Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kliniczny Szpital Wojewódzki nr 1 w Rzeszowie kontra radny wojewódzki Jacek Kotula

Andrzej Plęs
Andrzej Plęs
Cztery pozwy o zniesławienie przeciwko radnemu wojewódzkiemu Jackowi Kotuli trafiły do sądu. Trzy z nich wystosowała dyrekcja Klinicznego Szpitala Wojewódzkiego nr 1 w Rzeszowie, wcześniej na podobny krok zdobyła się ordynator kliniki okulistyki szpitala.

W minioną środę radny wystąpił na konferencji prasowej w towarzystwie m.in. Łukasza Drozda, pacjenta kliniki, który publicznie wysunął szereg zastrzeżeń wobec jakości pomocy medycznej w klinice. Personel medyczny obwinił, iż ten nie był w stanie zdiagnozować jego dolegliwości, a operację prawego oka zaordynowano zbyt późno, by organ dało się uratować.

- Prawie miesiąc spędziłem na oddziale, dostawałem kroplówkę, krople do oczu i tabletki na obniżenie ciśnienia, nie pomagało – opowiadał wówczas, winiąc personel szpitala o utratę wzroku w prawym oku, w efekcie utratą pracy kierowcy zawodowego i utratą środków do życia. - Po trzech tygodniach pobytu sprowadzono panią doktor z Lublina, zoperowała mnie, ale powiedziała, że to zbyt późno nastąpiło, ciśnienie w oku powoli uszkadzało nerw.

Nie byłą to pierwsza konferencja prasowa, podczas której radny Kotula kwestionował jakość usług rzeszowskiego szpitala. Kilkanaście dni wcześniej publicznie opowiedział o tragicznym przypadku pacjentki kliniki psychiatrii, którą po konsultacji psychiatrycznej odesłano do domu, gdzie w trzy godziny później popełniła samobójstwo. Winą o tę śmierć obarczył personel oddziału psychiatrii.

Na powtarzającą się krytykę radnego szpital odpowiedział swoją konferencją prasową na temat „szkodliwej kampanii, pełnej zmanipulowanych i nieprawdziwych informacji”.

- Wystosowaliśmy przeciwko panu radnemu trzy pozwy sądowe – wyliczał w piątek Janusz Ławiński, dyrektor KSW nr 1. - O zniesławienie szpitala, zniesławienie mojej osoby i zniesławienie lekarzy. Jednak pan radny nie odbiera zawiadomień od sądu i pism od prawników. Domagamy się przede wszystkim zaprzestania działalności przeciwko szpitalowi, pozostałe nasze oczekiwania zależne będą od rozwoju wypadków. Być może również odszkodowania, które przeznaczymy na cele charytatywne.

Wcześniej swój pozew przeciwko radnemu Kotuli wystosowała dr Aneta Lewicka-Chomont, kierownik kliniki okulistycznej szpitala. W pismach, jakie radny rozsyłał do wielu adresatów nazwał ją „jedyną w Polsce okulistką, która nie umie operować” i kwestionował jej umiejętności zawodowe.

Uczestniczyła w piątkowej konferencji, by odnieść się do zarzutów, jakie kilka dni temu stawiał personelowi kliniki Łukasz Drozd.

- Pacjent był hospitalizowany w naszej klinice pięciokrotnie – zaznaczyła. – Pan twierdzi, że zniszczyliśmy mu widzenie. Ostatni raz był przyjęty do nas w styczniu, wcześniej dwukrotnie konsultowany był w szpitalu miejskim, ale nie dostosował się do zaleceń lekarza i odmówił przyjęcia. Po czym zgłosił się do nas z bardzo wysokim ciśnieniem w oku i bezwzględnym ubytkiem w polu widzenia, co oznacza, że w zasadzie nic nie widział. Twierdzi, że przez cztery tygodnie nic nie robiliśmy, tymczasem był diagnozowany, stabilizowaliśmy ciśnienie w oku, po tygodniu zdecydowaliśmy o wykonaniu zabiegu laserowego, ale wobec nawracającego stanu wykonaliśmy zabieg przeciwjaskrowy. Wyszedł od nas z poprawą widzenia i normalnym ciśnieniem. Nawiasem mówiąc jeszcze wczoraj, dzień po wspólnym wystąpieniu z panem radnym Jackiem Kotulą, był naszym pacjentem. Poza tym korzystał wcześniej z pomocy medycznej innych ośrodków w kraju. A pan radny nie powinien wypowiadać się o sposobach leczenia, bo nie ma po temu kompetencji

.

Wyznała, że ona i pozostali lekarze oddziału mają poczucie krzywdy z powodu wystąpień radnego. I że zdecydowała się wytoczyć radnemu sądową sprawą karną „w związku ze zniesławieniem, którego się dopuścił”.

- Jego ostatnie wystąpienie było formą odwetu na mnie – stwierdziła. - Nie wydaje mi się, żeby pacjent miał wcześniej bliskie kontakty z panem Kotulą, więc „przechwycenie” pacjenta z kliniki, nastawianie go wobec mnie, cel takiego działania jest czytelny dla każdego inteligentnego człowieka.

Zaznaczyła, że we wrześniu odbędzie się kolejna rozprawa przeciwko radnemu, ponieważ podczas rozprawy pojednawczej nie przyjął jej warunków.

- Oczekiwałam przeprosin i zadośćuczynienia w wysokości 70 tysięcy złotych na hospicjum dla dzieci i dodatkowo 30 tysięcy dla mnie jako poszkodowanej – wypunktowała.

Jacek Kotula potwierdza, że jest w sporze sądowym z dr Lewicką-Chomont, ale zapewnia, że o pozwach ze strony szpitala nic nie wie.

- To albo kłamstwa albo zastraszanie – uważa. - O tych pozwach słyszę od listopada ubiegłego roku. Żadnego zawiadomienia z sądu nie otrzymałem, to jakieś bzdury i pomówienia. I na pewno odwracanie uwagi od tego, co się w tym szpitalu dzieje - stwierdził i zapowiedział organizację kolejnej konferencji prasowej.

Tymczasem dyrekcja szpitala w komunikacie ostrzega: …”oczerniani pracownicy wystąpią na drogę sądową z kolejnymi pozwami wobec osób, prowadzących fałszywą, szkodzącą kampanię w mediach i korespondencji, kierowanej do szerokiego grona osób publicznych”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Te produkty powodują cukrzycę u Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24