Wojewoda pomorska Beata Rutkiewicz i wojewódzki konserwator zabytków Dariusz Chmielewski przedstawili sytuację w Wojewódzkim Urzędzie Ochrony Zabytków dwa miesiące po objęciu stanowiska przez jego nowego szefa.
- Kolejka spraw, które zastałem w urzędzie sięgała 2019 roku – mówił Dariusz Chmielewski, Pomorski Wojewódzki Konserwator Zabytków. - W ciągu tych 2 miesięcy udało się praktycznie w 100 proc. zakończyć postępowania z lat 2019-21. Obecnie bardzo duża liczba wciąż nie rozpatrzonych i niezakończonych spraw pochodzi z lat 2022 i 2023. Żeby nie zablokować urzędu, jeśli chodzi o załatwianie spraw bieżących […] przyjęliśmy zasadę, że mniej więcej po połowie rozpatrujemy te sprawy i zaległe – wyjaśniał.
Liczba spraw od lat zaległych jest jednak według nowego konserwatora nadal bardzo duża.
- Mój początkowy optymizm, że po dwóch miesiącach będziemy mieli spokój, został zachwiany. Jestem w 2022 roku i gonię rzeczywistość – stwierdził Chmielewski.
- Wzrost liczby spraw załatwionych nieterminowo to – z 3 proc. do 47 proc. po objęciu przez pana Igora Strzoka tej funkcji [w czerwcu 2019 roku – red.] – mówiła wojewoda pomorska Beata Rutkiewicz.
Wskazywała na utrudniony kontakt z byłym PWKZ, zarówno dla petentów, jak i jego własnych urzędników.
- Trzeba sprawdzić liczbę nieobecności, która najprawdopodobniej wybiega ponad wymiar urlopu, który przysługuje urzędnikowi – dodała wojewoda.
Według Rutkiewicz doszło do utraty dotacji na prace przy zabytkach ze względu na nieterminowość odbioru przez PWKZ. Dotyczy to co najmniej 2 przedsięwzięć: willi przy ul. Orzeszkowej w Gdańsku i klasztoru benedyktynek w Żarnowcu.
Jak mówiła wojewoda, Igor Strzok nie dotrzymywał terminów odwołań i wykonania nakazów wyższej instancji. Za opóźnienia poprzedni PWKZ otrzymał 8 mandatów na sumaryczną kwotę 20 tys. zł. Z kolei z 20 doniesień do prokuratury kierowanych przez konserwatora w sprawie możliwości popełnienia przestępstw w kwestiach ochrony zabytków według Rutkiewicz wszystkie były bezpodstawne. Sprawy zostały umorzone, lub organa ścigania nie wszczęły w ogóle postępowań. Na wstępie konferencji mówiła też o dwóch kontrolach: Najwyższej Izby Kontroli i swojego poprzednika w WUOZ, po których zalecenia nie zostały w całości wdrożone.
Choć ocena poprzedniego konserwatora wojewódzkiego przez nową wojewodę i jego następcę była jednoznacznie negatywna, z informacji przez nich przekazanych wyłania się obraz WUOZ, który musiał się zmagać z potężnymi zaniedbaniami w ochronie zabytków pod szefostwem poprzedników Igora Strzoka. Do tego poprzedni PWKZ, znany z bezkompromisowych działań, gdy widział krzywdę wyrządzaną zabytkom, porozwiązywał wiele umów z miejskimi konserwatorami na przeniesienie na nich części jego uprawnień. Odbywało się to w atmosferze skandali związanych z ich zaniedbaniami na szczeblu miejskim, czy gminnym, tak jak w Gdańsku, gdzie za zgodą miejskiego konserwatora doszło do nieodwracalnej dewastacji zabytkowego Kanału Raduni podczas budowy centrum handlowego. Nowy konserwator wojewódzki widzi to jednak inaczej:
- Wypowiedzenie tych porozumień plus duże wpisy obszarowe wszczęte przez poprzedniego PWKZ spowodowały, że liczba spraw wpływających do urzędu, w porównaniu np. z rokiem 2015, wzrosła z 12-15 tys. do 25-30 tys. - mówił Dariusz Chmielewski.
Nowy PWKZ receptę na przeciążenie wojewódzkiego urzędu widzi w ponownym zawieraniu umów z konserwatorami szczebla gminnego. Według niego to jedyna recepta przy obecnym budżecie urzędu.
- Tych finansów jest za mało nawet na bieżącą realizację zadań, chociażby kontrolnych. Trzeba ograniczać ilość pracy w terenie ze względu na brak paliwa, aut, brak etatów. Sam budżet stricte na ochronę zabytków, czyli dotacje udzielane na pomoc właścicielom obiektów zabytkowych, na całe województwo łącznie z delegaturą w Słupsku, to jest niespełna milion – argumentował Chmielewski.
Tymczasem w woj. warmińsko-mazurskim analogiczna część budżetu urzędu konserwatorskiego to 4 mln a w dwóch województwach na południu Polski – 9 i 12 mln zł. Chmielewski jako przykład skali niedoborów podał głośną ostatnio sprawę zawalenia się ściany w zaniedbanym zabytkowym dworze Fischera. Gdyby całość prac zabezpieczających po katastrofie sfinansować ze środków WUOZ, kosztowałoby to połowę pomorskiego budżetu.
- Moja prośba do pani wojewody o reakcję na poziomie centralnym – apelował Chmielewski. - Potrzeba stałego zwiększenia budżetu konserwatora wojewódzkiego – zaznaczył.
Wojewoda odbiła piłeczkę w kierunku poprzedniego rządu, nie deklarując wsparcia w zabiegach o zwiększenie budżetu. Urzędnicy wspominali też o toczącej się kontroli Państwowej Inspekcji Pracy w związku z zarzutami przepracowanych, źle wynagradzanych pracowników o mobbing wobec poprzedniego szefostwa WUOZ.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!
Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?