Kosela: Powiedzmy sobie szczerze, jeśli nie zrobimy zakupów w niedzielę, to zrobimy je dzień wcześniej

Konieczne i słuszne. Dobrze, że dotyczyć ma wszystkich zatrudnionych w handlu, bez rozróżnienia na formę zatrudnienia. Obecnie podobny zapis obowiązuje w przypadku świąt ustawowo wolnych. Jednak są pewne wyjątki. Po pierwsze, handel jest dozwolony, gdy właściciel małego sklepu sam stanie za ladą. Po drugie, gdy pracownik nie wykonuje obowiązków w ramach etatu. W tym drugim przypadku, zatrudnionych na umowę o pracę w dni wolne zatrudnia się na dodatkowe umowy-zlecenie, sprytnie omijając obowiązujące prawo. To ma się zmienić, zgodnie z założeniami tego projektu.

Niektórzy ekonomiści twierdzą, że konsekwencją tego zakazu będzie redukcja zatrudnienia w handlu. Czy rzeczywiście?

To są farmazony. I ekonomiści, i przedstawiciele wielkich sieci handlowych doskonale wiedzą, że obecnie w marketach już pracuje zbyt mało pracowników. Odbija się to na  klientach, bo są kolejki do kas lub lad chłodniczych. Wielkie sieci handlowe są żądne zysku. Straszą zwolnieniami, lecz same obecnie masowo korzystają z pracowników agencji pracy tymczasowej, którzy są zatrudnieni na umowach śmieciowych. To przeczy logice ich własnych argumentów.

Jak wygląda ta sprawa w innych krajach?

Wśród państw Unii Europejskiej nie brakuje krajów całkowicie zakazujących niedzielnego handlu. Przykładem są Niemcy i Austria. Powiedzmy sobie szczerze: jeśli po przyjęciu ustawy nie zrobimy zakupów w niedzielę, to zrobimy je dzień wcześniej. W większych miastach hipermarkety czynne są przez całą dobę, a także jest możliwość zamówienia zakupów wraz z dowozem przez Internet. Jeden z dyskontów wprowadza właśnie swoisty „zakupomat” z najbardziej potrzebnymi produktami, który będzie czynny przez dwadzieścia cztery godziny na dobę.