Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kierownik na dobre i na złe

Tomasz Ryzner
Trudno sobie wyobrażić, aby w boksie Wisłoki Dębica zabrakło Bogusława Patera.
Trudno sobie wyobrażić, aby w boksie Wisłoki Dębica zabrakło Bogusława Patera. MAREK DYBAŚ
Zmieniają się trenerzy, piłkarze, działacze. Sam zespół przechodzi różne koleje losu, raz spada, raz awansuje. Stałą w Wisłoce pozostaje tylko jedno - osoba Bogusław Patera, od 14 lat kierownika dębickiej drużyny.

- Tak naprawdę jestem związany z Wisłoką od 1979 roku. Wtedy pojawiłem się w niej jako piłkarz - mówi Pater (rocznik 1955), rodowity krakowianin, który przygodę z piłką zaczynał w tamtejszej Wandzie. - W jednej drużynie grałem z Andrzejem Iwanem, który szybko odszedł do Wisły. O mnie upomniała się armia. Rzuciło mnie do Giżycka. W końcu pojawiłem się w Dębicy, poznałem dziewczynę, dziś moją żonę, zostałem piłkarzem Wisłoki, podjąłem pracę w Stomilu i zakotowiczyłem tu na dobre.

W Wisłoce grał 6 lat, głównie na pozycji pomocnika. W trzecioligowej drużynie pojawiał się rzadko, częściej w rezerwach.

- Może bardziej bym wypłynął, ale w wojsku przerzucano mnie z jednostki do jednostki, miałem długą przerwę w grze i jakoś nie przebiłem się wyżej. Gdy Wisłoka zaczęła odmładzać skład, w wieku trzydziestu lat zawiesiłem buty na kołku - wspomina.

Początek w drugiej lidze

Po tym fakcie został działaczem, następnie pełnił funkcję kierownika technicznego, w końcu 14 lat temu, gdy Wisłoka awansowała do drugiej ligi Jan Jęczmiński, ówczesny prezes sekcji piłki nożnej zaproponował mu pełnienie funkcji kierownika.

Pracował z wieloma szkoleniowcami m. in. z Janem Kasowiczem, Władysławem Łachem, Ryszardem Kuźmą, Wiesławem Bańkoszem. Jak podkreśla, żaden nie miał zamiaru zastąpić go kimś innym.

- Z każdym umiem się dogadać i nie pamiętam, abym miał zatarg z jakimś trenerem. Z każdym do dziś utrzymuję dobre stosunki - przekonuje.

Nie tylko kartki

Kibicowi kierownik drużyny piłkarskiej kojarzy się z człowiekiem zgłaszającym sędziemu zmiany, który też od czasu do czasu wpisuje coś do notesu.

- To nie jest tak, że wpadam do klubu jedynie w dniu meczu. Na mojej głowie są nie tylko takie rzeczy jak podliczanie kartek, ale i sprawy dotyczące sprzętu, organizacji meczów, sparingów. Kierownik musi też być kontaktowy, umieć współdziałać z trenerami, piłkarzami. W jakimś stopniu odpowiada za klimat w zespole - podkreśla.

Wyrozumiała żona

Pater to skarbnica wiedzy o Wisłoce. W kilkunastu notesach ma wszelkie statystki, analizy gry zespołu, poszczególnych piłkarzy.

- To się przydaje, a po latach fajnie jest zaglądnąć do notatek i przypomnieć sobie jak radził sobie nasz chłopak, który teraz gra wyżej - stwierdza.

W życiu prywatnym jest szczęśliwym mężem i ojcem dwójki dzieci. Syn jest asystentem w rzeszowskim WSiZie, córka na tej samej uczelni studiuje dziennikarstwo. Żona Ewa jest księgową.

- Co myślę o pasji męża? Powiem, ale pan niech to ujmie łagodniej - uśmiecha się małżonka naszego bohatera. - A tak poważnie, kiedyś nie podobało mi się, że mąż w weekend gdzieś znika, ale do wszystkiego można się przyzwyczaić.

Awans na stulecie?

W latach 90-tych Wisłoka była bardziej rozpoznawalnym klubem w kraju. Na razie zespół wrócił do trzeciej ligi i radzi sobie nieźle.

- Marzy mi się, że wrócą czasy, gdy na nasz stadion przyjeżdżały znane firmy. Kiedyś w drugiej lidze potrafiliśmy wygrać w Warszawie czy Olsztynie - wspomina. - Dziś brakuje pieniędzy, ale naszym majątkiem jest młodzież. Ciągle rodzi się tutaj wielu zdolnych chłopaków. Za dwa lata Wisłoce stuknie sto lat. Byłoby pięknie, gdyby do tego czasu udało się awansować wyżej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24