Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kochane potrójne szczęście. W Dębicy urodziły się trojaczki

Beata Terczyńska
Kamila i Paweł Konieczny dwójkę dzieciaczków mogli już zabrać do domu. W szpitalu została jeszcze najmniejsza Nika. Ale niebawem dołączy do rodzeństwa.
Kamila i Paweł Konieczny dwójkę dzieciaczków mogli już zabrać do domu. W szpitalu została jeszcze najmniejsza Nika. Ale niebawem dołączy do rodzeństwa. FOT. KRYSTYNA BARANOWSKA
Choć urodziły się zaledwie kilkanaście dni temu, już są najbardziej znanymi dziećmi w Dębicy. Bo trojaczki wzbudzają sensację, gdyż zdarzają się niezwykle rzadko.

Dwie dziewczynki i chłopczyk to pierwsze dzieci Kamili i Pawła Koniecznych.

- Pierwsza wizyta u ginekologa. Pani Kamilo, będzie dzidziuś - mówi lekarz. Dwa tygodnie później:

- To jednak będą bliźniaki. Kolejne dwa tygodnie i niespodzianka... Trojaczki! - Przy czwartej wizycie żartowałam, że boję się już kłaść do badania - śmieje się 32-letnia mama.

Nika wyciągnięta z inkubatora

Jak to jest być potrójną mamą za jednym zamachem?

- Cudowne uczucie, siedzę i wzroku nie mogę oderwać od moich maluszków. Są takie rozkoszne, cudne. Jesteśmy z mężem przeszczęśliwi - śmieje się pani Kamila, z wykształcenia pedagog szkolny.

Dwójkę dzieciaczków rodzice mogli już w poniedziałek zabrać do domu. W szpitalu została najmniejsza i najsłabsza. Gdy się urodziła, ważyła niewiele ponad 1300 g.

- Musi nabrać sił i wtedy do nas dołączy. Jestem spokojna, bo z dnia na dzień staje się coraz silniejsza, od początku sama oddycha - mówi mama trojaczków. - Mam mało pokarmu, ale ściągam go właśnie dla Niki (tak w filmie "Katyń" nazywano bohaterkę o imieniu Weronika i to się mamie spodobało). Mąż zawozi do szpitala. Mała już leży w beciku, a nie w inkubatorze. Sama je. Chciałabym mieć już całą trójkę w komplecie w domu.

Maleństwa mają kolorowy, wymalowany pokoik z trzema łóżeczkami. Z kremowymi i różowymi kołderkami dla córeczek i niebieską dla synka. W misie, żyrafy i inne zwierzaczki.

W regionie z roku na rok rodzi się coraz więcej bliźniaków, trojaczków, a nawet czworaczków. W 2007 r. na świat przyszło 531 bliźniąt, 6 trojaczków i 4 czworaczków, w 2006 - 494 bliźniąt, 6 trojaczków i 4 czworaczków, w 2005 r. - 494 bliźniąt, 6 trojaczków, 4 czworaczków, a w 2004 r. - 475 bliźniąt, 12 trojaczków
(Dane z Urzędu Statystycznego w Rzeszowie).

Co wizyta, to nowe dziecko

Jaka była reakcja rodziców, gdy dowiedzieli się, że aż trzy małe serduszka biją pod sercem mamy?

- To niesamowita historia - śmieje się Kamila. - Przy pierwszej wizycie u ginekologa dowiedziałam się, że urodzę jedno dziecko. Za dwa tygodnie mieliśmy umówione kolejne badanie. Gdy lekarz robił USG, nagle zapytał męża: "Pan też to widzi, co ja?" Przestraszyłam się, o co chodzi. Będziecie mieli bliźnięta - usłyszałam.

Para bardzo się ucieszyła.

- Pomyślałam, dwójka dzieci za jednym razem. Wspaniale.

Mąż pani Kamili - Paweł (wuefista) nie był specjalnie zdziwiony parką. Intuicyjnie przeczuwał, że może go to spotkać. Jego dziadek pochodził z bliźniaków, więc teraz wypadało na niego.

Dwa tygodnie minęły. Kolejna wizyta u lekarza.

- I co? Okazało się, że będziemy mieli trojaczki. To już był szok - nie skrywa 32-latka. - Gdy minął, wróciła wielka radość. Jednak przy następnym badaniu, żartowałam, że boję się, czy kolejnego dziecka ginekolog nie wypatrzy. Lekarz uspokajał jednak, że na trójce się zakończy.

W czasie ciąży pani Kamila, drobna, szczupła, czuła się wspaniale. Niewiele przytyła. Zaledwie 17 kg.

- Starałam się być pogodna. Eksperymentowałam i słuchałam muzyki relaksacyjnej i poważnej - śmieje się. - Ma to podobno dobry wpływ na dzieci, uspokajający, wyciszający. Teraz też będę im puszczać takie melodie.

Pierwsza noc - zero snu

Jak minęła pierwsza noc z Wiką i Maksem w domu?

- Nie zmrużyliśmy oka. Na zmianę w mężem wstawaliśmy do dzieci, gdy tylko któreś zakwiliło. Jesteśmy jeszcze może troszkę przewrażliwieni - przyznaje mama. - Jestem pełna nadziei, że z dnia na dzień będzie coraz lepiej, że wpadniemy w rytm spania, karmienia, przewijania.

Kto wybierał imiona?

- Sami. Metodą odrzucania - opowiada młoda mama. - Wypisaliśmy wszystkie, które nam się podobają, a potem była selekcja. Najpierw ustaliliśmy imiona dla dziewczynek. Dla synka zastanawialiśmy się nad Maksymilianem, Kacprem i Aleksandrem.

Pani Kamila bała się, aby dzieci nie urodziły się pod koniec roku.

- Nie dość, że wcześniaki, to jeszcze z końca roku? Byłoby im trudno - tłumaczy.

Jeszcze nie byli na pierwszym spacerze. Jak zabrać cała gromadkę na dwór?

- Są specjalne wózki dla trojaczków, ale nie kupiliśmy takiego. Jest zbyt długi, niewygodny i w dodatku nie nadaje się na nasze chodniki. Mamy jeden dla bliźniaków i jeden pojedynczy - mówi. - Spacer w pojedynkę odpada.

Szczęście przyszło trzynastego

Wychodzenie z trojaczkami na spacer ma przetrenowane Magdalena Haptaś z Pilzna. Jej pociechy: Gabrysia, Oliwia i Patryk, 13 grudnia skończyły 2 latka.

- "13" to moja szczęśliwa liczba. Trzynastego brałam ślub, trzynastego dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Miesiąc później, też trzynastego, powiedziano mi, że to będą trojaczki. Potem 13 października trafiłam do szpitala i doczekałam do trzynastego na rozwiązanie - śmieje się młoda mama.

Dzieciaczki Haptasiów też urodziły się za wcześnie. O miesiąc. Ważyły zaledwie od ok. 1400 do 1800 g. W inkubatorach nabierały sił i wagi. Cała trójka to również pierwsze potomstwo państwa Haptasiów.

- Córeczki mogły pojechać do domu już na święta. Natomiast najmłodszy Patryk dołączył do nas dopiero w Sylwestra - wspomina pani Magda.

Gabrysia rządzi jak mamuśka

Trojaczki nie były do siebie podobne.

- Gabrysia od urodzenia była największa. Ważyła 1740 g, Oliwia - 1580 g, a Patryk - 1390 g. Teraz też o połowę głowy przerasta rodzeństwo. Niektórzy myślą, że to ich starsza siostra - mówi pani Magda. - Z początku miała ciemne włoski, teraz kolor się zmienił, ale ma ciemniejszą cerę od Patryka i Oliwki. Ale wszystkie mają niebieskie oczka.

Już pokazują swoje charakterki.

Mama opowiada: - Gabrysia to taka mamuśka ich wszystkich, rządzicielka. Upomina rodzeństwo: Nie płacz. Patryk to urwisek, rodzynek, rozpieszczony przez babcie. A Oliwka to przylepka, "mamusina córeczka".

W domu, jak w zegarku

Jakich wskazówek mogę udzielić małżeństwu z Dębicy?

- Do trzeciego miesiąca życia dzieci praktycznie jedzą i śpią. Najciężej jest, gdy zaczynają chodzić. Bywały takie dni, że mimo pomocy babć, miałam dość. Ale to mija, człowiek zapomina - śmieje się.

Przyznaje, że są szczęściarzami, bo ich pociechy przesypiają noce.

- Jest jak w zegarku. Jak śpią to wszystkie na raz. Inaczej dom stałby na głowie, nie miałabym chwili wytchnienia. Ok. 7.30 pobudka, mycie, ubieranie, śniadanko, zabawa, obiad...

I tak mija dzień za dniem.

- Nie wiem, jak to będzie, gdy maluchy pójdą do przedszkola, a chciałabym je od września posłać. A sama znaleźć pracę.

Bliźniaki były w rodzinie

Jak pani Magda zareagowała, kiedy dowiedziała się o ciąży mnogiej?

- Przypuszczałam, że mogę mieć bliźniaki, bo i w mojej, i w męża rodzinie, od strony dziadków były takie przypadki. Jednak trójka dzieci na raz? To było zaskoczenie.
Dziś wciąż dzieci robią furorę w mieście.

- Ludzie zatrzymują nas, wypytują, podziwiają, jak maluchy rosną. To miłe. Na szczęście chowają się zdrowo. Rzadko kiedy jeżdżę do lekarza. Oby tak dalej. Są wielką radością całej naszej rodziny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24