- Od marca nie byłam u fryzjera, bo po prostu się boję. Wiem, że salony fryzjerskie i kosmetyczne zadbały o to, aby było bezpiecznie, ale ja mam prawie 70 lat, choruję na rożne przewlekłe choroby i nie mogę pozwolić sobie na to, że zostanę zarażona koronawirusem. - opowiada pani Halina Toczek z Rzeszowa. - Włosy farbuje mi teraz córka, a podcina wnuczka. Dla mnie na chwile obecną ważniejsze jest zdrowie chociaż tęsknię za moją fryzjerką, ale cierpliwie czekam na lepsze czasy. Może ta zaraza w końcu minie i człowiek zacznie normalnie funkcjonować.
Z usług fryzjerskich i kosmetycznych od marca nie korzysta również pani Zofia z Rzeszowa.
- Przed pandemią koronawirusa uwielbiałam chodzić do fryzjera i kosmetyczki. Robiłam brwi, paznokcie, farbowałam włosy, czesałam koki. Teraz nie chodzę. Boję się. Mam bardzo chorego męża i uważam na każdym kroku, aby czegoś nie przynieść do domu
- opowiada pani Zofia.
Dziś, w czasie trwania pandemii koronawirusa, do salonu fryzjerskiego czy kosmetycznego trzeba umówić się na konkretną godzinę. Nie można wejść do salonu z ulicy i czekać na wizytę na miejscu, w poczekalni. W salonie mogą przybywać tylko osoby obsługiwane przez kosmetyczki czy fryzjerów.
- Korzystanie z usług fryzjerskich i kosmetycznych wygląda zupełnie inaczej niż przed pandemią koronawirusa - potwierdza Dorota Pietracha, przewodnicząca Ogólnopolskiej Komisji Fryzjersko – Kosmetycznej Związku Rzemiosła Polskiego. - Klientki muszą nosić osłonę nosa i ust. Jeżeli klient nie ma swojej maseczki czy rękawiczek, zostaje to zapewnione przez gabinet. W gabinetach są też zachowane odległości między stanowiskami. Fryzjerki chodzą w przyłbicach, rękawiczkach i noszą odzież ochronną, która codziennie jest prana. Są również dezynfekowane nie tylko stanowiska pracy, ale także powierzchnie wspólne.
Po mimo reżimu sanitarnego są jednak ludzie, którzy bardzo się boją i nie umawiają się na żadne wizyty kosmetyczne i fryzjerskie. Są to zazwyczaj panie w wieku 60 lat i więcej.
Przewodnicząca Ogólnopolskiej Komisji Fryzjersko – Kosmetycznej Związku Rzemiosła Polskiego podkreśla, że jeszcze przed pandemią miała klientki, starsze panie, które regularnie przychodziły na czesanie włosów, a teraz już nie korzystają z usług.
- Te panie po prostu się boją - dodaje Dorota Pietracha. - Klientki, nie umawiają się też na zbyt długie terminy, bo boją się co tak naprawdę będzie. Są jednak bardzo zdyscyplinowani i umawiają się na wizyty telefonicznie.
FLESZ: Zamiast tarcz miliardy euro z Brukseli?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?