To piękne, będące pod ochroną ptaki, ale – jak tłumaczą wędkarze – działają niczym „maszyny do zabijania”. Zaatakowaną ofiarę połykają w całości i natychmiast zaczynają jej trawienie. Ich odchody mogą dosłownie „spalić” drzewa rosnące przy brzegu. Zmiennocieplne ryby, zapadające w zimnej wodzie w rodzaj letargu, nie mają żadnych szans w starciu z drapieżnikiem.
W Europie populacja kormoranów zwiększyła się w ciągu 20 lat z 40 tys. do 2,2 mln. Na południu naszego województwa pojawiły się jednak stosunkowo niedawno.
- Na Podkarpaciu kormorany nigdy nie występowały. Dopiero łagodne zimy ostatnich lat spowodowały, że nie odlatują w cieplejsze strony a zostają nad naszymi niezamarzającymi wodami - tłumaczy Piotr Konieczny, prezes okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego w Krośnie, użytkującego 6 tys. ha wód w południowej części regionu.
Na Podkarpaciu populacja kormorana czarnego liczy już kilka tysięcy sztuk. W górnych częściach zlewni Wisłoki, Wisłoka i Sanu zimuje ich ponad tysiąc.
- Każdy kormoran zjada w zimie około pół kilograma ryb dziennie. Zatem każdego dnia z naszych wód może ubywać pół tony ryb. Kormorany pojawiają się u nas już w październiku i przebywają do połowy marca. Daje to około 150 dni żerowania. Straty są olbrzymie, ich wysokość dochodzi w czasie jednej zimy do 75 ton - obrazuje Piotr Konieczny.
W Wisłoce, Wisłoku i Sanie występuje obecnie około 30 gatunków ryb i minogów, w tym także gatunki objęte ścisłą ochroną. Wszystkie one są pokarmem dla kormoranów. Wędkarze niepokoją się, bo, już zauważają drastyczne zmniejszenie populacji.
- Jeśli obecna sytuacja potrwa dłużej, zostaną naruszone populacje tarlaków wielu gatunków ryb, co z kolei spowoduje zanik naturalnej reprodukcji. Nasze zarybienia i ochrona wód mogą nie wystarczyć by zatrzymać degradację liczebności ryb - twierdzi Piotr Konieczny.
Wędkarze dostali zezwolenie na odstrzał redukcyjny i płoszenie kormoranów od Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Rzeszowie. Nie jest to jednak zadanie łatwe i do końca skuteczne. - Nie chcemy w mieście straszyć mieszkańców hukiem wystrzałów - tłumaczy Piotr Konieczny.
Jednak wędkarze nie mogą patrzeć spokojnie na rzeź, jaką w Wisłoku czynią kormorany. Stąd pomysł z założeniem sznurków (będą zdjęte w marcu).
- Ryby zostały już tylko w zimowiskach na terenie miasta, poza Krosnem zostały już zjedzone przez kormorany - dodaje Piotr Konieczny.
Unijna rezolucja poleca państwom członkowskim opracowanie planu zarządzania populacją kormorana. W Polsce problem dostrzegł też konwent marszałków województw. Wędkarze liczą na to, że zostaną wprowadzone konkretne rozwiązania systemowe. Bez nich możliwe są tylko doraźne działania.
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?