Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kobieta, której 34-letni policjant wkładał telefon pod sukienkę w E.Leclerc w Rzeszowie: Obawiam się, że sprawa jest zamiatana pod dywan

Kinga Dereniowska
Kinga Dereniowska
Kilka tygodni po tym, jak opisaliśmy sprawę 34-letniego policjanta, który wkładał telefon pod spódnicę w jednym z rzeszowskich hipermarketów, do naszej redakcji zapukała kobieta, której miejsca intymne chciał fotografować. Żaliła się, że nie ma dostępu do akt, a cała sprawa utknęła w miejscu.

Przypomnijmy, że o tej bulwersującej sprawie poinformował nas nasz Czytelnik pan Grzegorz. Będąc na zakupach w sklepie E.Leclerc w Rzeszowie, mężczyzna widząc, że ktoś wkłada telefon pod sukienkę jego żony, obronił ją, obezwładniając erotomana z pomocą ochrony hipermarketu. Powiadomił policję, a ta zatrzymała mężczyznę.

Po tym, jak opisaliśmy sprawę na łamach „Nowin”, na jaw wyszło, że 34-letni mężczyzna jest policjantem jednej z rzeszowskich komend policji. Sprawę przejęła prokuratura, ale jak mówi nam pani Monika, której policjant robił zdjęcia, ma wrażenie, że jest ona „zamiatana pod dywan”. Dlatego, o wszystkim postanowiła poinformować naszą redakcję.

- Wcześniej mogłam uzyskać informację na temat sprawy. Teraz kiedy zadzwoniłam do prokuratury pani prokurator miała pretensje, że w ogóle do niej zadzwoniłam – żali się pani Monika. - Powiedziała, że nie będzie rozmawiać ze mną przez telefon, a kiedy zaproponowałam spotkanie, to po prostu mnie spławiła i na koniec rozmowy poleciła mi zapoznanie się ze swoimi prawami.
A jako pokrzywdzona mogę mieć przecież wgląd w akta.

Policjant, który fotografował miejsca intymne kobiety nie został jeszcze nawet przesłuchany. Prokuratura zasłania się procedurami. Sprawdzają telefon i komputer rzeszowskiego dzielnicowego.

- Telefon, który zabezpieczyli nadal jest niezbadany, ponieważ czekają, aż policjant to odblokuje. A przecież są na to inne sposoby. Wydaje mi się, że jest to powolutku zamiatane pod dywan – uważa kobieta.

Jak pani Monika wspomina feralne zakupy w hipermarkecie? Czy zdawała sobie sprawę, że pada ofiarą molestowania?

- Byłam tego kompletnie nieświadoma. O wszystkim dowiedziałam się, jak tego mężczyznę złapali – wspomina.

Podejrzeń, że coś jest nie tak z tą sprawą, pani Monika nabrała już po przyjeździe policjantów.

- Dla mnie było bardzo dziwne to, że wszystko tak długo trwa. Czekaliśmy na przesłuchanie jakieś półtorej godziny. Kiedy przyjechała policja do E.Leclerca, i wzięto od niego dowód, to wtedy zaczęły się jakieś telefony, policja zaczęła wychodzić na zewnątrz. Oni już wtedy wiedzieli, że ten mężczyzna jest dzielnicowym. A my się dowiedzieliśmy o tym z gazety – nie kryje oburzenia pani Monika.

Kobieta mówi, że jeśli wymiar sprawiedliwości zawiedzie, weźmie sprawy w swoje ręce. Razem z mężem wytoczą sprawę z powództwa cywilnego.

- To są straszne koszty. Ale jeśli zaistnieje taka potrzeba, to trzeba będzie to zrobić. Nie chcę, aby ten mężczyzna uniknął konsekwencji. Gdyby nie chodziło o policjanta, a o kogoś innego, już dawno zostałyby mu postawione zarzuty – mówi kobieta.

Na razie małżeństwo z Rzeszowa chce dowiedzieć się, co w tej sprawie faktycznie się dzieje.

- Złożyłam wniosek o wgląd do akt i nagrań z monitoringu.Usłyszałam, że trzeba będzie czekać i nie wiadomo, kiedy to prokurator rozpatrzy i podpisze – relacjonuje.

Prokuratura w Rzeszowie: Cały czas badamy sprawę

O komentarz poprosiliśmy rzecznika prasowego Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie.

- Akta są dla tej pani dostępne. Jeśli pokrzywdzona przyjdzie do prokuratury, to te akta zostaną jej pokazane - zapewnia prokurator Paweł Król.

I dodaje, że informacji na temat spraw nie można udzielać telefonicznie, bo potwierdzenie tożsamości rozmówcy podczas takiej rozmowy jest niemożliwe. Prokurator Król zapewnił nas też, że jeśli pani Monika zgłosi się do kierownika Wydziału Śledczego Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie, ten udzieli jej wszystkich informacji.

- Prokurator prowadzący postępowanie jest bardzo rzetelny. Wystarczy złożyć wniosek o zapoznanie się z aktami, a pracownicy podejmą działania, żeby te akta zostały udostępnione - zapewnia prokurator Paweł Król.

Na jakim zatem etapie jest śledztwo?

- Biegli wykonują opinie zabezpieczonych nośników i dopóki jej nie dostaniemy to nie zostanie podjęta decyzja o postawieniu ewentualnego zarzutu - informuje rzecznik prasowy prokuratury.

Czy ze względu, że mężczyzna, który dopuścićł się haniebnego czynu, wykonuje zawód zaufania publicznego, sprawa jest traktowana priorytetowo?

Odpowiedż na to pytanie brzmi "nie".

- Wszystkie sprawy traktujemy tak samo. Wykonujemy czynności, które są niezbędne na początkowym etapie. Nie możemy najpierw postawić zarzutu, a potem dopiero występować o opinię biegłych. Jest taki, a nie inny "schemat" postępowania, aby potem nie okazało się, że czegoś brakuje lub coś nie zostało wyjaśnione - tłumaczy prokurator.

Do sprawy będziemy wracać


ZOBACZ TEŻ: Rozpoczął się proces policjanta oskarżonego o gwałt i molestowanie zatrzymanych kobiet

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24