Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kieszonkowe 5 zł, czy 50? Ile gotówki potrzebuje dziecko?

Alina Bosak, Ula Sobol
Dzięki mądrze przekazywanemu kieszonkowemu dziecko zrozumie i nauczy się nie tylko wartości pieniądza, ale także cierpliwości i planowania wydatków.
Dzięki mądrze przekazywanemu kieszonkowemu dziecko zrozumie i nauczy się nie tylko wartości pieniądza, ale także cierpliwości i planowania wydatków. Ula Sobol
Kwoty są różne. Często nie przekraczają 50 zł miesięcznie, ale co trzeci rodzic jest gotów dla syna czy córki "wyskoczyć ze stówy". Na co dzieci najczęściej wydają kieszonkowe?

Na co dzieci wydają kieszonkowe

Na co dzieci wydają kieszonkowe

Słodycze - 61 proc.
Ubrania - 28 proc.
Zabawki i gry - 28 proc.
Bilety do kina, gazety, pisma młodzieżowe oraz książki - 24 proc.

Wg opinii rodziców, badanie Instytutu Homo Homini na zlecenie MasterCard, czerwiec 2012

- Kieszonkowe to wspaniała przymiarka do dorosłości. Dostajesz jakąś kwotę i ona powinna ci wystarczyć do następnego miesiąca - mówi Mariusz Sroka, tata 7-letniego Kuby i 15-letniego Kamila. Starszy syn dostaje 40 zł raz w miesiącu, a młodszy 20 zł.

- Kamil odkłada i zbiera na konkretną rzecz. Kuba pieniążki wydaje na chipsy, cukierki, gumy do żucia - śmieje się tata chłopców. Jego zdaniem nie powinno się dawać dzieciom dużej gotówki. - Jestem za tym, aby były mniejsze kwoty i oczywiście odpowiednie do wieku.

Małgorzata Barłowska, mama 8,5- letniego Igora i 5-letniej Poli, uważa, że dzieci powinny dostawać kieszonkowe, bo przez to uczą się oszczędności i poznają wartość pieniędzy.

Jest zwolenniczką niewielkiego kieszonkowego, regularnego np. raz w miesiącu, w określonym dniu. Powinno mieć charakter stały i niezmienny. Oczywiście na miarę rodzinnych kieszeni.

- Nie podoba mi się, jak dzieci dostają pieniądze do szkoły codziennie, jak śniadanie. Niezależnie, na co je wydają. To je niczego nie uczy - stwierdza Małgorzata i dodaje, że przedszkolaki, jak jej córka, nie powinny dostawać kieszonkowego, bo małe dziecko nie rozumie wartości pieniędzy i nie umie rozsądnie nimi gospodarować.

COMPONENT {"params":{"text":"Stała kasa od liceum?","id":"stala-kasa-od-liceum"},"component":"subheading"}

Monika Kozak, księgowa, mama Dominika i Eweliny przekazuje dzieciom kieszonkowe, od kiedy zaczęły chodzić do liceum.

- Wcześniej uczyły się w szkole, z której miały dwa kroki do mojej firmy i do domu babci. Kiedy czegoś potrzebowały czy zgłodniały, zawsze mogły przybiec po parę złotych. Teraz wypłacam im co miesiąc po 164 zł. Te 64 zł to cena miesięcznego biletu na autobus, który same muszą sobie kupić. Na dowolne wydatki zostaje im 100 zł. Dzieci są zadowolone, że nie muszą za każdym razem mówić, na co potrzebują pieniędzy - zauważa Monika. - Przeznaczają je na jedzenie, czasem jakiś drobiazg.

Doładowanie do telefonu raz na 3 miesiące kupuje im przez Internet mąż.

Również Justyna Gaweł, mama Madzi, która dopiero zaczyna naukę w szkole i Weroniki, uczennicy I klasy gimnazjum, uważa, że młodszym dzieciom kieszonkowe nie jest potrzebne.

- Przecież w szkole są obiady, dzieci dostają dodatkowo warzywa i owoce, piją mleko - mówi. - W dodatku w sklepikach najbardziej nęcą je słodkie napoje i czipsy.

Dlatego Justyna kieszonkowe daje tylko gimnazjalistce. Po 5 zł miesięcznie.

- Córka narzeka wprawdzie, że mało, ale i z tego potrafiła odłożyć na książkę -zdradza.

COMPONENT {"params":{"text":"Większość daje","id":"wiekszosc-daje"},"component":"subheading"}

- Trzy czwarte rodziców daje swojemu dziecku kieszonkowe - mówi Luiza Derek, z polskiego oddziału MasterCard Europe. Na zlecenie tej firmy w czerwcu tego roku zapytano Polaków, czy i jaką kwotę przekazują swoim dzieciom.

Niespełna połowa badanych (41,5 proc.) zadeklarowała, iż ich pociecha otrzymuje kieszonkowe nieregularnie, w zależności od potrzeby, zaś co piąty rodzic daje kieszonkowe co miesiąc. Tylko 13,5 proc. dzieci otrzymuje je raz w tygodniu.

Z badania MasterCard wynika, że wśród rodziców nie ma zgody, co do kwoty, jaką powinno dostawać dziecko. Jedna trzecia z nich zdeklarowała, iż kieszonkowe, które dają swoim pociechom, nie przekracza 50 zł miesięcznie.

Taka sama grupa rodziców przekazuje od 50 do 99 zł miesięcznie. Zaś 31 proc. daje swoim dzieciom kwotę wyższą niż 100 zł.

- Dzięki mądrze przekazywanemu kieszonkowemu dziecko zrozumie i nauczy się nie tylko wartości pieniądza, ale także cierpliwości i planowania wydatków. To także świetna szkoła oszczędzania - żeby kupić np. grę komputerową dziecko musi odłożyć równowartość dwóch kieszonkowych. Własna gotówka uczy je także odpowiedzialności finansowej i samodzielności - jeśli wyda pieniądze, to po prostu ich nie ma, oraz sprawdzania cen - w tym sklepie jest drogo, więc pójdzie do drugiego, dzięki czemu na więcej mu starczy - przekonuje Luiza Derek.

17-letnia Ewelina, która zaczęła dostawać regularne kieszonkowe dopiero w liceum, wspomina, że kiedy pierwszy raz mam wręczyła jej 100 zł, wydawało jej się, że ma mnóstwo kasy.

Przez pierwsze 3 miesiące była w szoku, jak szybko taka stówa znika z portfela. Ale teraz sytuacja jest już opanowana i gotówki, choć "bez szaleństw", starcza do 30-tego.

COMPONENT {"params":{"text":"Ważne rady na początek","id":"wazne-rady-na-poczatek"},"component":"subheading"}

Dzieci pragną i domagają się wielu rzeczy. Chcą mieć nowe zabawki, ubranka, słodycze. Uwielbiają chodzić na lody. To wszystko jednak kosztuje, a pieniądze nie wypływają bez końca z bankomatu.

- Moja 9-letnia córka nie zdaje sobie sprawy z wartości pieniędzy - przyznaje Halina Dudek, mama 9-letniej Marysi. - Myśli, że wystarczy podejść do bankomatu, by mieć gotówkę. Dlatego staramy się wytłumaczyć skomplikowaną drogę pieniędzy do bankomatu. Uczymy, że nasze portfele także mają dno.

Halina daje więc córce kieszonkowe - 30 zł na miesiąc i zaznacza jej, że jeśli chce coś sobie kupić, może sięgnąć do swoich oszczędności. Po każdych zakupach pokazuje Marysi, ile gotówki ubyło i ile zostało.

- Pieniądze to niełatwy temat zwłaszcza dla dzieci przedszkolnych - potwierdza Anna Wolańska, pedagog. - Nie mają one opanowanych zasad matematyki. Takie dzieci nie powinny dostawać gotówki do ręki.

- Dla syna sprawa jest bardzo prosta. Im więcej monet, tym więcej pieniędzy - wtrąca Mariusz Sroka. - Kuba nie ogarnia, że jeden banknot 10-złotowy jest więcej wart niż garść 50-groszówek. To także czas błędów i wypaczeń, ale kwoty porażek nie są wielkie. Jeśli mały wszystko wyda od razu, nic mu nie zostanie, a od nas nie dostaje dodatkowych funduszy.

Z kolei Halina podarowała córce otwieraną skarbonkę, gdzie wrzucają razem miesięczne kieszonkowe. Często jednak otwierają świnkę i liczą jej zawartość: - Pokazuję córce konkretny banknot lub monetę i mówię, co za to może kupić.

- Ja pokazuję Igorowi, że banknoty mają różne kolory i różne wartości - opisuje Małgorzata Barłowska. - Cierpliwie tłumaczę, że za określoną kwotę można kupić tylko określone rzeczy. Jeśli wszystko wyda na jedną, to nic mu nie zostanie. Często bawimy się w sklep. Kasa sklepowa to jeden z pierwszych prezentów od św. Mikołaja.

COMPONENT {"params":{"text":"Nie każda kwota jest dobra","id":"nie-kazda-kwota-jest-dobra"},"component":"subheading"}

Krystyna Waszkowska-Wójcik, psycholog kliniczny i dyrektor rzeszowskiej Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej Nr 2 radzi, aby wprowadzić kieszonkowe, jeśli dziecko ma już pojęcie, czym są pieniądze, czyli od 1-2 klasy szkoły podstawowej.

- Dzięki temu od małego uczy się zarządzać gotówką. Najlepiej od razu też z dzieckiem na temat pieniędzy rozmawiać. Pytać, na co zamierza je wydać, podpowiadać, jak nimi gospodarować, ale zostawić też swobodę w decydowaniu.

Psycholog Anna Krawczyk podkreśla, że kieszonkowe powinno być dawane cyklicznie. Lepiej nie stosować wówczas zasady: "Wydawaj, ile chcesz, a jak ci zabraknie, mama czy tato, kupi resztę." Bo to na pewno nie uczy rozsądnego gospodarowania pieniędzmi.

- Kiedy już przekazujemy dziecku pieniądze na jego własne wydatki, miejmy do niego zaufanie i poczucie, że dzięki temu uczy się rozsądnie zarządzać swoimi finansami - mówi Aneta Krawczyk.

Ile dawać kieszonkowego?

- Tyle, aby starczyło na potrzeby dziecka - odpowiada Krystyna Waszkowska-Wójcik. - Trzeba określić na co, naszym zdaniem, pieniądze mają być wydawane. Czy tylko na drożdżówkę w czasie przerwy i jakieś drobne wydatki, czy również na doładowanie telefonu, obiad po lekcjach i jeszcze kino. Oczywiście, kwota powinna być dostosowana do budżetu rodziny. Jednak nawet, gdy stać nas na wiele, nie przesadzajmy. Nastolatek zapewne nie miałby problemu z wydaniem tysiąca złotych, ale zastanówmy się, jaki będzie skutek takiej szczodrości. Spotkałam się ostatnio z dylematem pewnych rodziców, którzy zauważyli, że mogliby dać studiującemu w innym mieście synowi 1,9 tys. zł co miesiąc. Zaraz jednak słusznie stwierdzili: "Tylko że jeśli po studiach pójdzie do pracy, to tyle na początek nie dostanie. I co wtedy?"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24