MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kpt. Tadeusz Lutak to najstarszy mężczyzna w Polsce. Niedawno obchodził 107. urodziny [ZDJĘCIA, WIDEO]

Urszula Sobol
Wideo
emisja bez ograniczeń wiekowych
Kapitan Tadeusz Lutak ps. „Pancerz” 29 sierpnia obchodził swoje 107. urodziny, pozostając tym samym najstarszym czołgistą w historii Wojska Polskiego oraz najstarszym mężczyzną zarówno na Podkarpaciu, jak i w całej Polsce. Jego niesłabnąca energia i wyjątkowe poczucie humoru są godne podziwu i stanowią inspirację nawet dla młodszych pokoleń.

Kapitan Tadeusz Lutak przywitał nas w swoim domu w Strzyżowie z wielką radością i serdecznością. Trudno uwierzyć, że ten pełen energii mężczyzna ma już 107 lat i jest najstarszym człowiekiem nie tylko na Podkarpaciu, ale i w całej Polsce.

Jego optymizm i wyjątkowe poczucie humoru mogłyby zawstydzić niejednego znacznie młodszego człowieka.

- Czuję się dobrze i nic mi nie dolega. Każda wizyta, bez względu na to, czy odwiedza mnie rodzina, znajomi, sąsiedzi, czy przedstawiciele wojska, sprawia mi ogromną radość - przyznaje pan Tadeusz. - Lubię rozmowy z ludźmi i cieszy mnie, że mimo mojego wieku wciąż o mnie pamiętają i okazują mi szacunek. To naprawdę wyjątkowe w dzisiejszych czasach, bo nie zawsze młodsi potrafią docenić starszych. Czuję, że troszczą się o mnie, a moja rodzina dba, by niczego mi nie brakowało.

Od zawsze kochałem wojsko

Kpt. Lutak zachwyca również swoją niezwykłą pamięcią. Z łatwością opowiada o dzieciach, wnukach, prawnukach, a także o burzliwych czasach wojennych. Jego barwne historie można słuchać bez końca.

- Kocham wojsko, a ono chyba kocha też mnie - mówi z uśmiechem 107-latek.

Przypomnijmy. Tadeusz Lutak urodził się 29 sierpnia 1917 roku we wsi Żarnowa, położonej w gminie Strzyżów. Jego ojciec, Piotr Lutak, pracował jako zwrotniczy na stacji kolejowej w Strzyżowie, a matka, Katarzyna, zajmowała się domem, dbając o rodzinę i gospodarstwo.

W 1937 roku, w wieku 20 lat, Tadeusz Lutak postanowił wstąpić do wojska. Jako ochotnik miał możliwość samodzielnego wyboru jednostki. Zdecydował się na 2. Batalion Pancerny, stacjonujący w Żurawicy koło Przemyśla.

- Byłem młody, a wojsko zawsze mnie fascynowało, szczególnie czołgi, dlatego wybrałem właśnie tę jednostkę - wspomina kapitan Tadeusz Lutak, najstarszy czołgista w historii Wojska Polskiego. Z entuzjazmem opowiada o czołgu, którym miał okazję jeździć, doskonale pamiętając, że był to model Vickers. - Strzelanie szło mi naprawdę świetnie, byłem jednym z najlepszych strzelców - wspomina kapitan Tadeusz Lutak. - Już w pierwszym roku służby otrzymałem odznakę za celność, a dzięki dobrym wynikom często dostawałem dodatkowe dni urlopu.

Okrucieństwo wojny pozostawia ślad

Kpt. Tadeusz Lutak opowiada, że wybuch wojny 1 września 1939 roku zastał go w Balicach pod Krakowem.

- Widziałem latające samoloty, spadające bomby, które zabijały wszystkich - nie tylko żołnierzy, ale także kobiety i dzieci. Tyle razy udało mi się uciec przed śmiercią, ale byłem również świadkiem, jak wielu moich kolegów i koleżanek traciło życie. Pożegnałem mnóstwo bliskich mi osób - urywa głos nasz rozmówca.

Opowiada, że wojna to prawdziwe piekło. To ciągłe bitwy, niekończąca się tułaczka i ucieczka, zmuszająca do ukrywania się w piwnicach, lasach i na polach. To śmierć czająca się na każdym kroku, paraliżujący strach, który nie opuszcza nawet na chwilę, bezsenność oraz wszechobecny głód, który odbiera siły i nadzieję.

- W czasie wojny często cierpiałem, najbardziej z głodu. Jako jeniec byliśmy zmuszani do marszu przez kilkadziesiąt kilometrów dziennie, a wszystko, co dostawaliśmy do jedzenia, to chochelka zupy. Było wtedy nieznośnie gorąco, a nie dawano nam nawet wody. Byliśmy wycieńczeni, ledwo trzymaliśmy się na nogach - wspomina kpt. Tadeusz Lutak.

- Pamiętam, jak na moich oczach zmarł mój dobry przyjaciel - trzymałem go za rękę, kiedy odchodził. Wojna zabrała wielu niewinnych ludzi, a jej okrucieństwo pozostawiło ślad w każdym z nas. - Pamiętam, jak jedna z kobiet w Łańcucie dała mi dwie bułki. Nie zjadłem ich sam. Zostawiłem sobie tylko ćwiartkę, a resztę podzieliłem z kolegami, którzy, podobnie jak ja, byli bardzo głodni - wspomina kpt. Lutak. - Dzięki temu skromnemu kawałkowi bułki mogłem przejść jeszcze kilka kilometrów, zyskując odrobinę sił na dalszą drogę.

Wspomina, jak niemieccy oficerowie podczas posiłków gryźli kawałki chleba, a następnie wypluwali je na ziemię.

- Na te kawałki, czasem ledwo widoczne okruchy, rzucali się nasi żołnierze - opisuje. - Głód był tak przerażający, że zmuszał nas do desperackich działań, by zdobyć choćby najmniejsze resztki jedzenia.

To, że żyję, zawdzięczam tylko Opatrzności Bożej

Kpt. Lutak był uczestnikiem wojny obronnej we wrześniu 1939 roku, a następnie żołnierzem Armii Krajowej.

- To, że żyję, zawdzięczam jedynie Opatrzności Bożej - mówi kapitan Lutak. - Trafiłem do niewoli, udało mi się uciec. Wyskoczyłem z pociągu w drodze do Niemiec i wróciłem do domu. Byłem ciężko pobity. Pamiętam, jak mama płakała, gdy rozbierałem się do mycia. Moje ciało było poranione i posiniaczone. Przeszedłem trzydzieści dwie operacje z bronią w ręku i trzy razy stanąłem pod ścianą do rozstrzelania.

Dziś jest człowiekiem spełnionym, otoczonym rodziną, która jest dla niego źródłem radości i dumy. Ma troje dzieci, dziesięcioro wnuków oraz piętnaścioro prawnuków.

- Chciałbym jeszcze żyć przez następne dziesięć lat, ale wszystko jest już w rękach Boga - wyznaje szczerze.

Zapytaliśmy się kpt. Tadeusza Lutaka, doświadczonego życiem człowieka, o czym powinniśmy pamiętać każdego dnia

- Myślę, że najważniejsze jest, aby kierować się wartościami takimi jak uczciwość, ciężka praca i szacunek do innych. W mojej młodości byłem zafascynowany wojskiem, nauczyło mnie dyscypliny i odpowiedzialności. Dzisiaj również polecam młodym ludziom, aby szanowali siebie nawzajem i dążyli do swoich celów z determinacją i pasją - podkreślał pan kapitan. - Miałem wiele trudnych chwil, w tym momenty, kiedy stałem pod ścianą do rozstrzelania. Wspomnienia te są dla mnie bolesne, ale również przypominają o wartości życia i determinacji. Pomimo licznych trudności i przeciwności losu, zawsze starałem się zachować pozytywne nastawienie.

Za każdym razem, kiedy odwiedzamy kapitana Lutaka w Strzyżowie, zaskakuje nas on niespodzianką w postaci żołnierskiej piosenki. Tak było i tym razem.

- Lubię śpiewać - powiedział wczoraj kapitan Lutak i rozpoczął głośne, żołnierskie nucenie:

„Tam w pękach bzu,
gdzie altana,
Żegnało dziewczę ułana.
Żegnaj dziewczyno kochana,
Idę na krwawy bój.
Zdobędę wrogów sztandary,
Zagrają sławę fanfary,
Tylko dochowaj mi wiary,
Wrócę do ciebie, jam twój.”

Z całego serca życzymy Panu kapitanowi wielu lat zdrowia i radości!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24