Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kinga z Jasła: Trenując na szarfie, kole czy rurce czuję, jakbym latała. Akrobatyka dodała mi pewności siebie [ZDJĘCIA]

Iwona Adamek
Iwona Adamek
Kinga trenuje w każdej wolnej chwili. Najwięcej przestrzeni na w ogrodzie, gdzie chętnie ćwiczy wiosna i latem.
Kinga trenuje w każdej wolnej chwili. Najwięcej przestrzeni na w ogrodzie, gdzie chętnie ćwiczy wiosna i latem. Marek Dybaś
Rozmowa z Kingą Stefanik z Jasła, studentką II roku romanistyki na Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie, która od wielu lat trenuje akrobatykę.

Jak zaczęła się Twoja przygoda z akrobatyką? Skąd pomysł na uprawianie tego typu sportu?

Akrobatyka od zawsze wzbudzała we mnie ogromne emocje. Od najmłodszych lat lubiłam chodzić do cyrku, ze względu na akrobacje powietrzne, oraz aby zobaczyć bardzo elastyczne osoby, tzw. „człowieka gumę”. Zaczęłam sama próbować elementów akrobatycznych, rozciągałam się. Na początku nie było łatwo. Do wielu figur potrzebowałam miejsca, a w mieszkaniu w bloku był z tym problem. Mocno zaangażowałam się w wieku 13 lat, kiedy zaczęłam chodzić na zajęcia z gimnastyki w Gimnazjum nr 1 (obecnie Szkoła Podstawowa nr 2), które prowadziła pani Dorota Nagacz.

Czyli zrobiło się poważniej, bo to już nie tylko rozciąganie między łóżkiem a szafą w pokoju…
Tak, często występowaliśmy na pokazach gimnastycznych, na szkolnych wydarzeniach. W tym okresie kupiłam szarfę akrobatyczną (aerial silk) i próbowałam naśladować akrobatów powietrznych z filmów na YouTube. Ale to nie było to, bo moja szarfa wisiała nisko, a profesjonalnie trenuje się na wysokości ok. 6 metrów.

Do treningów akrobatycznych włączyłaś koło, tzw. aerial hoop. Łatwiej, trudniej?
Dużo łatwiej i nie wymaga dużych wysokości. Wszystkiego uczyłam się sama, ale w pewnym momencie zapisałam się na zajęcia tańca współczesnego, bo jest w nim wiele elementów akrobatycznych. Trenowałam tylko rok…

…bo, zachwyciłaś się pole dance. To już „wyższa szkoła jazdy”. Potrzebne są silne wytrenowane ręce, nogi, wyjątkowa sprawność…
Znalazłam ogłoszenie o takich zajęciach w Studio New Body w Jaśle, prowadzonego przez panią Natalię. To było dla mnie zupełnie nowe doświadczenie. Moje ciało nie było na nie przygotowane, po każdym treningu miałam dużo siniaków i obtarć, ale z czasem, było ich coraz mniej, a każda nowo poznana figura dawała mi mnóstwo satysfakcji. Do studia chodziłam przez krótki czas, kupiłam własny sprzęt i zaczęłam trenować na własną rękę. I tak zrobiły się już cztery lata mojej przygody z pole dance. Wciąż się uczę i chcę więcej. Od półtora roku jestem certyfikowanym instruktorem pole dance. Dodatkowo, we wrześniu 2019,dołączyłam do jasielskiej drużyny Skazani na Street Workout, gdzie wspólnie z koleżankami i kolegami trenujemy na drążku pionowym i nie tylko.

Tak jak w każdej dziedzinie sportu i tu, żeby być coraz lepszym i osiągać sukcesy, trzeba ciężko pracować. Ile czasu zajmuje ci trenowanie?
Podczas wakacji trenuję prawie codziennie, wtedy mam najwięcej czasu. A sprzęt, na którym ćwiczę, znajduje się głównie na zewnątrz. Moja rodzina ma działkę niedaleko Jasła, gdzie jest duża przestrzeń do aktywności fizycznej, więc kiedy tam przyjeżdżam, rozwieszam sobie na odpowiedniej wysokości szarfę lub koło, mam też możliwość trenowania na drążku pionowym. Zawsze na początku staram się dobrze rozgrzać mięśnie, aby nie doprowadzić do kontuzji. Zarówno akrobatyka powietrzna, jak i pole dance, to wymagające dyscypliny, które angażują wszystkie partie ciała. Sporo się też rozciągam, choć specjalnie nie muszę nad tym pracować, bo z natury jestem elastyczna. Studiuję i w tygodniu nie mam za dużo czasu na ćwiczenia, ale staram się utrzymywać formę i nie zaprzepaścić tego, co do tej pory wypracowałam

Kierunek studiów, które wybrałaś, ma niewiele wspólnego z akrobatyką. Postawiłaś na konkretny zawód, z którym wiążesz plany życiowe. Czy będzie tam miejsce na akrobatykę?
Jestem studentką drugiego roku filologii romańskiej z językiem angielskim, studiuję w Krakowie. Chciałabym skończyć studia i dostać pracę w branży tłumaczeniowej, a także wyjechać z programem ERASMUS do Francji. Te plany nie wykluczają się z moja pasją. Moim marzeniem jest wzięcie udziału w zawodach w akrobatyce powietrznej czy pole dance. Prowadzenie własnej szkoły i przekazywanie wiedzy innym w tej dziedzinie też jest w planach. Tak naprawdę zweryfikuje to życie.

Masz swoich idoli w tej dziedzinie, wzorujesz się na kimś?
Szczerze powiedziawszy idoli mam wielu (śmiech). Moim numerem jeden jest Marion Crampe, najbardziej znana, utalentowana poledancerka. Szanuję i podziwiam także Marie Moulin Marcerou. Obie panie pochodzą z Francji, marzę, aby je kiedyś poznać. Jeśli chodzi o ulubionego „contortionist”, czy „aerialist”, to muszę wymienić Sofie Dossi i Georgię Bryan.

A jak rodzina, bliscy traktują Twoje akrobacje i taniec na rurze? Zwłaszcza ten ostatni, który jest stereotypem i kojarzy się raczej jednoznacznie…
Najbardziej bałam się reakcji na zakup rury, bo ta wciąż uważana jest za kontrowersyjny sprzęt montowany wyłącznie w klubach nocnych. Moi rodzice nie mieli z tym problemu, a jedynym kłopotem było mało miejsca w mieszkaniu, po wstawieniu rurki (śmiech). Zresztą moja rodzina, najbardziej mama i siostra, mocno mnie wspierają, bo wiedzą, że to moja wielka pasją i ile wysiłku w nią wkładam. Dzięki mojej mamie mam przyrządy akrobatyczne, na których mogłam zacząć indywidualne treningi. Moja siostra Dominika także trenuje akrobatykę, ale sportową, więc z elementami bardziej wyczynowymi. Obserwowała mnie i złapała bakcyla. Często wspólnie trenujemy, rozciągamy się i nawzajem wspieramy. Najtrudniej było przekonać moją babcię do sportu, który uprawiam. Widząc wiele niebezpiecznych elementów akrobatycznych, bała się, że może stać mi się krzywda. Jednak z czasem przyzwyczaiła się i nabrała spokoju o mnie.

Akrobatyka zajmuje ważne miejsce w Twoim życiu. Widać to po sposobie, w jakim o niej mówisz, ile czasu jej poświęcasz…
Trenowanie sprawia mi ogromną radość i przyjemność. To też mój sposób na oderwanie się od codzienności. Trenując na szarfie, kole czy rurce czuję, jakbym latała. Z lekkością unosiła się w powietrzu, niczym ptak. Gdy ktoś patrzy na to z boku – ogląda zdjęcia czy filmy na YouTube, może pomyśleć: to przecież nic trudnego. Nic bardziej mylnego: wymaga ogromnej pracy i wyrzeczeń. Jak w każdym sporcie, zdarzają się kontuzje - mniej czy bardziej poważne, a to oznacza, że dajesz z siebie sto procent. Akrobatyka pozwoliła mi nabrać pewności siebie, której mi wcześniej zdecydowanie brakowało. Nauczyła wytrwałości, uporu i konsekwencji. Każdy ma swoje pasje, moją jest akrobatyka i wiem, że dopóki będę mogła ją trenować, nie zrezygnuję.


ZOBACZ TAKŻE:Nigeryjscy akrobaci popisują się niebywałą elastycznością ciała.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na jaslo.naszemiasto.pl Nasze Miasto