Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Klienci Dawida R.: Miał nam budować domy, zbudował piramidę finansową

Arkadiusz Rogowski
Arkadiusz Rogowski
- Dawid R. to bezczelny oszust – mówią mężczyźni, którym budowlaniec miał budować domy.
- Dawid R. to bezczelny oszust – mówią mężczyźni, którym budowlaniec miał budować domy. Arkadiusz Rogowski
- Najpierw wzbudza zaufanie, obiecuje szybki termin budowy, po czym bierze zaliczki i… robi niewiele albo nic – tak schemat działania Dawida R. opisują osoby, którym budowlaniec z gminy Majdan Królewski miał postawić dom. Jak mówią, to „bezczelny oszust”, który kpi sobie nie tylko z nich, ale też z wymiaru sprawiedliwości.

Osoby, z którymi udało nam się spotkać pod Rzeszowem, mówią że poszkodowanych przez Dawida R. może być nawet kilkadziesiąt - nie tylko z Podkarpacia, ale też innych województw: lubelskiego czy małopolskiego.

- W październiku 2021 roku przyjechał do mnie i dał mi umowę do podpisania. Działał wtedy jako jednoosobowa działalność gospodarcza, wszystko wyglądało dobrze. W dwóch zaliczkach pobrał 48 tys. zł – mówi Bartek, któremu Dawid R. obiecał skończyć budowę do 30 stycznia br. - A do dzisiaj mam rozkopaną działkę. Narobił przy tym bardzo dużo szkód. Mam wielką dziurę pod fundament i koło tego wielką górę ziemi, która zarosła chwastami. Zostawił też otwartą studzienkę kanalizacyjną, do której wpadł pies i się udusił. Raz odebrał telefon, udało się z nim spotkać, były nerwy i groźby, ale na tym się skończyło – opowiada.

Dziura w ziemi, jak została na działce Bartka.
Dziura w ziemi, jak została na działce Bartka. Arkadiusz Rogowski

Bartek złożył zeznania na policji. Najpierw na komisariacie w Kolbuszowej, gdzie Dawid R. był już „znany”, a następnie w Tyczynie.

- Tam opowiedziałem o wszystkim w czerwcu br. i do tej pory nie mam żadnego odzewu z policji – ubolewa mężczyzna, ale przyznaje, że z trudem udało im się podpisać porozumienie, które jest realizowane zgodnie z harmonogramem, co przyznają obie strony.

- Dostał 10 tys. zadośćuczynienia, a resztę czyli 41 tysięcy ma rozłożone na sześć rat – mówi w rozmowie z Nowinami Dawid R.

- Faktycznie dostałem od niego te 10 tys. zł zadośćuczynienia, ale nie jestem zadowolony, bo on mi wyjął rok z życia. Nadal uważam go za oszusta. Tak się po prostu nie robi… - puentuje Bartek.

Lewe potwierdzenie

Poszkodowany czuje się też Sławek. On również firmę Dawida R. znalazł w serwisie Oferteo, na którym – co istotne – nie można było wystawiać mu opinii.

- Była szybka odpowiedź, analiza umowy, dogadaliśmy się co do kwoty i pojechaliśmy na jego dwie wcześniejsze budowy, w tym na wielki kompleks za kilka milionów złotych. To budziło nasze zaufanie, więc dostał zaliczkę w gotówce z góry na którą wystawił fakturę – opowiada.

Wkrótce wybuchła wojna na Ukrainie, więc ceny materiałów budowlanych zaczęły szaleć. - Przelaliśmy mu w marcu i kwietniu br. zaliczkę na materiały budowlane oraz na więźbę dachową, tak aby można było rozpocząć budowę w maju zgodnie z umową – mówi Sławek.

Budowę Dawid R. miał zacząć w maju, a skończyć w połowie lipca. – Na to, co pobierał zaliczki, wystawiał faktury np. na pustaki, na stal czy na więźbę dachową. Wszystko legalnie. Ale materiał nigdy na naszą budowę nie trafił. U jednego ze sprzedawców powiedzieli nam, że Dawid R. to oszust i żeby na niego uważać – opowiada mężczyzna, któremu ostatecznie udało się zmusić Dawida R. do stawienia się na budowę.

– Przyjechał geodeta, przyjechała koparka, ściągnął humus, przywiózł bloczek betonowy, ale nie o takich parametrach, jak powinien być. Wykopał fundament, przywiózł też trochę stali, choć być może była z innej budowy. Jego murarze zrobili fundament, próbowali uzbroić słupy lecz zrobili to, niezgodnie z projektem. Również wysokość ścian fundamentowych odbiegała od projektu architektonicznego. I w takim stanie zostawił moją budowę – mówi Sławek, który zażądał szybkiego oddania zaliczki za więźbę dachową. - Wydrukował i wręczył nam lewe potwierdzenie przelewu zrobione w programie do edycji plików PDF. Pieniędzy na koncie oczywiście nie było. A później tłumaczył się, że musiał wyjechać w ważnej sprawie za granicę i na budowie się już nie pojawił. Wyłączył także telefon pozbawiając nas możliwości kontaktu. Szybko dowiedzieliśmy się, że tak naprawdę nigdzie nie wyjechał i zwyczajnie się ukrywa - w przeszłości nie raz już stosował tą taktykę, aby uciec przed wierzycielami – dodaje mężczyzna.

- W takim stanie Dawid R. zostawił moją budowę – mówi Sławek.
- W takim stanie Dawid R. zostawił moją budowę – mówi Sławek. Arkadiusz Rogowski

Obecnie Sławkowi budowę domu kontynuuje inna firma, która robi to jednak w międzyczasie realizacji innych projektów.

- Mecenas Dawida R. unikał kontaktu, po wielokrotnych próbach kontaktu z naszej strony dopiero nastąpiła odpowiedź i próba narzucenia śmiesznego porozumienia. Miał spłacić całą kwotę w 24 ratach przez dwa lata, jednak na takie warunki spłaty nie mogliśmy się zgodzić. Po przedstawieniu naszych warunków porozumienia, zanikł kontakt z mecenasem Dawida R. na ponad dwa miesiące. W żadne słowa i obietnice złotoustego Dawida R. i jego mecenasa nie wierzymy – tłumaczy Sławek, który również złożył w tej sprawie zawiadomienie do odpowiednich organów.

10-procentowa zniżka

O stratach w wysokości ponad 200 tys. zł mówi nam Marcin z okolic Lublina. Na ofertę Dawida R. trafił w Internecie w lutym 2021 roku.

– Mówił nam, że fakt budowy pod Lublinem nie jest dla niego problemem, bo oni jeżdżą ze Stalowej Woli. Przyjechaliśmy więc do Rzeszowa obejrzeć jego budowy. Na jednym z placów był wylany strop, na drugim pracowała jego ekipa. Wszystko wyglądało ok. Opowiadał, kto robi instalacje, kto ogrzewanie, kto elektrykę itp. Naciskał na szybkie podpisanie umowy i wpłacenie zaliczki, żeby zaklepać miejsce, bo ponoć jakiś klient ze Stanów Zjednoczonych mu się wykruszył. Dał nam też namiary na jednego ze swoich klientów, a ten z kolei powiedział nam, że jak mu się zapłaci całą transzę z góry, to daje 10 proc. zniżki – opowiada Marcin.
Dwie umowy z firmą, na czele której stała żona Dawida R., podpisał na stan surowy i na stan deweloperski.

- Pierwszy etap, czyli roboty ziemne, wylewka i mury, wycenił na 100 tys. zł. Ale dzięki „zniżce” wziął tylko 90 tys. zł zaliczki. Tych pieniędzy nie straciliśmy, bo faktycznie pod koniec kwietnia 2021 roku przyjechał, załatwił geodetę i zgłoszenie budowy. Na stan surowy z dachem miał termin do końca sierpnia zeszłego roku, ale szło to opornie. Narzekał też, że ma daleko. Z bólem i z zastrzeżeniami się wywiązał, ale nie w terminie – podkreśla nasz rozmówca.

Robota pod Lublinem posypała się w lipcu 2021 roku, gdy czekało już zbrojenie pod strop piwnicy.

– Gdy się do niego dodzwoniliśmy, powiedział, że jego żona urodziła dziecko, ale są powikłania, że leży w śpiączce i nie wiadomo czy przeżyje. Dlatego odpuściliśmy i przez cały sierpień nie było z nim kontaktu - opowiada. – Spotkaliśmy się we wrześniu i podał nam nowy harmonogram. Strop nad piwnicą wylali dopiero na przełomie października i listopada, a w grudniu wpadli na 3 dni, by wymurować kilka ścian. Następnego dnia dzwoni do mnie przyszły sąsiad i mówi, że dostawca zabrał materiał, bo był niezapłacony. Dawid R. tłumaczył nam to tak, że przywieźli nie takie pustaki, jakie były zamówione.

Zimą była przerwa, a ostatni raz na budowie ekipa była przed Wielkanocą. – Ale spadł śnieg i uciekli. A później było już tylko wydzwanianie za nimi i obietnice, że przyjadą. Dawid R. mówił, że wyjechał za granicę, a ponieważ nie zamówił materiałów, to jego ekipa nie miała po co przyjeżdżać. Na naszego pierwszego mejla odpowiedział dopiero po dwóch miesiącach, na kolejnego w ogóle nie odpisał, a telefon miał wyłączony – opowiada Marcin, który na budowę wymarzonego domu wziął z żoną kredyt.

– W tym momencie Dawid R. jest nam winny 230 tys. zł. Porozumienia nie podpiszemy. Niech najpierw oddadzą zaliczkę na stan deweloperski, żebym miał wolne ręce – pyta ironicznie Marcin.

Zapytany o nas o budowę Marcina Dawid R. odpowiada, że ten żąda od niego za dużo pieniędzy.

- Bardzo dużo u niego zrobiłem, wszystko prawie pod dach: ławy, piwnice, ocieplenie, wyrównanie terenu, mury, strop nad piwnicą, mury na parterze. Dostałem 320 tys. zł, a zrobiłem jakieś 60 procent 400-metrowego domu i ktoś ode mnie żąda teraz 250 tysięcy? To jak ja mam zwrócić te pieniądze, jak włożyłem większość w jego budowę? Nie mówię, że całość. Nie uważam, że się wywiązałem z umowy, ale postawiłem pod dach i dalej mam zwrócić całość? – pyta oburzony.

- Podpisaliśmy umowy na stan surowy i na stan deweloperski i nie wywiązał się ani z jednej, ani z drugiej umowy. Zrobił tylko ok. 60 procent parteru, czyli część stanu surowego – odpowiada Marcin. - To nie jest moja wina, że on sobie tak to wszystko wycenił. Nigdy nawet nie pisnął słowem na temat ewentualnej renegocjacji umowy. Będę dochodził moich pieniędzy w sądzie – dodaje, a do budowy domu znalazł już inną firmę.

„Gość jest pusty”

Współpracy z Dawidem R. żałuje też drugi Bartek. Umowę podpisali w grudniu 2021 roku. Budowa miała się rozpocząć w marcu i zakończyć w czerwcu br.

- W chwili podpisania dałem mu 25 tys. zł zaliczki, żeby się nie wycofał. O ekipę było ciężko, a wiadomo jak działa zaliczka – tłumaczy. W lutym przelałem mu kolejną zaliczkę na zakup materiałów, które miał kupić w umówionym składzie budowlanym. Następnie w kwietniu zadzwonił, żebym przelał mu kolejne 60 tys. zł, bo ceny materiałów w związku z wojną na Ukrainie idą w górę i żeby kupić je jak najszybciej. Powiedziałem mu, żeby przywiózł najpierw wcześniej zamówione materiały na budowę to będziemy dalej rozmawiać, ale nigdy nie dojechały. Warto dodać, że do maja nadal nie rozpoczął u mnie budowy – opowiada Bartek.

Dawid R. twierdzi, że nikogo nie oszukuje i z każdym stara się podpisać porozumienie.
Dawid R. twierdzi, że nikogo nie oszukuje i z każdym stara się podpisać porozumienie. archiwum Nowin

Ostatecznie Dawid R. nie zrobił nic na jego budowie w Rzeszowie. - Sam do mnie wyszedł z propozycją porozumienia, bo przyznał, że nie jest w stanie tego budynku zbudować. W maju br. spisaliśmy akt notarialny, potwierdzający że jest moim dłużnikiem w kwocie 85 tys. zł i jeśli w ciągu miesiąca mnie nie spłaci, to automatycznie będzie podlegał egzekucji komorniczej, z czego oczywiście się nie wywiązał. Komornik sprawdził i okazało się, że Dawid R. nie ma żadnego majątku na siebie. Od tego czasu cały czas mnie oszukuje, ciągle obiecując kolejne terminy spłaty – mówi mieszkaniec Rzeszowa.

W tym przypadku Dawid R. twierdzi, że spłaca wszystko tak, jak zostało to „dogadane”. - Najmniejsze przelewane sumy to 3 tys. zł, a największe ponad 20 tysięcy – mówi Nowinom.

- Zgodnie z naszym notarialnym porozumieniem zobowiązał się spłacić mnie w całości do 6 czerwca br. Do tej pory nie odzyskałem całości zadłużenia. Ponadto straciłem wiele czasu i nerwów, straciłem też finansowo na wzroście kosztów materiałów i usług budowlanych oraz poniosłem koszty związane z windykacją – wylicza „owoce współpracy” z Dawidem R. Bartek.

Pierwszy w kolejce…

Historia Marka różni się od poprzednich tylko tym, że Dawida R. polecił mu kolega, który zajmuje się budownictwem. - Twierdził, że robota mu jakoś idzie. Spotkaliśmy się z Dawidem R. u mnie na budowie, sprawdził wszystko, stwierdził że ok, no i oczywiście chciał zaliczkę – opowiada Marek, który podpisał umowę z firmą Dawida R. w 2017 roku. - Problemy były już z koparką, bo zaczął półtora miesiąca po zakładanym terminie. Zaczął zbroić, cały czas biorąc zaliczki po 12 czy 20 tys. zł. Tłumaczył, że jest boom na materiały. Zaczął to wszystko szalować, choć i tu były problemy, bo musiał robić w kilku ratach. Próbował też oszukiwać na materiałach, ale się nie dałem.

Prace na jego budowie Dawid R. zaczął na tydzień przed końcem wakacji, a stan surowy otwarty miał oddać na 30 grudnia 2017 roku. - Na ten dzień to ja miałem tylko fundamenty zrobione, i nic więcej – mówi Marek. - W lutym zaczął szalować płytę nad piwnicą. Kierownik mi powiedział, że nie ma szans na wylewkę, bo Dawid R. na drucie oszukał. 15 lutego wyrzuciłem go z budowy, bo wiedziałem, że nic z tego nie będzie. On stwierdził, że materiał kosztował go 40 tys. zł. Chciałem faktury, a on powiedział, że są u księgowego, który akurat… wyjechał.

Marek zgodził się, by Dawid R. zwrócił mu 80 tys. z pobranych łącznie 120 tys. zł. - Mówił, że mnie spłaci i że jestem pierwszy w kolejce. Do tej pory udało mi się odzyskać 55 tys. zł. Od tamtej pory się w ogóle nie odzywa, choć zostało mu do spłacenia 25 tys. zł. Ponoć opowiada innym, że mi wypłacił 92 tys. zł, czyli o 12 tysięcy więcej, co jest kłamstwem. Zaczął blokować numery, a o przelewy musiałem się dopominać. Zamiast obiecanego tysiąca, wpłacał po 500 zł – opowiada.

On również zgłosił sprawę na policję, a to poleciała mu oddać to do prokuratury jako sprawę karną. - Rzeszowska prokuratura odpowiedziała, że śledztwo zostało umorzone. Takich nerwów wtedy dostałem… Cały czas szukam jakiś sposobów, żeby pieniądze odzyskać. Od 2018 roku minęło już 4 lata i jeszcze mnie nie spłacił. A obiecał co miesiąc po 5 tysięcy – mówi Marek.

„Nie jestem bez winy”

Zapytany przez Nowiny o zarzuty ze strony osób, którym miał zbudować domy, Dawid R. przekonuje, że je rozumie, ale twierdzi, że dąży ze wszystkimi do porozumienia.

- Ja nie mówię, że jestem bez winy, bo gdyby tak było, to nie byłoby tej sytuacji. Jestem tego świadomy i chcę naprawić błąd. Ale to, co oni wyprawiają, to krzywda dla mojej rodziny – żali się Dawid R. Jak dodaje, takich z którymi nie podpisał jeszcze porozumienia, jest już „mniej niż sześć”, a ci pozostali chcą go „zgnębić i wepchnąć do więzienia”.

- Jestem winny 10 osobom około 380 tys. Dlatego dalej pracuję, dalej wywożę materiały za granicę i tam mam główny dochód. Miesięczną ratę mam 28 tys. zł. Nikogo nie chciałem oszukać, bo przecież nie podpisywałbym tych porozumień. Ale jak ktoś ode mnie żąda dodatkowych 20 tysięcy do zaliczki 40 tysięcy złotych, to trochę zaczyna się to w drugą stronę obracać - mówi.

Gdy pytamy go o przyczyny problemów z budową zakontraktowanych domów, Dawid R. wskazuje nie tylko na wzrost cen materiałów. Twierdzi, że na przełomie 2021 i 2022 roku jeden z deweloperów, dla którego pracował, nie zapłacił mu „bardzo dużych pieniędzy”. - Walnęli mnie na dwóch inwestycjach, dokładnie na ponad 800 tys. zł – mówi budowlaniec, ale żadnych szczegółów nie chce podać.

Z przebiegu naszej rozmowy można odnieść wrażenie, że to sam Dawid R. czuje się większą ofiarą niż jego klienci. W jego głosie słychać nawet pretensje, że ludzie, którym miał zbudować dom, domagają się od niego szybkiego zwrotu pieniędzy. Zdumiewająca jest również jego odpowiedź na pytanie o świadomość konsekwencji swoich działań.

- Pod paragraf kwalifikuje się ktoś, kto naprawdę chce oszukać. A ja nie chcę. Gdybym chciał tych ludzi oszukać, to nie spłacałbym długów, tylko zrobiłbym upadłość konsumencką i nikt by nic nie dostał – mówi wyraźnie poirytowany Dawid R. Ale jego wizja prawa rozmija się z rzeczywistością.

Poszkodowanych przez Dawida R. jest więcej - mówią mężczyźni, którzy rozmawiali z Nowinami.
Poszkodowanych przez Dawida R. jest więcej - mówią mężczyźni, którzy rozmawiali z Nowinami. Arkadiusz Rogowski

Wyroki na koncie

Jak poinformowała nas Wojewódzka Komenda Policji, od 2017 roku w Komendzie Miejskiej w Rzeszowie (w tym w jednostkach podległych) w sprawie Dawida R. prowadzono aż 13 postępowań sprawdzających i przygotowawczych.

- Pięć postępowań jest w toku realizacji, a dwa zakończono skierowaniem aktu oskarżenia – mówi podinsp. Marta Tabasz-Rygiel, rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji w Rzeszowie. - W Komendzie Powiatowej Policji w Kolbuszowej prowadzone są obecnie dwa postępowania: dotyczące utrudniania czynności kontrolnych w Majdanie Królewskim przez Państwową Inspekcję Pracy oraz udaremnienia egzekucji komorniczej – dodaje.

Ale Dawid R. był już karany przez sądy w Kolbuszowej, Tarnobrzegu i Rzeszowie, w tym za przestępstwo z art. 286 §1 kodeksu karnego, czyli za oszustwo – informuje Prokuratura Rejonowa w Kolbuszowej. W 2017 roku rok odsiadki, który został zamieniony na dozór elektroniczny. Ponadto postępowanie dotyczące uniemożliwienie egzekucji komorniczej przez Dawida R. (ukrycie samochodu) zakończyło wyrokiem skazującym na 6 miesięcy w zawieszeniu na 3 lata. - Przed 2015 rokiem miał też kilka wykroczeń, za które otrzymał grzywny – dodaje rzecznik Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu sędzia Marek Nowak.

Obecnie przed Sądem Rejonowym w Kolbuszowej toczą się też inne sprawy przeciwko oskarżonemu Dawidowi R. – Jedno z nich dotyczy oszustwa polegającego na wprowadzeniu w błąd pokrzywdzonego co do zamiaru wywiązania się z umowy na wykonanie elewacji domu – mówi prok. Tomasz Chudzik z Prokuratury Rejonowej w Kolbuszowej. Tu szkoda szacowana jest na 10 tys. zł, ale toczy się tu również postępowanie, w którym poszkodowany wycenił swoje straty z tytułu niewykonania domu na 164 tys. zł.
28 listopada – 4 dni po przesłaniu przez Nowiny pytań - prokuratura zastosowała wobec Dawida R. środki zapobiegawcze. – W postaci dozoru policji, zakazu opuszczania kraju oraz nakazano powstrzymanie się od prowadzenia działalności gospodarczej polegającej na wykonywaniu prac budowlanych – informuje prok. Tomasz Chudzik. – Dawid R. był przez nas przesłuchiwany – nie przyznał się do zarzucanych czynów i odmówił składania wyjaśnień.

Ucieczka w upadłość?

Osobom, które opowiedziały nam o sposobach działania Dawida R., zależy również na tym, by ostrzec przed nim innych. Twierdzą, że teraz działa „na słupa”, którym ma być mężczyzna o imieniu Kazimierz. – Dostałem od niego identyczną umowę jak od Dawida R. Nie wykreślił w niej nawet adresu mejlowego! Poza tym jest ten sam zestaw materiałów budowlanych – mówi Sławek.

- Pan Kazimierz był kiedyś moim podwykonawcą i dlatego tak mówią. Miałem wielu podwykonawców, ale na jednego chłopa się uparli, bo ma nazwę podobną do mojej – ripostuje szybko niezawodny w odpowiedziach na nasze pytania Dawid R. I przyznaje, że bierze kolejne zlecenia. - Jako osoba fizyczna, bez działalności, na umowę zlecenie. Ale nie na domy, tylko na ławy i na fundamenty. A moją główną działalnością jest transport i montaż okien za granicą. Nie pobieram żadnych zaliczek, tylko same robocizny, czyli płatność jest po wykonaniu. Drugi raz nie będę sobie strzelał w kolano, tym bardziej, że chcę wybrnąć z tego, co mam teraz – mówi.

Ale poszkodowani, z którymi rozmawialiśmy, przekonują że Dawid R. ma inny plan. – On oszukał wiele osób na naprawdę duże pieniądze. Wysyła teraz do tych oszukanych porozumienia po to, żeby na końcu zrobić upadłość konsumencką. Bo wykaże chęć, tak jak to trzeba zrobić, potem pokaże, że nie ma pieniędzy, a na końcu ogłosi upadłość. Wtedy będzie wyzerowany i choć nie będzie mógł prowadzić działalności, to przy tylu ukradzionych pieniądzach po prostu się to opłaca. A działalność będzie prowadził na żonę. Sprytnie! – śmieją się mężczyźni, którym Dawid R. miał zbudować dom. Ich zdaniem zbudował raczej piramidę finansową, w której dłużników spłaca z zaliczek pobieranych od nowych kontrahentów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomorskie Targi Mieszkaniowe "Dom Mieszkanie Wnętrze" w Gdyni

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24