Koronawirus na Podkarpaciu. Rodzice: Nauczycielu, usiądź przed komputerem i tłumacz uczniom nowy materiał

Kilka dni temu pisaliśmy, że rodzice, zwłaszcza najmłodszych uczniów, zostali zasypani ogromem zadań do rozwiązania z dziećmi w domu. Skarżyli się, że zdalne lekcje to tak naprawdę fikcja, bo polega to jedynie na hurtowym wysyłaniu przez dziennik elektryczny zagadnień do opanowania, ćwiczeń do zrobienia. Ubolewali, że tego jest za dużo, a przecież wielu z nich pracuje (w domu lub normalnie) i brakuje im czasu, by usiąść z dzieciakami do lekcji, a obawiają się, że jak uczniowie wrócą do szkół to rozpocznie się maraton sprawdzianów, klasówek, odpytywania.

Nasz materiał spotkał się z ogromnym zainteresowaniem. Z naszego portalu na facebooku udostępniło go niemal 800 osób. Było kilkaset komentarzy. Najwięcej od osób, które mają dokładnie taki problem.

Oto niektóre z komentarzy naszych Czytelników:

"Zastanawiam się kto dostanie wypłatę za nauczanie moich dzieci. Nauczyciele, czy żona. Zadanie: proszę uzupełnić ćwiczenia do ich końca. No super podejście. Nawet z wf odnośnie wiedzy na temat dyscyplin. Widziałbym to bardziej multimedialnie. Najlepiej na żywo, żeby widzieć, że nauczyciel poświęca czas a nie wieczorem mail i z głowy",

Musimy już spać z telefonem! O każdej porze, co chwilę ktoś z nauczycieli przesyła zadania do odrobienia. Nowy materiał przenieśli na rodziców. Teraz my musimy uczyć

"Córka dostała info, że po kwarantannie będzie sprawdzian z muzyki z biografii Chopina. Zrozumiałabym, gdyby była to szkoła muzyczna, ale nie jest".

WIDEO: E-nauczanie. Czy to działa?

"Rozumiem, że sytuacja jest trudna. Proszę szanowne grono pedagogiczne o postawienie się w naszej sytuacji. Zdalna praca, obowiązki domowe i do tego nauka dzieci. E-learning to fikcja!!!! Dziecko nie nadąża z ogarnięciem materiału do przyswojenia a nie wspomnę o ich ilości z każdego przedmiotu. Pytanie, czy te prace będą podlegać ocenie i w jaki sposób? A po powrocie do szkoły pewnie sprawdziany i kartkówki codziennie, żeby uzupełnić braki?! No tragedia".

"Jest tego dużo, ale wydaje mi się, że problem tkwi gdzieś indziej. Rząd dał opiekę nad dziećmi poniżej 8 lat. Jakie zadania ma dziecko w przedszkolu lub pierwszej klasie? Ja mam dwóch synów 3 i 4 klasa a materiał do przerobienia jest naprawdę spory. Kiedy mamy im w tym pomóc...?"

Ale są i takie głosy:

Ludzie, dajcie spokój nauczycielom. Nie będą zadawać, będziecie mówić: biorą kasę za nic. Zadają - źle. Nikt nie ma do was pretensji, że nie pracujecie z dziećmi. Dla nauczycieli to też nowa sytuacja. Szanujmy się

"Racjonalne jest to, aby dzieciaki jednak utrwalały sobie w domu przerobiony materiał plus lekko do przodu. Przesadą nauczycieli jest zadawanie zadań, którymi dzieci miałyby nadrobić ich zaległości",

"Najlepiej nie zadawać w ogóle zadań i będzie super. Dzieci będą siedzieć całymi dniami przed komputerami, żeby grać a nie uczyć się".

"Coś za coś. Szkoła zamknięta i trzeba sobie jakoś radzić. Pracujesz czy nie, masz teraz dodatkowe obowiązki i koniec".

"Chodziłam do szkoły i nie przypominam sobie, żeby rodzice pomagali mi w nauce. Ani w podstawówce, ani w szkole średniej. Wszystko robiłam sama. Jak potrafiłam tak robiłam. Dlaczego dzisiaj rodzice wypisują, że muszą uczyć się z dziećmi? Nie rozumiem tego. Może pozwólcie dzieciom na samodzielność. Nie wszyscy muszą mieć piątki".

"Kiedy mamy znaleźć czas, by usiąść z dziećmi do lekcji i im pomóc?" - tak tak, odrabiajcie za dzieci ICH lekcje i ICH zadania domowe. Tylko po 30 latach niech was nie dziwi, że się jeszcze z waszego domu nie wyprowadziły."

Pojawiają się też sygnały, że naprawdę ruszyły e-lekcje. Przez Skype czy Teams.

- Córka od rana siedzi przed komputerem, łączy się z klasą i panią. Słyszą się. Nauczycielka tłumaczy materiał, wyjaśnia zagadnienia. Ufff. Tak powinno to wyglądać - mówi mama 6-klasistki.