Koniec passy Polonii Przemyśl

Gospodarze zdobyli gole po wrzutach ze skrzydeł i uderzeniach głową (pierwszy wpadł po wolnym).

- Szczególnie słabo to wyglądało w pierwszej połowie. Rywal był bardzo zdeterminowany, z drugiej strony - nam się gra nie kleiła i robiliśmy niewymuszone błędy - ocenił Paweł Załoga, trener przemyślan. „Poloniści”, którzy w Radzyniu zagrali w białych strojach, nie mogli narzekać na murawę ani pracę sędziego. - Boisko podobno dzień przed grą nie nadawało się do gry, ale do meczu zostało dobrze przygotowane - powiedział szkoleniowiec Polonii.

Goście mogli w końcówce pokusić się o postraszenie miejscowych, ale brakowało skuteczności; najpierw okazji nie wykorzystał Wanat, a w samej końcówce w sytuacji sam na sam Świst przegrał pojedynek z bramkarzem Orląt.

- Dobił nas ten gol na początku drugiej połowy. Nie minęła minuta, a tu już zrobiło się zero do dwóch. Cóż, skończyło się lato, a nam skończyła się naprawdę fajna seria. Trzeba się szybko otrząsnąć i nadal walczyć, bo w tabeli ciasno - podsumował Załoga.

Orlęta Radzyń P. - Polonia Przemyśl 2:0 (1:0)

Bramki: 1:0 Zarzecki 15-głową, 2:0 Król 47-głową.
Orlęta: Wójcicki - Ebert (90 Madejski), Zarzecki, Konaszewski, Szymala I - Zmorzyński, Borysiuk, Kot I (77 Groborz), Melnyczuk (90 Nowacki) - Król (82 Milcz), Szpak.
Polonia: Krzanowski - Kuźniar, Kocój, Mikulec (70 Jaroch), Barszczak (70 Kalawski) - Suchockij, Tur (46 Świst), Tabisz (76 Sedlaczek), Kazek - Gosa, Wanat.
Sędziował: Czarnota (Chełm). Widzów 300.