Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Klienci giełdy samochodowej w Rzeszowie narzekają na błoto

Bartosz Gubernat
Plac rzeszowskiej giełdy miejscami jest utwardzony kamieniami. Tam, gdzie ich nie ma, po deszczu i w czasie roztopów tworzą się gigantyczne kałuże.
Plac rzeszowskiej giełdy miejscami jest utwardzony kamieniami. Tam, gdzie ich nie ma, po deszczu i w czasie roztopów tworzą się gigantyczne kałuże. Bartosz Gubernat
- Takiego bajora nie widziałem już dawno. Po powrocie do domu musiałem umyć auto, oraz wyprać spodnie i buty. To wstyd, żeby miasto wojewódzkie nie miało giełdy z prawdziwego zdarzenia - pisze w mailu do redakcji pan Mariusz z Rzeszowa.

Nasz czytelnik po trzyletniej przerwie w minioną niedzielę pojechał na rzeszowskie Załęże kupić letnie opony. Na plac dotarł dopiero ok. godz. 11, kiedy termometry wskazywały już plus dwa stopnie.

- I to był mój błąd. Po nocnym przymrozku ziemia zaczęła wtedy puszczać i plac zamienił się w wielkie bajoro. Na całej giełdzie nie było czystego miejsca, bo auta rozniosły błoto nawet na główną, betonową aleję. Efekt? Po powrocie do domu żona od razu uruchomiła pralkę, a ja pojechałem umyć auto, bo po przejeździe przez giełdowy parking wyglądało jak terenówka - relacjonuje kierowca.

Jego zdaniem brud to nie jedyny problem rzeszowskiej giełdy samochodowej. Na kamieniach, którymi utwardzono plac można zniszczyć buty, a nawet skręcić nogę.

- Jestem zawiedziony, bo niestety w ciągu trzech lat od mojej ostatniej wizyty niewiele się tu zmieniło. Smutny obraz komunistycznego placu targowego trwa. Zapytajcie właściciela terenu, dlaczego nie inwestuje w giełdę? - dodaje pan Mariusz.

Teren giełdy na Załężu to własność rzeszowskiej firmy ZRB Społem. To ona utrzymuje plac, organizuje giełdy i pobiera od kierowców opłaty. W niedzielę wjazd autem kosztuje tu 30 zł. Łatwo obliczyć, że przychód ze średniej giełdy, na którą wjedzie 500 samochodów to 15 tysięcy złotych.

Tymczasem w szczycie sezonu, na wiosnę i wczesną jesienią pojazdów jest nawet 900-1000.

Marek Rak, kierownik giełdy tłumaczy jednak, że dochody ZRB są znacznie niższe: - Z każdych 30 zł do naszej kasy trafia 21 zł. Z tej kwoty 23 procent oddajemy fiskusowi, a reszta musi wystarczyć na wynagrodzenia dla obsługi, rachunki za energię i utrzymanie placu.

A dobre giełdy, na których można zarobić zdarzają się coraz rzadziej. W zimie, kiedy na plac wjeżdża 50 - 100 samochodów dokładamy do interesu - dodaje.

Zdaniem właściciela placu w uporządkowaniu placu powinno pomóc miasto, które od każdych 30 zł pobiera 9 zł opłaty targowej.

- Tymczasem mimo wielu obietnic do placu ciągle nie doprowadzono nawet kanalizacji sanitarnej - denerwuje się Marek Rak.

Wiesław Jurek, dyrektor Miejskiej Administracji Targowisk i Parkingów odpowiada:

- Opłata targowa wynika z ustawy, kiedy Załęże leżało w gminie Krasne, wójt też ją pobierał. Ale w prywatny teren nie inwestował i my też nie mamy takiego zamiaru. To ZRB zarabia na giełdach i ma obowiązek utrzymywać plac. Dlatego wspólnie z prezydentem zleciliśmy właśnie porządki i remonty. Jak panowie się podporządkują, to każemy giełdę zamknąć - mówi Wiesław Jurek.

- Koszt asfaltowania terenu to kilka milionów złotych, na dzisiaj nie stać nas na taki wydatek. Ale jeśli miasto doprowadzi kanalizację, postaramy się lepiej go utwardzić - deklaruje Marek Rak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24