Kibic bez karty

Od kilku tygodni tytanowe bramki i karty identyfikacyjne dla kibiców montowane są na pierwszoligowych stadionach piłki nożnej. Autorem oprogramowania, które razem z bramką i skanerem kosztuje 10 tys. zł jest firma TT Soft z Rzeszowa.
- Byłoby idealnie, gdyby podobne urządzenia znalazły się na wszystkich stadionach - mówi Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa. I na tym się kończy, bo prezesi klubów sportowych nie mają na to pieniędzy, władze samorządowe również.
- System bramek i kart sprawi, że imprezy masowe będą bezpieczne - przekonuje Jacek Bielarskiego z TT Soft. - Jest tylko jeden warunek. Większość obiektów musi do niego przystąpić. I każdy kibic musi mieć własną kartą identyfikacyjną.
Karta przystawiana do skanera przy wejściu na stadion informowałaby czy osoba nie była wcześniej zamieszana w chuligańskie wybryki. Jeżeli tak, tytanowe ramię bramki uniemożliwiałoby wejście na stadion.
- Pomysł jest dobry, ale klubów nie stać na jego realizację - mówi Stanisław Zaborniak, prezes klubu "Resovia" w Rzeszowie. - Problem chuliganów mogłaby rozwiązać policja. Funkcjonariusze powinni interweniować, zanim ci wejdą na obiekt. Twarze wandali są doskonale znane w kartotekach policyjnych.
Jak mówi Wiesław Dybaś, rzecznik prasowego KWP w Rzeszowie, obowiązkiem policji jest zabezpieczenie porządku wokół obiektów sportowych. Za bezpieczeństwo na terenie obiektu odpowiedzialny jest organizator komercyjnej imprezy.
- Zwykle prezesi klubów zatrudniają mniej ochroniarzy niż to konieczne i pojawiają się problemy z pseudokibicami - dodaje Dybaś. - Policja wkracza do akcji, gdy porządek na stadionach wymyka się spod kontroli firm ochroniarskich.