Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto się ubiera w szmateksach? Nawet lekarze i adwokaci

Wanda Mołoń
Sklepy z tanią odzieżą ubierają biednych i bogatych
Sklepy z tanią odzieżą ubierają biednych i bogatych Krzysztof Kapica
Ciuchy za złotówkę przerzuca lekarka i adwokatka. Nad stertą wymiętoszonych bluzek rzucają "jak idzie polowanie" z porozumiewawczym uśmiechem. Bez zażenowania, że spotykają się w taaaakim miejscu!!!

Jakim? - oburzenie. - Sklep, jak inne! Gdyby nie szmateksy, moje dzieciaki świeciłyby, za przeproszeniem, gołym tyłkiem - zwolenniczka grzebania w ubraniach z drugiej ręki, czy jak kto woli ciuchlandach, modosferach, tanich sklepach, dyskontach broni do upadłego możliwości tańszego zaopatrywania szafy.

Gdyby nie dyskonty, nie byłoby jej stać. A tak nie czuje się gorsza od kobiet, które umieją podążać za modą i trendami intuicyjnie dobierając odzież.

- Udaje mi się nawet wyprzedzać Polki w topowym ubieraniu się - mówi z dumą. - Bo sporo krajowych sklepów sprowadza nowe fasony bluzek, sukienek, spodni, spódnic nieco później. Boją się, że zachodni, bardziej odlotowy towar się nie sprzeda. Z Polkami jest tak, że najpierw naoglądaja się nowości w kolorowych gazetach i dopiero wtedy kupują.

Rajski ptak z chodnika

Magda nie ma kompleksów, zdarza jej się wyszperać hitową bluzkę z metką lub prawie nie noszoną w osiedlowym lumpeksie. - Wyglądam jak rajski ptak na ulicy, chcę się wyróżniać, a nie wtapiać w szary, bezosobowy tłum. Rodzice z trudem wysupłują na studia i podręczniki ale ubrać muszę się jak najtaniej.

Więc nie chwali się, że kupiła za złotówkę, bo ma z tym kłopoty, a metki nie nosi na plecach.

- Tylko bez nazwiska, bo nic nie powiem - zastrzega. Wybiera szmateksy na odległych osiedlach, aby nie natknąć się na znajomych, chociaż dzieli ich na "tych, którzy przyznają się do odwiedzania tanich sklepów oraz tych, którzy nawet sami przed sobą ukrywają pociąg do szmateksów".

Scenki rozbierane

Dyskont w centrum miasta. Nowy towar. Tłum wbiega z koszykami, w ruch idą łokcie. Starsze kobiety wrzucają ciuchy "jak leci". Ooo, jest miejsce pod ścianą, więc rudowłosa z nadwagą zrzuca spódnicę, zostaje w majtach i szybciutko wsuwa się w spodnie, które przed chwilą wygrzebała

Potem zmiana - błyskawicznie zdejmuje bluzkę i wsuwa głowę w ażurowe poncho. Przymierzalnia zajęta, szkoda czasu.

Tłum polujących obojętny. Tylko mężczyzna przesuwający spodnie na wieszakach mruczy pod nosem: - Jest na co popatrzeć!

W dyskoncie twarze te same, zazwyczaj kobiety z wydłużoną metryką. Pakują do koszy i worków, od śpiochów po sukienki, bez względu na rozmiary. Po co? Upiorą albo i nie, wyprasują, rozłożą na stołach na "Balcerku" albo targowiskach w mniejszych miastach. Dorobią do renty i emerytury. Targają po 3-4 wory, odpoczywają co kilka kroków. Uparte, dotrą do domu.

Nagle zamieszanie. Klientka zdejmuje z wieszaka efektowną bluzkę, stojąca obok wyrywa jej bluzkę z rąk i biegnie do kasy. Płaci.

- Małpa - rzuca ta, która była pierwsza przy wieszaku. Szarpią się o buty, bo jedna trzyma lewego, druga prawego. Żadna nie ustąpi.

Ewę, młodą prawniczkę, żenują sceny z szarpaniem, więc nie zagląda tam gdzie była ich świadkiem.

Wszystko dezynfekowane

Opiekunka wyjeżdżająca na kolonie z podopiecznymi Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej za grosze kupiła kilka metrów tkaniny w dyskoncie przy ul. Dąbrowskiego. Uszyje jednakowe chusteczki dla kolonistów.

- Liczymy każdy grosz, bo chcemy więcej wydać na jedzenie i zdrowy wypoczynek dzieci z ubogich rodzin - tłumaczy.

- Odzież i inne dodatki są zdezynfekowane - zapewnia pani Małgorzata, ważąca towar. - Nie, nie mamy niczego do ukrycia, każda partia nowego towaru jest dezynfekowana.

Kobieta prowadząca jeden z dyskontów z tanią odzieżą w Rzeszowie (właścicielem jest firma ze Skarżyska Kamiennej) wyjmuje z szuflady dokument wyjaśniając, że każda dostawa ma świadectwo o poddaniu niezbędnym procedurom. Firma posiada w Rzeszowie pięć placówek z tanią odzieżą.

Dziś za złotówkę

- W poniedziałki sprzedajemy towar za połowę ceny, we wtorek za złotówkę, w środy jest nowy towar, a w czwartek, piątek i sobotę dokładamy nową odzież z każdego asortymentu - bluzek, spódnic, koszul, spodni, bielizny, pościeli, firan, obuwia, torebek, nawet włóczki i pasków - wymienia Małgorzata.

Zapewnia, że odzież jest dobrej jakości, po segregowaniu, bez uszkodzeń, zabrudzeń. Po praniu nie ulega odkształcaniu się, boczne szwy w bawełnie nie wędrują w okolice brzucha.

Lena (mówi piękną polszczyzną ze wschodnim zaśpiewam) szuka ubiorów dla dzieci wyłącznie w tanich sklepach. - Pociechy rosną jak na drożdżach, a nowa odzież dla najmłodszych obłożona jest wysokim podatkiem.

Richelieu za grosik

- Sklep jak każdy! - pani Krystyna bez żenady przyznaje się do szperania w szmateksach. Zawsze gustownie odziana za przysłowiowe grosze, jak nikt umie podkreślić zalety swojej sylwetki. W ciuszki z drugiej ręki ubiera całą rodzinę.

- Gdzieś kupiła taką ładną bluzkę?
- W "peweksie"- rzuca ze śmiechem i nadzieją, że znajoma, która też nie omija tanich sklepów, domyśli się. Krystyna uważa, że Polki mają duże poczucie własnej wartości i dobry smak, śledzą światowe trendy, sprawdzają marki, często udaje im się upolować markowy ciuch za śmiesznie niską cenę.

- Upiorę, wyprasuję i zawsze mam na sobie coś nowego. Dowartościuję się, lepiej czuję we własnej skórze. Ostatnio bardziej przykładam się do wyszukiwania haftowanych serwet dla wnuczki. Kiedyś upolowałam obrus za 5 złotych i babcia męża wnuczki skwitowała z niedowierzaniem: Tak tanio? A ja się tyle naślęczę nad haftowaniem.

Tylko na wieszakach

Ewę, wspomnianą prawniczkę interesują jedynie szmateksy ucywilizowane z odzieżą na wieszakach, posegregowaną wedle asortymentu i koloru. Gdzie zamiast odoru stęchlizny i starzyzny wyczuwa się zapach środków odkażających.

- W uporządkowanym dyskoncie szybciej znajduję rzeczy, których szukam chociaż bywa, że idę po bluzkę, a wychodzę ze spodniami. Nie muszę wertować wszystkiego, zmierzam prosto do wieszaków z kolorami, w których dobrze się czuję. Zdarzyło mi się kupić za 30 zł skórzane kozaki w miodowym kolorze, noszę je trzeci rok.

Ewa potwierdza, że w tanich sklepach z zachodnią odzieżą miesza się społeczny przekrój. Od nauczycielek, lekarek, prawniczek, dziennikarek, artystów po urzędniczki, salowe i sprzątaczki.

- Żaden wstyd - śmieje się nestorka rzeszowskich dziennikarzy. Zauważyła, że na ulicy już nie spotyka kobiet w obuwiu ze zdartymi obcasami, a znany prezenter zadaje szyku w marynarce z second handu. Zaś ludzie stają się wybredniejsi - sprawdzają jakość, metki, omijają tandetę nie zapełniając szaf bezkrytycznie. Znak czasów.

Tłoczno bywa w dniach za złotówkę, kiedy na łowy ruszają emeryci. Polują dla siebie, dzieci, wnuków. Mają czas i sposób na adrenalinę. Szmateks jest sposobem satysfakcje, bo sztuką jest znaleźć coś fajnego, oryginalnego, taniego (pomaga internetowa giełda z opiniami i adresami).

Mężczyźni tak mają

Ewa przyznaje, że jej mąż omija szmateksy, woli buszować w globalnej, internetowej ciucharni. Czuje się bardziej komfortowo kupując anonimowo.

W tanich sklepach mężczyznę rzadko spotkasz. Jakiś rodzynek, plastyk, wmiesza się w tłum od czasu do czasu. Wstydzą się? Nie, to raczej wynik mentalności, mocno zakodowanych stereotypów, że kobieta ubiera mężczyznę, a także większej cierpliwości pań w przerzucaniu góry ciuchów.

Poza tym panie przywiązują większą wagę do wyglądu, chociaż młodsze pokolenie panów już samo zaczyna dbać o siebie.

Nikomu ujmy nie przynosi

Krystyna Waszkowska-Wójcik, psycholog z Rzeszowa uważa, że ubieranie się w tanich sklepach nikomu ujmy nie przynosi. Z jej obserwacji wynika, że odziewają się w nich ubodzy i zamożni szukający firmowych, oryginalnych rzeczy, a także barwna młodzież szkół średnich i studenci, którzy nie chcą przepłacać, a nosić odzienie wyróżniające na ulicy.

Tania odzież z Zachodu jest rozwiązaniem dla osób budujących własny styl, szukających niekonwencjonalnych rozwiązań i zestawień odzieżowych.

Komu grozi szmateksowe uzależnienie?

- Uzależnienie? - śmiech. - Bez obaw, żaden hazard, raczej zjawisko społeczne dostarczające dreszczyku emocji, a nuż upolujemy coś ciekawego, albo rodzaj rozrywki z rozpiską, gdzie sprzedają za połowę ceny lub przysłowiową złotówkę. W bogatych krajach też mają swoje second handy z górnej i dolnej półki.

Właściciel nie gada

Właściciel obleganego w Rzeszowie szmateksu (spoza Rzeszowa) kokietujący "bezpośrednim importem z Anglii i Irlandii" nie chce powiedzieć, jak idzie interes. Nawet anonimowo. Bo, jak powiada, nie czuje takiej potrzeby. Na pytania przesłane pocztą internetową też nie odpowie.
Wstydzi się czy co?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24