MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kazimierz Greń kontratakuje - proces o nieprawidłowości w PZPN

Andrzej Plęs
Polska Press
- Mój syn nazywał się Rafał Greń, musiał zmienić nazwisko, bo został zniszczony za ojca, który mówił o bagnie, o mafii w polskim i Podkarpackim Związku Piłki Nożnej - oświadczył podczas czwartkowej rozprawy sądowej były prezes PZPN.

Kazimierz Greń i dwóch byłych wiceprezesów Podkarpackiego ZPN po raz 88 w ciągu ostatnich pięciu lat stanęli przed Sądem Okręgowym w Rzeszowie oskarżeni o wyprowadzenie majątku związku, nadużycie udzielonych im uprawnień lub niedopełnienie ciążącego na nich obowiązku oraz o wyrządzenie związkowi znacznej szkody majątkowej.

Akt oskarżenia prokuratura oparła m. in. na dokumencie , będący kontraktem, jaki Greń podpisał z dwoma swoimi wiceprezesami podkarpackiego związku w 2012 r., na mocy którego miał zarabiać 4800 zł miesięcznie. Pod kontraktem podpisali się współoskarżeni Marek H. i Zenon K. W późniejszym aneksie do kontraktu menadżerskiego Grenia sumę tę podwyższono do 7250 zł i zawarto zastrzeżenie, że dokument ma być utajniony do 2020 r., a w razie złamania tego zakazu PZPN musi Greniowi wypłacić 300 tys. zł odszkodowania.

W 2016 r. Kazimierz Greń przestał być prezesem PZPN, w tej roli zastąpił go Mieczysław Golba, w 2018 r. do siedziby podkarpackiego związku wkroczyła policja z nakazem przeszukania, zabezpieczono dokumenty, komputery, laptopy i nośniki danych. Śledczy uznali, że umowy związku z byłym prezesem były „rażąco niekorzystne, nieekwiwalentne do rodzaju pracy i wysokości wynagrodzenia”. Innym argumentem prokuratury stały się też umowy zlecenia, jakie między sobą podpisywali członkowie zarządu związku, część z nich dochodzeniowcy określili, jako fikcyjne. Suma zakwestionowanych w związku działań złożyła się na oskarżenie o wyprowadzenie majątku PZPN.

A na sali sądowej

Czwartkowa rozprawa skoncentrowała się na zeznaniach jednego z byłych sędziów piłkarskich rzeszowskiego podokręgu PZPN, który szczegółowo omawiał system sędziowski w związku. W jej trakcie jeden z oskarżonych zasugerował, iż obejmując kierownictwo podkarpackiej piłki nożnej, chcieli wyplenić z niej patologię, a ich oskarżenie i usunięcie ze związku umożliwiło powrót patologii.

- Bywam na meczach w Ropczycach, gdzie mieszkam – zaczął wystąpienie Marek H. – I widzę, że obserwatorem podkarpackiego związku jest tam były sędzia, który został prawomocnie skazany za korupcję.

W podobnym, choć bardziej dramatycznym tonie mówił również Kazimierz Greń w swoim oświadczeniu na koniec rozprawy.

- Stary układ wrócił, nadstawiałem głowę, gdy chroniłem tych chłopaków, że nie będzie obserwatorów, którzy będą wyciągać koszyki prezentów od tych młodych – opowiadał o młodych sędziach piłkarskich, którzy ubiegali się o licencje sędziowskie w wyższej klasie piłkarskiego systemu lub o licencję w ogóle.

Poza salą sądową dodawał, że był świadkiem, jak obserwatorzy wozili młodych sędziów do bankomatów, bo otrzymać od nich gotówkę za przychylność. Zaprzeczał tajności podpisywanych dla niego kontraktów uzasadniając, że każdy członek kierownictwa podkarpackiego związku mógł zapytać o zasady jego pracy w związku. Nadto corocznie musiał składać oświadczenia podatkowe PIT, odbierał zaświadczenia o pracy, co samo w sobie sprawiało - argumentował - że kontrakt nie mógł być tajny. Zapewniał, że umowy zlecenia były normą nie tylko w podkarpackim, ale także innych związkach terenowych, w podkarpackim zdarzają się do dziś. I dodał, że jest w trakcie opracowywania publikacji o działaniach niezgodnych z prawem – zapewniał – do jakich dochodziło i dochodzi w podkarpackiej piłce już po zdjęciu go z funkcji prezesa.

Sędzia zakończył czwartkowe posiedzenie decyzją, że sąd zwróci się do innych terenowych związków piłki nożnej z pytaniem, na jakich zasadach zatrudniani tam byli lub są prezesi organizacji piłkarskiej. Termin kolejnej rozprawy wyznaczono na 22 października.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Postawił na Rosję, teraz gra za darmo

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24