KRUS robi szkolenia z posługiwania się drabiną

- Pani, słyszałem, że mają rolników uczyć, jak łazić na drabinach - mówi Piotr, rolnik z tarnobrzeskiego. - To jak niby? Lewa nóżka, prawa nóżka, zgięte kolanko, wyżej, niżej. Toż to śmiechu warte. Pacanów z nas robią? Nie szkoda na to kasy? - dworuje.

Zapytaliśmy w rzeszowskim oddziale Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego, jak to jest z tymi warsztatami.

- Temat dziwnie nabrzmiał w ogólnopolskich mediach, a tak naprawdę żadnych specjalnych lekcji chodzenia po drabinie nie organizujemy - tłumaczy Wiesław Lada, dyr. KRUS w Rzeszowie. - Owszem, mamy uczyć zasad bezpiecznego posługiwania się maszynami rolniczymi i sprzętem używanym w rolnictwie, jak np. piły tarczowe, czy łańcuchowe. Szkolenie z posługiwania się drabiną to jeden z malutkich elementów.

Dodaje, że na Podkarpaciu upadki z drabin to aż 20 proc. wypadków z działu "upadki". Tzw. twarde lądowanie miało w tym roku ok. 90 mieszkańców.

- Powód? Złe, zbyt pionowe, ustawienie drabiny, używanie śliskiego obuwia, pośpiech, nieostrożność - wylicza dyrektor. - Niby oczywiste, ale jednak warto na nie zwracać uwagę, co potwierdzają statystyki. Wszystkich zainteresowanych szkoleniami zapraszamy. Nie trwają długo. Kilka godzin. Są darmowe. Im więcej mieszkańców regionu skorzysta, tym większe szanse, że wypadków będzie mniej.

A tych było w sumie zgłoszonych w pierwszym półroczu aż 848. KRUS wypłacił ok. 900 tys. zł odszkodowań.

Dodatkową zachętą na koniec szkoleń są dla najlepszych nagrody, przydatne w pracy, np. nożyce do żywopłotu. A drabiny?

- Oczywiście, na prośbę pani redaktor, możemy też takie jako nagrody kupić - śmieje się dyrektor Lada.