Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krośnieński sąd rozstrzyga: zabójstwo czy działanie w obronie koniecznej

Ewa Gorczyca
Tomasz Jefimow
Przez blisko 1,5 godziny zeznawał w Sądzie Okręgowym w Krośnie biegły psycholog, który badał Mariana M, oskarżonego o zabójstwo 25-letniego Mateusza S. z Haczowa.

Sąd zamówił jego opinię, żeby ustalić, czy w zachowanie Mariana M. w krytycznym momencie, gdy sięgnął po nóż, mogło być spowodowane strachem.

Tym właśnie tłumaczy się 65-latek. On i ofiara się znali, mieszkali w tej samej miejscowości. Jak twierdzi Marian M. - Mateusz S. wcześniej okradł go, pobił i zabrał klucze do domu, gdy pijany spał na ławce.

Jego wizyty w dniu, gdy doszło do zabójstwa spodziewał się (spotkali się wcześniej na meczu), ale jej sobie nie życzył. Dlatego wieczorem pogasił światła w domu i zamknął drzwi na haczyk. Nie reagował, gdy młody mężczyzna przyszedł i zaczął stukać do drzwi, wołając, że przyniósł wino i razem się napiją.

Gdy nie został wpuszczony, zaczął kręcić kluczem w zamku, próbując otworzyć drzwi. Blokował je haczyk, więc nieproszony gość zaczął w nie kopać i wulgarnie wyzywać gospodarza a potem podszedł do okna i wybił szybę. Marian M, gdy zobaczył rękę wsuwającą się przez otwór, wziął nóż i w ciemności, bez słowa, uderzył w widniejącą za oknem postać. Zadał tylko jeden cios, który dla Mateusza S. okazał się śmiertelny.

- Zrobiłem to z nerwów, nie zastanawiając się. Chodziło mi tylko o to, żeby go nie wpuścić, bo bałem się okropnie, że on wejdzie do środka i mnie zabije - wyjaśniał.

Zdaniem biegłego psychologa - takie tłumaczenie to jedynie forma obrony i chęć przerzucenia odpowiedzialności na innych, przedstawienia się w lepszym świetle. Psycholog nie miał wątpliwości: ani strach, ani wzburzenie, które mógł odczuwać oskarżony, nie były na tyle duże, by wpłynęły na jego zachowanie.

Zaznaczał, że Marian M. wcześniej nie unikał 25-latka, spodziewał się, że ten może do niego przyjść. Wiedział, że to Mateusz dobija się do drzwi, wiec nie wchodziło w grę zaskoczenie. Zastanawiał się też, dlaczego nie chciał go wpuścić, choć ten - jak deklarował - przyszedł w towarzyskich zamiarach.

Biegły swoją opinię wystawił na podstawie analizy akt, filmu z eksperymentu procesowego oraz badania Mariana M. Jego zdaniem - gdyby oskarżony działał w panice, to skutkiem byłaby niepamięć dotycząca zdarzenia, chaotyczne opowiadanie o nim. Tymczasem 65-latek krok po kroku, bez emocji, potrafił odtworzyć to, co się stało. Relacjonował tak, jakby był świadkiem, a nie uczestnikiem.

Na wczorajszej rozprawie sąd pytał, czy fakt, że Marian M. był pod wpływem alkoholu miał w tej sytuacji znaczenie. Biegły to wykluczył.

- Alkohol może wręcz obniżać poziom strachu, a nie go wzmagać - tłumaczył. Dodał, że poziom alkoholu był niski (0,22 promila).

Sąd uprzedził strony o możliwości zmiany kwalifikacji czynu - przez przyjęcie, że oskarżony o zabójstwo Marian M. działał w obronie koniecznej, ale granice tej obrony przekroczył. Podczas kolejnej rozprawy mają być wygłoszone mowy końcowe. Obrona chce wnioskować o uniewinnienie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24