Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzyż ze Stefkowej. Jan Paweł II trzymał go w Wielki Piątek 2005 roku, osiem dni przed śmiercią

Jaromir Kwiatkowski
Wielki Piątek 2005 roku. Jan Paweł II z krzyżem ze Stefkowej.
Wielki Piątek 2005 roku. Jan Paweł II z krzyżem ze Stefkowej. Arturo Mari (źródło: Arturo Mari, Do zobaczenia w raju)
Na słynnej fotografii Arturo Mariego, którą pokazujemy obok, Jan Paweł II przytula się do krzyża. Jest Wielki Piątek 2005 roku. W rzymskim Koloseum trwa akurat droga krzyżowa. Papież ogląda transmisję tego nabożeństwa w swojej prywatnej kaplicy. Za osiem dni odejdzie do Domu Ojca.

Prezent dla chorej żony

Krzyż wyrzeźbił w 1997 roku w swoim warsztacie Stanisław Trafalski ze Stefkowej w powiecie leskim i podarował go żonie Janinie przykutej do wózka inwalidzkiego. Włożył w tę pracę całą głębię przeżyć po wypadku żony, które – jak podkreślał – trudno wyrazić słowami.

Właściwie wyrzeźbił wtedy dwa krzyże: jaśniejszy i nieco ciemniejszy. To była robota na zamówienie księdza z Rzeszowa. A dwa dlatego, by kapłan miał wybór. W końcu jednak pomyślał, że ksiądz i tak wybierze jaśniejszy, więc ciemniejszy od razu sprezentował żonie.

Do wypadku żony pana Stanisława doszło 8 marca 1990 roku. Pani Janina miała wtedy 29 lat. Chciała umyć okno na piętrze. Mąż zawołał z domu, że on je umyje, ale za chwilę, bo akurat wrze mu woda na kawę. Pani Janina nie chciała czekać i wzięła się do mycia. Nagle straciła równowagę i runęła w dół. Uszkodziła sobie kręgosłup.

Po wypadku trafiła do szpitala. Jedna operacja, potem druga. Pan Stanisław bardzo przeżywał to co się stało. Nazywał to „swoim Wielkim Piątkiem”.

Przez trzy lata krzyż wisiał nad łóżkiem pani Janiny. Przemodliła przed nim wiele godzin.

Prezent dla papieskiego sekretarza

Gdy latem 2000 roku do Watykanu miała się udać pielgrzymka mieszkańców gminy Olszanica, Stanisława Trafalskiego poproszono, by odnowił figurkę, którą wójt zamierzał wręczyć papieżowi. Czasu na to było jednak mało. Wtedy pani Janina zaproponowała, by zdjęli krzyż z jej ściany. Mąż bardzo się ucieszył z tego pomysłu. Zdjął krzyż, oboje ucałowali go na pożegnanie. Ówczesny wójt gminy Olszanica Tadeusz Franczyk, który stał na czele delegacji, wręczył papieżowi krzyż od Trafalskich.

Jakiś czas później pan Stanisław zastanawiał się, gdzie może być „ich” krzyż. Żona była przekonana, że albo trafił do magazynu, albo zawieruszył się wśród tysięcy innych darów dla papieża.

Krzyż się nie zawieruszył. Jan Paweł II podarował go ks. Mieczysławowi Mokrzyckiemu, swojemu osobistemu sekretarzowi, obecnemu arcybiskupowi metropolicie lwowskiemu.

Aż nastał Wielki Piątek 2005 roku. Papież ze względu na stan zdrowia nie mógł osobiście odprawić drogi krzyżowej w rzymskim Koloseum. W jego prywatnej kaplicy został umieszczony telebim. Ojciec Święty z najbliższymi współpracownikami uczestniczył w nabożeństwie transmitowanym przez Telewizję Watykańską.

Papież trzymał się krzyża

W pewnym momencie gestem wyraził życzenie, aby podano mu krzyż. Chciał, tak jak w Koloseum, ponieść go przynajmniej w czasie jednej stacji. Ks. Mokrzycki pobiegł do swego pokoju, zdjął ze ściany krzyż wykonany przez Stanisława Trafalskiego i przyniósł papieżowi.

Arturo Mari, papieski fotograf, zapamiętał, że Jan Paweł II poprosił o krzyż w momencie, gdy procesja w Koloseum dotarła do XIV stacji, i że ks. Mokrzycki najpierw nie zrozumiał, czego sobie życzy Ojciec Święty, więc podszedł do niego, by o to dopytać. Kiedy papież dostał krucyfiks, „przez jakiś czas patrzył na niego i rozmawiał z Chrystusem” – wspomina Mari w wywiadzie rzece „Do zobaczenia w raju”. „Potem się na niego osunął, przycisnął go sobie do serca i do twarzy”.

Krzyż rozpoznał w telewizyjnej migawce syn państwa Trafalskich, Sebastian, wówczas student Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, który akurat wrócił na święta do domu. Pani Janina i pan Stanisław byli wówczas w kościele. Po powrocie, zaciekawieni opowiadaniem syna, obejrzeli tę scenę w wieczornych wiadomościach, choć zazwyczaj w ogóle nie oglądali telewizji w tym dniu. Pan Stanisław nie miał wątpliwości, że to „jego” krzyż. Mówił, że swoje dzieło zawsze się pozna. Ta scena była dla niego niesamowitym przeżyciem. Ojciec Święty trzymał krzyż, a ten chwiał się w jego rękach. Widać było, że papież jest słaby. Prawie trzymał się tego krzyża.

„Niech ten krzyż idzie”

Później krucyfiks powrócił na swoje miejsce na ścianie mieszkania papieskiego sekretarza. Kiedy dwa lata później ks. Mokrzycki opuszczał Watykan, zabrał – jak mówił – „tę cenną relikwię”. A ponieważ we Lwowie, dokąd jechał jako nowo nominowany biskup koadiutor tamtejszej archidiecezji, nie miał jeszcze swojego mieszkania, przekazał krzyż mamie Bronisławie. Ona zaś wypożyczyła go swojej rodzinnej parafii pod wezwaniem św. Mikołaja Biskupa w Kraczkowej pod Łańcutem. „Niech ten krzyż idzie, niech się ludzie modlą” – miała powiedzieć tamtejszemu proboszczowi, ks. Mieczysławowi Biziorowi. Również abp Mokrzycki wspominał, że po pewnym czasie księża prosili go, by wypożyczać im ten krzyż, aby ludzie mogli go adorować.

Od tamtej pory ta cenna relikwia rzeczywiście zaczęła wędrować. Krzyż adorowali wierni w wielu parafiach całej Polski, klerycy w seminariach i zakonnicy w klasztorach. Gościł też za granicą, m.in, w krajach skandynawskich i na Ukrainie. No i pozostał w Kraczkowej.

Pandemia przyhamowała jego podróże po Polsce, ale – jak nas poinformował ks. Mieczysław Bizior – w ub. roku krzyż peregrynował po parafiach diecezji sosnowieckiej, a w marcu br. – po kilkunastu parafiach archidiecezji gnieźnieńskiej.

Najważniejsza fotografia

Arturo Mari, zapytany w wywiadzie rzece „Do zobaczenia w raju” o swoją najważniejszą fotografię, nie miał wątpliwości – to ta z Wielkiego Piątku 2005 roku, z krzyżem. „Na niej, jak myślę, jest całe Jego (Jana Pawła II – przyp. red.) życie. Całe Jego oddanie Chrystusowi cierpiącemu” - stwierdził papieski fotograf. I dodał: „Ktoś powiedział, że mogłem zrobić to zdjęcie z innego punktu, że mogłem stanąć bliżej lub dalej. Lecz wśród wielu rzeczy, których się nauczyłem, służąc Janowi Pawłowi II, jest i ta, że kiedy dzieją się rzeczy naprawdę wielkie, im mniej się poruszasz, tym lepiej. Na pewno nie miałem prawa przeszkadzać Mu w spotkaniu w Chrystusem”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24