Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kontrolerzy nie dostaną wynagrodzeń, bo wlepili za mało mandatów

Norbert Ziętal
Kontroler przemyskiego MZK musi miesięcznie wyrobić normę 50 złapanych gapowiczów.
Kontroler przemyskiego MZK musi miesięcznie wyrobić normę 50 złapanych gapowiczów. Norbert Ziętal
Dwóch kontrolerów przemyskiego MZK przez półtora miesiąca kontrolowało bilety. Nic nie dostaną za swoją pracę, bo nie wyrobili normy złapanych gapowiczów. - Gdybym im zapłacił, to złamałbym przepisy - twierdzi prezes MZK.

Zostali zatrudnieni w formie umowy o pracę. Zgodnie z nią, kontroler miał otrzymać stałe wynagrodzenie dopiero, gdy 50 złapanych przez niego gapowiczów zapłaci karę. Za każdego następnego miał dodatkowo dostać 40 proc. prowizji.

Jeden z kontrolerów miał na koncie 46 gapowiczów, drugi 38. W tej sytuacji dowiedzieli się, że nic nie otrzymają.

- Wyszło na to, że półtora miesiąca pracowaliśmy za darmo. To niesprawiedliwe. Chodziliśmy do prezesa i prosiliśmy, że skoro nie może dać nam całej sumy, to niech da to, co się proporcjonalnie należy - mówi były już kontroler.

Dodaje, że w okresie świątecznym autobusami jeździło o wiele mniej pasażerów, co utrudniało wyrobienie "normy". Ponadto w wielu przypadkach nie nakładali kary, lecz jedynie ustne upomnienia.

Janusz Fudała, prezes MZK, twierdzi, że nie może wypłacić nawet części wynagrodzenia.

- Byłoby to niezgodne z umową, a mnie zarzucono by niegospodarność. Limit 50 gapowiczów, nie jest wygórowany, bo inni kontrolerzy nie mają problemów z jego osiągnięciem - mówi prezes Fudała.

Jeszcze do niedawna MZK miało umowy z firmami kontrolerskimi. Wtedy jednak płacono nawet takim rewizorom, którzy łapali miesięcznie tylko 10 gapowiczów. Nowy prezes postanowił to zmienić i z nowymi kontrolerami zawiera umowy o pracę.

- Będziemy dochodzić praw w sądzie. Podpisane z nami umowy były sporządzone z naruszeniem norm społecznych - twierdzą przemyscy kontrolerzy.

- Nie jest to sprawa ani dla inspekcji pracy, ani dla sądu pracy. Te osoby nie były zatrudnione jako pracownicy, tylko na podstawie umowy cywilno - prawnej. Sprawę ewentualnie mogą skierować do sądu cywilnego - mówi Dawid Baran, rzecznik Państwowej Inspekcji Pracy w Rzeszowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24