, ale jestem już do życia, mogę pracować.
Jest już lekarz, który poprowadzi panią w czasie rehabilitacji?
Jestem na etapie poszukiwań. Możliwe, że zapytam w klubie Asseco Resovia. Może jest tam fizjoterapeuta siatkarzy, który specjalizuje się w przeciążeniowych kontuzjach.
O trenowaniu nie ma mowy przez co najmniej półtora miesiąca.
Nie do końca. Górę mam wyłączoną, ale szukam alternatywnych sposobów treningu, żeby móc wzmacniać nogi bez angażowania górnych partii ciała.
Słowem nie ma pani dość chodu?
Skąd. Za rok są mistrzostwa świata w Budapeszcie, a potem Paryż i Igrzyska Olimpijskie. To jest mój najważniejszy cel.
Czyli nadal będzie pani godzić pracę z profesjonalnym treningiem.
Mam osiem tygodni do końca stażu. Jestem na sorze, potem będzie pediatria. Jednak specjalizacja będzie musiała na razie poczekać. Nie mogłabym jej odbywać, chcąc jednocześnie trenować na całego. Nie w sytuacji, jak ambitne mam jeszcze plany w sporcie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?