Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kawa powinna być jak miłość: gorąca i mocna

Michał Okrzeszowski
Nasi pradziadkowie pijali się nie tylko kawę z cykorią. Znana była też kawa po turecku.
Nasi pradziadkowie pijali się nie tylko kawę z cykorią. Znana była też kawa po turecku. sxc.hu
Zaparz kawę po dawnemu. Kawa, którą pili nasi przodkowie, nieco różniła się od tej parzonej obecnie. Aby była gęsta i esencjonalna, dodawano do niej paloną cykorię.

O kawie z etnografem

W domu był specjalny garnek do gotowania kawy. Wcześniej dzieci, głównie chłopcy, tłukli ziarna kawy młotkiem przez szmatkę lnianą, na drobno.

Gotowano tę kawę, dodawano cykorię, potem cedzono przez sitko, lub szmatkę. Doprawiało się ją mlekiem, albo śmietanką. W "Panu Tadeuszu" jest mowa o "kawiarce", która rano zbierała "kwiat śmietany".

Taką kawę w dzbanku, wraz z obiadem, zanosiło się ludziom pracującym w polu. Szczególnie w czasie wykopków, bo w jesieni dzień jest krótki, więc pracującym nie opłacało się wracać z pola do domu na obiad.

Wcześniej kawę się studziło, żeby się nie skwasiła. Pani Stanisława Piekło, etnograf z Łańcuta, wspomina pewną zabawną historię rodzinną, związaną ze starodawną kawą.

- Dawno temu, gdy sól była sprzedawana w "bałwanach", a cukier w "głowach", na św. Szczepana do mojej babci przyjechali krewni saniami w odwiedziny. Babcia szykuje kawę dla gości, a tu cukier nie utłuczony! I tutaj wielka konfuzja, wielki wstyd, co robić?

Bo w święta nie wolno brać ostrego narzędzia do ręki i "uciupać" cukru! Podać gorzką kawę? To wstyd i hańba! Gorzej niż w ogóle nie podać! A wcale nie podać kawy? Ojej, to do trzeciego pokolenia będą pamiętać, że "miała gości i nawet im kawy nie podała"! No co tu robić?

Ale mądra, dzielna kobieta znalazła wyjście z niezręcznej sytuacji. Wsadziła do wrzątku "głowę" cukru, zrobiła coś w rodzaju syropu, i tym syropem posłodziła kawę.

Czorno kawę, zbereźniki!

Nasi pradziadkowie pijali się nie tylko kawę z cykorią. Znana była też kawa po turecku.

- Od jakiegoś czasu utarło się, że "kawą po turecku" nazywana jest zwykła zalewajka kofeinowa. Za to Turcy powinni nam wojnę wytoczyć! - stwierdza pani etnograf. W krajach Orientu kawę gotuje się w specjalnym kociołku.

W domowych warunkach można jednak użyć zwykłego rondelka. Najlepiej, żeby miał długą rączkę, ze względu na bezpieczeństwo. Najpierw sypie się do niego kawę, a na tę kawę cukier. Następnie zalewa się wszystko zimną wodą.

Garnek stawia się na kuchni i należy zaczekać, aż kawa zakipi, aż kożuch z fusów się podniesie. Wtedy ściąga się rondelek z kuchni, i czeka, aż kożuch opadnie. Potem kawę należy ponownie zagotować.

Przy drugim gotowaniu nie ma już kożucha. Później znów odstawia się garnek na bok, żeby kawa się ustała. - Jednak kawa powinna być jak miłość: gorąca i mocna - dodaje nasza rozmówczyni.

- Dlatego stawia się garnek na ogień po raz trzeci. Gdy się zagotuje, można jeszcze prysnąć kilka kropel zimnej wody, by kawa jeszcze bardziej się wyklarowała. Taką rozlewa się do filiżanek i podaje gościom.

Można do niej dodać śmietankę albo mleko (najlepiej skondensowane), ale prawdziwa kawa po turecku powinna być raczej podawana "na czarno", bez mleka. - Taką kawę, w przeciwieństwie do kawy z cykorią traktowano jako używkę - dodaje pani Stanisława. - O tych, którzy ją pili, plotkowano: "Siedziały, polyły cygary i piły te czorno kawę! Zbereźniki!".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24