Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Jotko: Chciałbym przeżyć amerykański sen i dostać walkę z kimś z „15” rankingu UFC

Tomasz Dębek
Polskie MMA jest bardzo mocne. Myślę, że za kilka lat będziemy na podobnym poziomie jak Amerykanie - uważa Krzysztof Jotko, 26-letni zawodnik UFC.

Przeanalizował już Pan na chłodno walkę z Bradleyem Scottem na UFC Fight Night 84? Mimo zwycięstwa na punkty po pojedynku nie był Pan zadowolony.

Wciąż nie jestem. W tej walce z mojej strony było za mało uczuć, agresji. Radziłem sobie dobrze, kontrolowałem przebieg starcia. Ale powinienem zadać dużo więcej ciosów. To będzie nauczka na przyszłość.

Cały świat MMA czekał na walkę wieczoru londyńskiej gali, w której zmierzyli się Michael Bisping i Anderson Silva. Wcześniej walczył jednak m.in. Pan i Daniel Omielańczuk. Wsparcie Polaków było odczuwalne?

Tak, spotkałem nawet swoich fanów z Polski, chwilę porozmawialiśmy. Wszystkie oczy były jednak zwrócone na walkę wieczoru, to dla niej tysiące ludzi przyleciały do Londynu. Przy okazji tacy zawodnicy jak ja czy Daniel mogli pokazać się całemu światu. Tym bardziej cieszą nasze zwycięstwa.

Jakie ma Pan plany po wygranej ze Scottem?

Zrobiłem sobie chwilę przerwy. Ale już zacząłem trochę się ruszać, żeby spalić napór pizzy zjedzonej po walce. (śmiech) Rozmawiałem już z menedżerami na temat kolejnej walki. Najlepszym terminem byłby lipiec lub sierpień. Chciałbym zmierzyć się z bardzo dobrym rywalem. Jeśli ze średniej klasy zawodnikami nie mogę się rozkręcić i pokazać wszystkiego, co umiem, to może lepszy przeciwnik zmusi mnie do większego wysiłku i koncentracji. Mam nadzieję, że będzie to zawodnik z topowej „15” rankingu UFC.

Patrząc na czołówkę rankingu, ile widzi Pan nazwisk, z którymi mógłby Pan walczyć - i wygrać - już w kolejnym pojedynku?

Dwa, może trzy. Jeden jest chyba poza „15” rankingu, dwóch się w niej znajduje i myślę, że mam szansę, by dostać walkę z którymś z nich. I go pokonać.

Jednym z nich jest Uriah Hall? Blisko waszego pojedynku było już w zeszłym roku, ale Amerykanin nie dostał wizy do Niemiec i na gali w Berlinie nie wystąpiliście.

Mam powiedzieć że tak, żebyście mieli o czym pisać? (śmiech) A poważnie - tak, wydaje mi się, że Hall i Thales Leites to rywale, którzy by mi pasowali.

Stoczył Pan już pięć walk w UFC, ale żadna z nich nie odbyła się w USA. Chciałby Pan to zmienić?

Jasne, ale to niestety nie zależy ode mnie. Od dobierania przeciwników i decyzji, czy walka odbędzie się na gali w USA, Europie czy Australii są inni. Myślę jednak, że w końcu dostanę szansę walki w Stanach. Chciałbym tam wystąpić i przeżyć swój amerykański sen.

Zaczął Pan trenować sztuki walki w wieku 18 lat. Żałuje Pan trochę, że tak późno?

Gdybym mógł cofnąć się w czasie i coś pozmieniać, już dawno byłbym mistrzem świata. (śmiech) Kiedy zaczynałem, MMA w Polsce raczkowało. Pochodzę z małej miejscowości, takim dzieciakom jak ja trudno jest się zająć jakimkolwiek sportem. W szkole na WF-ie nauczyciel rzuca piłkę na boisko i tyle. Poza treningami piłkarskimi, które są w każdym mieście, ciężko rozwijać się w innych kierunkach. Ja w końcu trafiłem do sali treningowej i zostałem. Gdyby istniała taka możliwość, na pewno zainteresowałbym się tym sportem dużo, dużo wcześniej.

Dlatego akurat MMA?

Mam dwóch braci, z którymi od zawsze toczyliśmy walki w pokojach. (śmiech) W młodości obejrzałem wszystkie filmy z Jean-Claude’em Van Dam-mem i Bruce’em Lee. Miałem zajawkę na sporty walki, ale nie było gdzie się tym zająć. Przełomowa była pierwsza walka UFC jaką obejrzałem, Tito Ortiz - Ken Shamrock. Zajarałem się MMA, na pierwsze zawody dla amatorów pojechałem już po dwóch miesiącach treningów. Nawet wygrywałem walkę, ale przegrałem przez duszenie trójkątne nogami. To w ogóle była jakaś klątwa, w amatorce przegrałem sześć walk, z czego pięć przez tę technikę.

Były chwile zwątpienia?

Pewnie. Mieszkałem w Warszawie, pracowałem na budowie, żeby mieć pieniądze na życie. Osiem, dziesięć godzin w pracy, później trening, powrót do domu około północy, sen, znów praca i tak w kółko. Odechciewało się wszystkiego. Z MMA nie było żadnych pieniędzy, tylko zmęczenie i ból. Dwa razy byłem blisko zrezygnowania z treningów, próbowałem nawet wyjazdów do pracy za granicą. Ale los chyba nie chciał, żebym spełniał się w zawodzie ślusarza-spawacza. (śmiech) W Niemczech i Holandii przez jakieś nieporozumienia sobie nie popracowałem. Po dwóch takich historiach wróciłem do Warszawy z postanowieniem, że chcę się odnaleźć w sporcie. Trenowałem jeszcze intensywniej, po dwóch latach miałem już na koncie 12 zawodowych zwycięstw. W końcu odezwało się UFC i od ponad dwóch lat jestem w największej organizacji MMA na świecie.

Wcześniej przez kilka lat tańczył Pan breakdance. Takie doświadczenie przydaje się w klatce?

Poruszam się lepiej niż 70-80 proc. zawodników w mojej kategorii wagowej. 15 min walki w oktagonie to dla mnie żaden problem. Jestem też szybki i dobrze czuję się w walce. Jak mawiał mój trener, zawsze spadam na cztery łapy.

Podczas przygotowań lubi Pan pojeździć po klubach na całym świecie. Kanada, USA, Wielka Brytania, ostatnio Tajlandia... Co zyskuje się takimi wyjazdami?

Choćby możliwość trenowania w ciepłych warunkach. Słoneczko, fajna atmosfera, wszyscy są szczęśliwi. Wyjazdy to też nowi sparingpartnerzy, mogę ich podejrzeć i nauczyć się nowych technik. Poznaję też wielu ludzi i różne kultury. Nie jest tak, że idzie się do klubu, w którym trenuje się całe życie, zna się na wylot wszystkie kąty i twarze. Wtedy 12 tygodni przygotowań do walki zaczyna wyglądać jak jakiś horror. A podróżując po różnych klubach, nie odczuwa się takiego zmęczenia, rutyny. Czas przygotowań mija naprawdę szybko, trudno się nudzić. Dla mnie najważniejsze jest trenowanie w dobrej atmosferze. To przekłada się na walkę, chyba było to widać w Londynie. Byłem spokojny, nie stresowałem się. To chyba klucz do sukcesu.

Jeśli chodzi o warunki do treningu - jak wyglądają polskie kluby na tle światowej czołówki?

Nie mamy się czego wstydzić. Różnica jest taka, że w Stanach czy dużych klubach z innych części świata w jednym miejscu można zrobić wszystko. Jest trener od boksu, muay thai, zapasów, brazylijskiego jiu-jitsu... W Warszawie na boks muszę jechać do jednego klubu, na zapasy do innego, a kondycję robię na drugim końcu miasta. Nie jest to tak poukładane jak w miejscach, do których jeżdżę. Tam idę do klubu i wiem, że tego dnia mogę zrobić to, a następnego tamto. Zero biegania, nerwów. Aż chce się trenować.

W Tajlandii spodobało się Panu tak bardzo, że podobno są plany przeprowadzki na jakiś czas?

Nie zaprzeczam. (śmiech) Miałem tam trenować przez miesiąc. Ale strasznie mi się spodobało, miałem tam wielu wspaniałych ludzi do treningów. Poza miejscowymi zawodnikami byli m.in. Rosjanie, Brazylijczy-cy i Polacy. Postanowiłem zostać kolejne cztery tygodnie i wróciłem do Polski miesiąc przed walką. Swoją drogą, to był mały błąd, przyjechałem zbyt szybko. W Tajlandii było 35 stopni, a u nas mróz. Przez to wracałem z treningów z katarem czy przeziębieniem i do walki zmagałem się z różnymi infekcjami. Wydaje mi się, że nie warto wracać do Polski, znów męczyć się, szukając dobrych sparingpartnerów. Zwłaszcza, że do Tajlandii jeżdżą też chłopaki z Ankosu Poznań. O tym, że ten kraj jest kolebką muay thai, nawet nie wspomnę. Wygląda więc na to, że na jakiś czas zostanę w Tajlandii i tam będę trenował.

Jak z perspektywy zawodnika UFC ocenia Pan polskie MMA?

Cały czas idziemy do przodu. Jest coraz więcej różnych gal, pojawia się wielu ciekawych młodych zawodników. Wszyscy ciężko trenują, żeby załapać się do UFC, to marzenie każdego w tym sporcie. Teraz jest z tym trochę trudniej, był czas że UFC zapraszało do współpracy wielu Europejczyków. Ostatnio ta bramka jakby się zamknęła, ale wciąż warto walczyć o swoją szansę. Polskie MMA jest bardzo mocne, myślę że za kilka lat będziemy na podobnym poziomie jak Amerykanie, a naszych zawodników w UFC będzie jeszcze więcej.

Kilka lat temu mówił Pan, że wielu Polaków nie rozumie, na czym polega MMA. Kojarzono je z chuligaństwem, brudnymi walkami. Teraz jest z tym lepiej?

Teraz już o wiele więcej osób, i to nie tylko młodych, traktuje MMA jako prawdziwy sport. Ale zainteresowanie nie jest nie wiadomo jakie, bo dwie czy trzy telewizje pokazują po kilka gal w roku. Fani śledzą największe wydarzenia w internecie, ale nad rozpoznawalnością naszego sportu wśród zwykłych ludzi można jeszcze popracować. Wciąż zdarzają się ludzie, którzy przychodzą do klubu i pytają, czy można tu potrenować KSW albo UFC. Od tego chyba szybko nie uciekniemy.

MMA może trenować każdy?

Trenować tak, ale oczywiście nie każdy ma predyspozycje, żeby zostać mistrzem. Nawet w Tajlandii spotkałem wiele osób, które były zwykłymi turystami, ale miały ochotę przeżyć przygodę i zaczęły treningi muay thai. A po dwóch-trzech miesiącach tacy ludzie startowali w zawodowych walkach z Tajami. Więc chyba się da.

A jeśli kiedyś będzie miał Pan dziecko, które zechce trenować MMA, dostanie pozwolenie?

Jeszcze się nad tym nie zastanawiałem. (śmiech) Ale jeśli będzie chciało to robić, zobaczę iskrę w oku i predyspozycje, to trudno będzie tego zabronić. Pod warunkiem, że to będzie chłopak. Nie bardzo chciałbym patrzeć na to, jak moja córka bije się z kimś po twarzy jak „Cyborg” [Cristiane Justino, brazylijska mistrzyni wagi piórkowej - red.]. To chyba zrozumiałe.

Dążę do tego, że niedawno kontrowersje wzbudziły nagrania z walk sześcio- czy siedmiolatków. Zwłaszcza w USA takie gale cieszą się dużą popularnością.

Trenowanie MMA przez dzieciaki jest OK, ale pod jakimiś warunkami. W żadnym wypadku nie powinno się puszczać małego dziecka na sparingi, w których dostanie po głowie. Jeśli chce trenować w takim wieku, są inne metody. Zamiast na sportach uderzanych, można skupiać się na zapasach, judo czy jiu-jitsu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24