Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katastrofa lotnicza pod Częstochową. Skoczkowie żegnają Rafała

Karolina Jamróg, wideo: TVN24/x-news
Miejsce katastrofy leży w linii prostej ok. 3 km od lotniska w Rudnikach. Samolot spadł niedługo po starcie, w pewnej odległości od zabudowań, w miejscowości Topolów, w gminie Mykanów. Po katastrofie wrak zapalił się. Z katastrofy ocalała tylko jedna z 12 lecących maszyną osób.
Miejsce katastrofy leży w linii prostej ok. 3 km od lotniska w Rudnikach. Samolot spadł niedługo po starcie, w pewnej odległości od zabudowań, w miejscowości Topolów, w gminie Mykanów. Po katastrofie wrak zapalił się. Z katastrofy ocalała tylko jedna z 12 lecących maszyną osób. TVN24/x-news
Z wykształcenia prawnik, ale skoki tak mu zawróciły w głowie, że zajął się nimi zawodowo. Rafał wraz z 10 innymi osobami zginął w sobotniej katastrofie samolotu pod Częstochową.

Tamtejsza prokuratura wstrzymuje się z potwierdzaniem tożsamości ofiar, bo ciała są w takim stanie, że do ich identyfikacji konieczne są badania DNA. Jednak ludzie ze światka spadochronowego doskonale wiedzą kto był na pokładzie samolotu i których kolegów stracili.

- Rafała znała cała Polska. Doświadczenie w skokach w tandemie miał chyba największe w kraju - mówi Bogusław Marszałek, instruktor skoków spadochronowych pracujący w Aeroklubie Rzeszowskim. Instruktor wie, co mówi. Sam kiedyś Rafała szkolił.

- Szkoliłem go przez jakiś czas. Do nas przyjechał, jak miał już za sobą ze 30 skoków. Pasjonat, kochał skoki. Czerpał ze skakania przyjemność i wiązał z tym swoją przyszłość. Chciał, żeby skakanie było jego sposobem na życie. I tak się stało, bo w końcu założył firmę - wspomina Bogusław Marszałek.

Szkołę Spadochronową Omega w Malawie k. Rzeszowa pomagała prowadzić Rafałowi żona. - Poznali się w Rzeszowie, właśnie na skokach ze spadochronem. Bardzo się kochali, wszędzie zawsze byli razem. To było widać - mówi instruktor.

Mówiąc o Rafale łamie mu się głos. - Miał tak ogromne doświadczenie w skokach, chyba największe w kraju jeśli chodzi o skoki w tandemie. Był bardzo zdolny, na koncie miał ponad 10 tysięcy skoków. A przy tym z poczuciem humoru, zawsze porozmawiał z człowiekiem, wytłumaczył, pomógł...

- Spotykaliśmy się nieraz w Jasionce. Profesjonalista w każdym calu. Co ja mogę więcej powiedzieć. Rodzinie
Rafała wyrazy współczucia - dopowiada Andrzej Marszałek, dyrektor Aeroklubu Rzeszowskiego. - To straszna tragedia dla całej społeczności lotniczej.

- W Aeroklubie zawsze polecaliśmy firmę Rafała, bo wiedzieliśmy, że mogą się tam wiele nauczyć. I że będą bezpieczni, pod czujnym okiem profesjonalistów - mówi Bogusław Marszałek. I dodaje: - Wie Pani, że on przez tyle lat nie miał żadnego wypadku podczas skoków? Oczywiście z wyjątkiem jakiegoś stłuczenia, skręcenia ale to jest dla skoczków chleb powszedni.

Na temat przyczyn katastrofy rozmawiać nie chce. - Tym zajmują się eksperci z Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Najgorsze, że oni w tym samolocie nie mieli szans. Może gdyby samolot był na większej wysokości, 500 - 600 metrów to zdążyliby wyskoczyć. Może… - zastanawia się na głos.

Na profilu grupy na Facebooku z Rafałem i pozostałymi ofiarami katastrofy żegnają się ich przyjaciele i znajomi.

- Wznieśliście się do chmur, kochaliście latać, skakać. To wasza pasja i życie. Teraz latacie, skaczecie tam wysoko w chmurach - to jeden z wpisów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24