Rzeszowianki (10 lokata) w Gdyni były już półtora tygodnia temu, ale mecz odwołano po ogłoszeniu żałoby narodowej. Za drugim razem drużyna skorzysta z usług PKP. Wyjazd z Rzeszowa nastąpi we wtorek o 19. Po 16 godzinach (pociąg jedzie przez Częstochowę) zespół zamelduje się w Gdańsku. Potem wszystko będzie musiał robić pod presją czasu.
- Śniadanie plus dojazd do Gdyni to kolejna godzinka. Mecz gramy o 14, a pociąg powrotny z Gdańska mamy o 18.31. Trzeba się będzie szybko uwijać - mówi Grzegorz Wiśniowski, szkoleniowiec AZS-u.
Gdynianki zajmują ostatnie miejsce w tabeli, w Rzeszowie dostały tęgie baty (62:96), ale w środę obstawianie w ciemno naszej ekipy wygląda na spore ryzyko. AZS będzie osłabiony nie tylko podróżą ale też kadrowo. Z różnych przyczyn do Gdyni nie udadzą się Dorota Arodź i Olga Włodarz.
- Trzeba też wziąć pod uwagę, że rywal wzmocni się raczej zawodniczkami z ekstraklasy - wyjaśnia Wiśniowski. - Zagramy po długiej przerwie, do tego po długiej podróży, ale tym bardziej chcemy coś zdziałać. Braknie dwóch podstawowych zawodniczek, jednak zespół jest zmobilizowany, głodny gry i będzie walczył o zwycięstwo.