KS Wiązownica w sobotę odrobi w Białej Podlaskiej ligowe zaległości. - Jest o co grać - mówi prezes Ernest Kasia

Przed zespołem Wiązownicy daleka podróż (300 km w jedną stronę) do powiatu bialskiego, największego w woj. lubelskim i trzeciego co do wielkości w Polsce.

- Pierwotnie mieliśmy odbyć piątkowy trening o 11, a o 14 wyjechać. Podlasie jednak zmieniło miejsce rozegrania meczu i spotkanie odbędzie się na sztucznej nawierzchni. Wyjeżdżamy więc o 9:30 i trening odbędzie się już na miejscu o 15 na sztucznej płycie

– mówi nam Ernest Kasia, prezes KS-u.

Podkarpacki 3-ligowiec w dalszym stopniu boryka się z problemami kadrowymi (m.in. brak Dziedzica, Roga, Sokolenki, Gliniaka). - Powalczymy jednak o trzy punkty – zapewnia Ernest Kasia.

Ekipa z Białej Podlaskiej zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli, ale jako gospodarz radzi sobie solidnie. Podlasie do tej pory wygrało tylko cztery ligowe mecze i wszystkie triumfy odniosło właśnie na swoim podwórku.

Jednak Wiązownica w ostatnich tygodniach jest w niezłej formie i ma sporą szansę na wydostanie się ze strefy spadkowej. Jeżeli podopieczni Jacka Piszczka w sobotę wygrają, zimową przerwę spędzą na 14. miejscu, wyprzedzając rzutem na taśmę Stal Kraśnik i rezerwy Korony Kielce.

- Jest więc o co grać – uśmiecha się prezes Wiązownicy, która po ostatnich testach zaprosiła do dalszych treningów dwóch zawodników z woj. małopolskiego – obrońcę i pomocnika.

Najprawdopodobniej w następnym tygodniu poznamy szczegółowe plany sparingowe Wiązownicy. Wstępnie beniaminek 3. ligi do treningów w nowym roku ma powrócić 12 stycznia.