Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krysieńka, Krystynka, Krycha... Wszystkie Kryśki to fajne babki!

Beata Terczyńska
Krystyna Mazurówna: - To nic, że średnia wieku Krysiek to siedemdziesiątka. Świetnie się bawimy w swoim gronie i wszystkie jesteśmy szczęśliwe.
Krystyna Mazurówna: - To nic, że średnia wieku Krysiek to siedemdziesiątka. Świetnie się bawimy w swoim gronie i wszystkie jesteśmy szczęśliwe. Dariusz Danek
Pół tysiąca kobiet w różnym wieku (a także dziewczyn i dziewczynek) zjechało do Rzeszowa na 15. jubileuszowy zjazd Krystyn. Co jest takiego magicznego w tym imieniu, że potrafią się jednoczyć?
Krystyna Mazurówna: - To nic, że średnia wieku Krysiek to siedemdziesiątka. Świetnie się bawimy w swoim gronie i wszystkie jesteśmy szczęśliwe.
Krystyna Mazurówna: - To nic, że średnia wieku Krysiek to siedemdziesiątka. Świetnie się bawimy w swoim gronie i wszystkie jesteśmy szczęśliwe. Dariusz Danek

Krystyna Mazurówna: - To nic, że średnia wieku Krysiek to siedemdziesiątka. Świetnie się bawimy w swoim gronie i wszystkie jesteśmy szczęśliwe. (fot. Dariusz Danek)

Partnerami zjazdu pod naszym patronatem byli: województwo podkarpackie, Rzeszów, Uniwersytet Rzeszowski i gmina Hyżne.

- Podoba się pani swoje imię? - podpytujemy Krystynę Mazurównę, tancerkę i choreografkę, jurorkę "Got To Dance - Tylko Taniec" - nowego show Polsatu, która przyjechała do Rzeszowa na zjazd Krystyn.

- Nie. Uważam, że jest okropne. Bardzo przepraszam - odpowiada z rozbrajającą szczerością.

- To może drugie jest lepsze?

- Teresa. Jeszcze gorzej chyba - śmieje się. - Myślę jednak, że nie ma to żadnego znaczenia. Trzeba być sobą. Przez przypadek nazywam się Krystyną, ale nie jestem specjalnie przywiązana do tego imienia. Nie mam też nic przeciwko niemu.

Na pytanie, czy wierzy w magię imion, Mazurówna od razu odpowiada, że w ogóle w nic nie wierzy.

- Ale magia imion? - zastanawia się przez chwilę. - Dlaczego nie? Na 500 Krystyn, które były na zjeździe, 499 uważa, że imię jest fenomenalne, daje siłę ducha, hart charakteru, przebojowość. Dla mnie taka sama dobra Krysia, jak Zosia, czy Frania. Jeśli jednak komuś jest potrzebna taka wiara, no to wspaniale.

- Na czym więc polega fenomen zjazdów imieninowych?

- Jak wszystko w życiu, to jest sprawa pomysłu. Krysia Bochenek, która była wspaniałą kobietą, wpadła na to i po prostu zrobiła.

To nic, że średnia wieku Krysiek to siedemdziesiątka. Świetnie się bawimy w swoim gronie i wszystkie jesteśmy szczęśliwe. Myślę, że jakby któraś mądra Barbara wpadła na ten pomysł, to też kobiety o tym imieniu bawiłyby się tak samo.

Rzeszów - świetne miasto na zjazd

Krystyna Kacperczyk, lekkoatletka, dwukrotna rekordzistka świata w biegu przez płotki na 400 m. przyjechała aż z Chicago.
Krystyna Kacperczyk, lekkoatletka, dwukrotna rekordzistka świata w biegu przez płotki na 400 m. przyjechała aż z Chicago. Dariusz Danek

Krystyna Kacperczyk, lekkoatletka, dwukrotna rekordzistka świata w biegu przez płotki na 400 m. przyjechała aż z Chicago. (fot. Dariusz Danek)Podpytujemy Krystynę Mazurównę, czy w Rzeszowie poznała jakąś nową psiapsiółkę?

- Tak. Szalona przyjaźń się wywiązała. Nawet zaprosiłam tę osobę do siebie do Paryża. Zgodziła się. Tylko, że nie nazywa się Krystyna, a Arkadiusz - śmieje się.

Wiele z Krystyn znała z poprzednich zjazdów.

- Podbiegały do mnie: Pamiętasz mnie? - pytały. Mówiłam: No tak, Kryśka, pamiętam - chichocze, nazywając siebie stonogą, bo "jedną noga jest w Paryżu, drugą w Nowym Jorku, trzecią w Brukseli, a kolejną w Genewie".

Zaproszenie do Rzeszowa (nigdy tu nie była) przyjęła z przyjemnością. Bo uwielbia podróżować.

- Życie spędzam w samolocie. To jest moje ulubione miejsce. Stałą bazę mam w Paryżu. Tam mam trójkę dzieci. Mieszkają tuż obok, były mąż po drugiej stronie ulicy. Już jestem tam tak rodzinnie osaczona, że nie mogę zmienić miejsca. Ale jak tylko przyjeżdżam, rozpakowuję się, wypijam kawę i już myślę, gdzie by teraz pojechać. Pakuję się i w drogę.

Wybawiłam się od rana do nocy

10-miesięczna Krysia z mamą. - Dostała imię po ukochanej babci mojego męża - mówi Anna Psujek.
10-miesięczna Krysia z mamą. - Dostała imię po ukochanej babci mojego męża - mówi Anna Psujek. Dariusz Danek

10-miesięczna Krysia z mamą. - Dostała imię po ukochanej babci mojego męża - mówi Anna Psujek. (fot. Dariusz Danek)Rzeszowem jest zachwycona. Przede wszystkim ludźmi, klimatem miasta. Zdążyła przebiec kilkanaście uliczek, wydać trochę pieniędzy w licznych sklepach, sklepikach i galeriach. Co fajnego "upolowała"?

- Interesujące rzeczy, których nigdzie indziej nie widziałam. Dzisiaj kupiłam buty. Niebotycznie wysokie, w kolorze wściekle turkusowym, w sklepie w Millenium. Oczywiście, pokażę je w telewizji. I znów wszyscy, jak zawsze, powiedzą: No widać, że z Nowego Jorku. A to polskie. Z Rzeszowa. Kupiłam sobie też świetne okulary gogle. Wyglądam w nich jak mucha. Czarna oprawa. Wielkie, z gumą dookoła głowy i zielone szkła. Wspaniale. Nic w nich nie widzę, ale nie szkodzi.

Kupiła też dwa kolczyki... do paznokci. Ku zdziwieniu sprzedawczyni.

- Poszłam do zakładu, żeby zrobić manicure i pytam, czy pani może mi zrobić dziurki na piercing w paznokciach. Nie, nie mogę - słyszę. Ależ może pani. Proszę. Oto rezultat - pokazuje na czarno polakierowane płytki i dyndające kółka z króliczkiem playboya. Może zapoczątkuje modę na takie cudeńka?

Nakupowała też wstążeczek, gumeczek, różnych kokardek i koronkowy kołnierzyk. Śmieje się, że w Rzeszowie wybawiła się od rana do nocy.

- Ale na tym polega moje życie ostatnio. Ja się we wszystko bawię.

I opowiada zabawna historyjkę z Paryża. Jej koleżanka - Polka jest szatniarką. Czasem dzwoni, że ma lepszą chałturę i pyta, czy Mazurówna ją zastąpi.

- Oczywiście. Biegnę do tej szatni, przebieram się w granatową spódniczkę i białą bluzkę, a to nie są rzeczy, które noszę na co dzień - podśmiechuje się prezentując ekscentryczny styl. - I gram tą szatniarkę. Dzień dobry państwu. Pani pozwoli płaszczyk. Jaki pan ma piękny szal itd. Wszyscy mówią, jaka klasa.

A postawione na punka różowe włosy nie przeszkadzają?

- Trochę tak, ale zakładam chusteczkę.

Perełka taneczna z Rzeszowa

W rzeszowskiej filharmonii zawodowe oko tancerki wypatrzyło perełkę - taką małą w czarnym. Z Aksela.

- Występ tancerzy - świetnie to było zrobione. Naprawdę na najwyższym poziomie światowym. Dyskretnie. Wśród czterech dobrych tancerek zauważyłam jedną. Ma to coś, czego się nie da zdefiniować. Wyróżniała się talentem. To mogło być inne trzymanie głowy. Jeszcze lepsze. Inny przechył sylwetki. Przyciągała wzrok.

Wymieniły adresy.

- Poddałam ją krótkiemu egzaminowi. Takiemu, jaki robiłam dla tancerek, które angażowałam do mojego zespołu baletowego w Paryżu. Kazałam im oddalać się ode mnie. W momencie, jak klasnę, bardzo szybko się odwrócić i zastygnąć w pozie. Niby każdy to potrafi zrobić, ale jeden się odwraca powoli, jeden nie trzyma równowagi. Ona to bardzo dobrze zrobiła. Później kazałam jej zrobić pirueta. Zrobiła trzy. Powiedziałam, że jest nieposłuszna.

Z podniesieniem nogi do ucha było już gorzej.

- Nakazałam jej ćwiczyć. Cenię jednak u ludzi bardziej kreatywność, niż poziom techniczny. Podnoszenia nogi nawet słonia można w końcu nauczyć.

Królewskie imię rekordzistki świata

W tłumie Krystyn wypatrzyliśmy też inną znaną nosicielkę imienia "pochodzącego od Chrystusa". Krystynę Kacperczyk, lekkoatletkę osiągającą sukcesy w latach 70., dwukrotną rekordzistkę świata w biegu przez płotki na 400 m. Przyjechała z Chicago. To był jej 10. zjazd. Zauroczył ją Krasiczyn.

- Krystyny są energiczne, mądre, gospodarne, radosne, szczęśliwe w życiu. I być może łączymy się dlatego, że wszystkie jesteśmy podobne z charakteru. Być może to królewskie imię ma w sobie magię - zastanawia się. - Jestem bardzo zadowolona z niego. Mój mąż zawsze mówi na mnie Krysieńko, Krysiaczku.

Krystyna Krzyżanowska z Piły też dopatruje się, że w imieniu są ukryte cechy, które powodują, że babeczki potrafią się zjednoczyć i iść naprzód przez życie. Dorzuca jeszcze jedną: Kryśki to społeczniczki.

Według Krystyny Halec ze Szczecina fenomen zjazdów dostrzega w tym, że taka zabawa jest znacznie ciekawsza i przyjemniejsza, niż świętowanie w domu, ciągle w tym samym gronie. Też sądzi, że Krystyny są otwarte, życzliwe dla ludzi, świata, "żywotne".

Krystyna Wawreczko z Katowic na zjazd wyciągnęła z szafy strój górnika, który przeleżał tam 40 lat.

- Kryśki mają tyle werwy, zaangażowania, miłości. Przekazują wszystkim to, co w duszy czują. I mają dobrą energię.

Siła w samym imieniu

Krystyna Leśniak-Moczuk, koordynatorka rzeszowskiego zjazdu o fenomenie Krystyn napisała książkę. Zrobiła analizę socjologiczną zjawiska integracji imienniczek. Są w niej biogramy sławnych Krystyn oraz trajektorie życiowe kobiet o imieniu Krystyna.

- Według mnie siła Krystyn tkwi właśnie w samym imieniu. Naukowcy zajmujący się znaczeniem imion, uważają, że imię człowieka można przełożyć na jego siłę. A Krystyny to dynamit. Są wymagające. Gdy postanowią sobie coś, za wszelką cenę dążą do osiągnięcia celu. Taka osobowość. Jeśli zawrą znajomości, to trwałe. Może dlatego po dziesiątym zjeździe dziewczyny nie pozwoliły na koniec.

To nie jest tak, że Krystyny prawią sobie same komplementy. Jak to między kobietami, są utarczki, sprzeczki, zazdrości. Siła wyższa polega na tym, ze pomimo tego mają ochotę dalej się spotykać. Wśród Krystyn ponad połowa to kobiety, które są już na emeryturze.

- One potrzebują takich stałych więzi. I jadą na drugi koniec Polski - tłumaczy Krystyna Leśniak-Moczuk. - Nieraz przez rok składając na podróż i dodatkowe przyjemności zjazdów. Nie ma takiej siły, żeby nas rozerwała.

Najmłodsza ma 10 miesięcy

Szacuje się, że na Podkarpaciu jest 27 tysięcy Krystyn, a w Rzeszowie ponad 2 tysiące.W ostatnich 15 latach co rok jedna dziewczynka dostawała to imię. Najmłodsza to 10-miesięczna Krysia Psujek.

- Ma imię po ukochanej babci mojego męża - mówi Anna Psujek. - Jest bardzo pogodna, ciekawa i zdeterminowana. Jeśli coś się jej spodoba i chce się czymś zająć, to nic jej nie powstrzyma, jak widać - małą zainteresował właśnie mikrofon dziennikarki.

Tato Marek dodaje, że mała Krysia jest kochana, bardzo mądra, jak na swój wiek, lubi dominować. - Jest również gadatliwa. Wszystkie Krystyny dużo mówią.

A wady Krystyny mają? Owszem, ale równie dobrze mogą być one też zaletami. To: zaciętość, stanowczość, upór, duża pracowitość. Okazuje się, że wśród Krystyn dominują kierowniczki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24