Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomoc w hangarze

RENATA WCISŁO
Nie licz na to, że będziesz bezpieczny na każdym strzeżonym kąpielisku. Zresztą jest ich coraz mniej.

- Mamy zamiar skontrolować wszystkie duże plaże w województwie - informuje Alfred Brzózka, prezes Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. - Już zaczęliśmy je sprawdzać. Są po prostu brudne, na dnie szkło i wodorosty. Na miejskiej plaży w Sławie warunki są szczególnie urągające, podobnie w Lubniewicach.
Członkowie WOPR-u alarmują, że chociaż właściciele położonych nad akwenami obiektów wypoczynkowych mają obowiązek zapewnić klientom bezpieczną kąpiel, nie zawsze to robią. Znaleźli sposób na ominięcie przepisów. Wystarczy powiesić kartkę z napisem ,,Kąpielisko niestrzeżone’’. I problem z głowy. Ludzie kąpią się wtedy na własną odpowiedzialność. Do ,,GL’’ dzwonili w tej sprawie wczasowicze z Radzynia i Lubogoszczy. - Takich miejsc zaczyna przybywać z sezonu na sezon - ostrzegają woprowcy.

Pomoc w hangarze

Z kolei prowadzący strzeżone kąpieliska, zwykle nie mają pojęcia o ich organizacji albo bagatelizują przepisy. Czasem dochodzi do absurdów. Od jednego z wczasowiczów ze Sławy usłyszeliśmy, że widział jak ratownicy, zamiast pilnować kąpiących się, łowili ryby.
- Na terenie kąpielisk często brakuje sprzętu medycznego, sanitarnego i ratowniczego - podkreślają woprowcy. - A jeśli jest, to zwykle prowizoryczny i do niczego. Nie ma aparatów do reanimacji. Jest tak choćby na miejskich kąpieliskach w Lginiu pod Wschową i nad jeziorem Sławskim. Również w Sławie, na plaży PCK brakuje masek do sztucznego oddychania. Nie ma obowiązkowych kołnierzy usztywniających, które stosuje się przy urazach kręgosłupa.
Dyrektor Ośrodka Sportu i Rekreacji w Sławie Waldemar Grabski nie zgadza się ze stawianymi mu zarzutami. - Jest stary sprzęt do reanimacji, tyle że schowany w hangarze - tłumaczy. - A plaża jest codziennie sprzątana. Nic nie poradzę, że turyści nie dbają o czystość.

Kajakiem na ratunek

Zdaniem woprowców, braki można wymieniać w nieskończoność. Np. nie ma środków łączności, lornetek, sygnalizacji alarmowej, wodomierzy, tablic informacyjnych, tub. Flagi informujące o czynnym kąpielisku wiszą na kijach od szczotek lub na złamanym maszcie. Bywa, że ich w ogóle nie ma. Ratownicy nie są ubrani w odpowiednie stroje. Nie zawsze wiadomo do kogo zgłosić się w razie potrzeby. Zamiast łodzi do ratowania tonących służą... kajaki, tak jak na plaży PCK w Sławie. - Jak mam wciągnąć tonącego na kajak? Jak udzielić pierwszej pomocy? - pyta młody ratownik. Piotrek i Mariusz z kąpieliska w Lginiu liczą, że pomoże im szef tamtejszej wypożyczalni sprzętu.
Ratownicy ze strachu przed utratą sezonowego źródła zarobkowania proszą o anonimowość, boją się mówić, w jakich warunkach pracują. Ale twierdzą, że często wczasowiczów pilnują młodzi adepci, bez odpowiednich uprawnień, co jest niedopuszczalne. Osób doświadczonych, dobrze wyszkolonych i wymagających, właściciele obiektów zatrudniać nie chcą.
- Wiele kąpielisk powinniśmy zamknąć od razu - stwierdza A. Brzózka. - Ale przy tak niewielkiej ich liczbie, wyrządzilibyśmy ludziom jeszcze większą krzywdę.
Brak strzeżonych plaż lub ich złe przygotowanie to nie tylko problem lubuski. Nad morzem, w Wisełce czy Międzywodziu, gdzie co roku zjeżdżają tłumy turystów, nie ma żadnej plaży strzeżonej. W Kołobrzegu jest jedna. Zwykle brakuje sprzętu i ratowników. Ale są też pozytywy. Wiele nadmorskich gmin zaczyna wreszcie traktować klientów poważnie. Organizują nawet przetargi na obsługę strzeżonych kąpielisk. Stawiają na profesjonalizm.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska