Skrajnie wyczerpane, odwodnione, z dziesiątkami pcheł i kleszczy oraz wysoką gorączką - w takim stanie pracownicy bieszczadzkiej fundacji przyjęli w ubiegły poniedziałek dwie miesięczne suczki i psa, znalezione w lesie w okolicach Czarnej. Walka o ich życie trwała tydzień.
- Jeden ze szczeniaków był praktycznie w stanie agonalnym. Miał już skurcze mięśni, wysokie tętno, można było z nim w zasadzie robić, co się chciało, bo nie kontaktował - opowiada Krystian Kwolek z Fundacji Bieszczadzka Organizacja Ochrony Zwierząt. - Na szczęście godziny kroplówek, leki i próby opanowania temperatury przyniosły efekty i obecnie ich stan się poprawił. Ale o sukcesie będziemy mogli mówić, kiedy będą już zupełnie zdrowe - mówi.
Obecnie fundacja szuka dla psiaków tzw. domu tymczasowego, w którym będą mogły przebywać do momentu znalezienia osób, które będą chciały je adoptować.
Bo fundacja, w której pracuje raptem pięć osób ma pod opieką jeszcze kilkanaście innych psów i kotów, a do tego buduje właśnie swój nowy ośrodek adopcyjny. Dlatego nie jest w stanie poświęcić trójce ocalałych szczeniąt tyle czasu i uwagi, ile potrzebują. Fundacja zapewnia za to karmę, niezbędną pomoc weterynaryjną i klatkę, w której maluchy mogą spędzać noce.
- Pieski nie potrzebują już szczególnej opieki medycznej, bo są już w stanie samodzielnie jeść i się wypróżniać. Jeden z nich jest jeszcze bardziej osłabiony, słychać u niego szmery w sercu, ale i to z czasem minie - tłumaczy Krystian Kwolek. - Na pewno wymagają warunków domowych, bo noce są na tyle zimne, że nie mogą spędzać ich na zewnątrz. Potrzebują, by co kilka godzin je wyprowadzić i by się z nimi po prostu pobawić - podkreśla.
Fundacja nie chce też rozdzielać rodzeństwa, by nie pogłębiać ich stresu, dlatego poszukiwani są tacy tymczasowi opiekunowie, którzy na najbliższe tygodnie przygarną całą trójkę.
Później psiaki już osobno będą mogły trafić do adopcji. Już zgłosiła się jedna osoba chętna na wzięcie na stałe jedno ze szczeniąt.
Jednocześnie fundacja prosi o informacje na temat osoby, która zgotowała psiakom tak okrutny los. Do pracowników zgłosił się nawet anonimowy sponsor, który gwarantuje wysoką nagrodę pieniężną za wskazanie sprawcy.
Na razie wszystkie zgłoszenia prowadzą do jednej i tej samej osoby. Dlatego jeżeli okaże się, że znajdują potwierdzenie w rzeczywistości zostaną wykonane badania genetyczne, potwierdzające pokrewieństwo szczeniąt i matki. Za porzucenie zwierzęcia przez właściciela grozi do trzech lat więzienia. A jeśli towarzyszy temu okrucieństwo, kara może być jeszcze o dwa lata wyższa.
- Nie możemy dawać nawet najmniejszego przyzwolenie na takie działania a ktoś, kto dopuścił się takich czynów nie może czuć się bezkarny - mówi działacz fundacji. - Apelujemy o zgłaszanie takich przypadków i reagowanie. Zgłaszający pozostanie anonimowy dla sprawcy - dodaje.
ZOBACZ TEŻ: Problemy psychiczne naszych pupili
Źródło:
TVN
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Dawno niewidziana Olszówka przyłapana na ulicy. Wygląda na ZMARNOWANĄ | ZDJĘCIA
- Ewa Demarczyk okradziona po śmierci? Znamy wyrok w głośnej sprawie
- Tak Krupińska wyglądała, zanim została sławna. Na tych zdjęciach trudno ją rozpoznać?
- 50-letnia Kasia Kowalska pokazała wdzięki w odważnej mini. Zbieramy szczęki z podłogi