Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kosmiczny spektakl w Siemaszkowej [recenzja]

Alina Bosak
Adam Mężyk i Józef Hamkało w roli pozostawionych w kosmosie astronautów.
Adam Mężyk i Józef Hamkało w roli pozostawionych w kosmosie astronautów. Marcin Żminkowski
Najnowsza sztuka rzeszowskiego teatru imponuje scenografią, która doskonale oddaje bezmiar kosmosu i pozwala odczuć samotność zagubionego w nim człowieka.

Dzieło, którego premiera zapełniła w piątkowy wieczór widownię Teatru im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie posiada wyjątkowo długi tytuł - "Kosmonauty wiadomość ostatnia do kobiety, którą kochał w byłym Związku Radzieckim".

Autorem dramatu jest Szkot - David Greig. Na polską scenę postanowił zaadaptować je Steve Livermore - brytyjski reżyser, który wcześniej przygotował dla rzeszowskiej publiczności "Hamleta" (jest etatowym reżyserem w "Siemaszce"). Pomogli mu w tym studenci Instytutu Filologii Angielskiej Uniwersytetu Rzeszowskiego, tłumacząc sztukę na język polski.

Zapomniani astronauci

Fabuła jest iście filmowa i na pierwszy rzut oka frapująca. Na orbicie okołoziemskiej krąży stacja kosmiczna. Dwóch astronautów straciło kontakt z ziemią, a i tam na dole o nich zapomniano, bo właśnie rozpadł się Związek Radziecki. Nie wiadomo, na jak długo starczy im tlenu i żywności, ale bynajmniej nie to spędza im sen z powiek i sprawia cierpienie. Najgorsza jest samotność i bezradność wobec kosmicznej pustki. Żal za pozostawioną gdzieś córką, za niespełnioną miłością.

Akcja toczy się na dwóch równoległych planach. Kiedy w górze kosmonauta zbliżający się do granicy szaleństwa obiecuje drugiemu, że nocą poderżnie mu gardło, na dole beznadziejnie nudny urzędnik państwowy zdradza żonę z piękną Nastazją, z kolei żona - z zawodu logopedka - próbuje dogadać się ze sparaliżowanym pacjentem, a tropiciel UFO Bernard wciąż śle ku niebu informacje, licząc, że ktoś na nie odpowie.

Greig jednak przekonuje, że komunikacja nie jest możliwa, słowa nie trafiają w sedno, a to, co najważniejsze w rozmowach nie zostaje powiedziane. Samotność ziemskich bohaterów jest równie wielka, jak ta na kosmicznej stacji. Tyle, że na dole łatwiej ją oszukać, zaglądając do baru, idąc do łóżka z piękną dziewczyną.

Z lekkim niedosytem

Aktorzy wcielają się w różne postacie. Małgorzata Machowska raz jako grzeczna logopedka, raz jako tancerka erotyczna jest nie poznania. Przekonująco z urzędnika w tropiciela UFO przeistacza się Robert Chodur, a z zawałowca we właściciela barów - Piotr Napieraj. Prawdziwie kusząco jak na tancerkę erotyczną przystało wypada Małgorzata Pruchnik.

Sztuka wzbudziła w kuluarach spore dyskusje. Trzeba podkreślić, że zachwyca scenografią. Jej twórczyni - Zofia Mazurczak - nie dość, że wykorzystała całą powierzchnię sceny, dzięki czemu uzyskała wrażenie głębi, to jeszcze za sprawą zdjęć kosmosu wyświetlanych na ścianach przed kurtyną sprawiła, że spektakl "wchodzi" na widownię. To poszerzenie scenicznej przestrzeni świetnie naśladuje bezmiar kosmosu.

Szkoda, że sama sztuka do tła nie dorasta. Jest poprawna, ale brak jej błyskotliwości. Wydaje się, że autor mógł sięgnąć dalej - pogłębić dialogi, skomplikować charaktery, czymś widza zaskoczyć. A tak zostaje lekki niedosyt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24